"To jest rząd, w którego skład wejdzie formacja postkomunistyczno- populistyczna i partia, która jest sztandarem antyeuropejskości. Jedno i drugie jest zaprzeczeniem tego, co PiS zapowiadał w trakcie kampanii wyborczej" - podkreślił Schetyna.
Prezydent Kaczyński wręczając nominacje nowym ministrom przyznał, że po wyborach oczekiwano powstania innej koalicji, ale nie powstała ona "z woli partii, która zajęła drugie miejsce w wyborach".
"To nie jest jedyna rzecz, w której polskie społeczeństwo ma inne zdanie niż nasz prezydent - to potwierdzają sondaże. Wszyscy widzieliśmy jak to było. Po pierwszym okresie rozmów z Platformą Jarosław Kaczyński bardzo szybko zaczął mówić w samych superlatywach o Samoobronie i o LPR. Mimo, że różnie było między tymi ugrupowaniami, to dziś ta taktyka znajduje swój smutny finał" - komentował wystąpienie prezydenta Schetyna.
Sekretarz generalny PO nie wróży tej koalicji długiego żywota. "Szybko przyjdą konflikty o personalia, podział stanowisk, czy wspólny program. To jest mariaż na chwilę bez wspólnego programu, tylko po to, żeby powstała większość" - mówił.
Schetyna uważa, że "kryzys przyjdzie już późnym latem". "Widać, że jest to tylko prowizorka. Mówi się, że prowizorki są trwałe, ale w tym wypadku tak nie będzie. Różnice ambicjonalne liderów partii koalicyjnych będą głównym powodem przyszłego konfliktu" - ocenił.
Zdaniem Schetyny, następny kryzys zaowocuje wyborami. "Jeżeli nie odbędą się one w listopadzie razem z wyborami samorządowymi, to na wiosnę przyszłego roku" - powiedział. Dodał, że PO jest gotowa zgodzić się na listopadowy termin.
pap, ab