"Od dawna uważamy, że ZUS powinien podlegać bardzo daleko idącym zmianom, daleko idącej reformie. Stąd na czele Rady Nadzorczej stanął Robert Gwiazdowski, z którym jestem w nieustającym kontakcie. Ale także stąd zmiana ustawy o działach w administracji rządowej. Oprócz innych elementów zawiera także podporządkowanie ZUS premierowi" - powiedział Marcinkiewicz w Warszawie podczas konferencji prasowej z okazji 15-lecia istnienia Giełdy Papierów Wartościowych.
Podkreślił, że to rozwiązanie "nie przyniesie żadnych nowych kosztów".
Dopytywany przez dziennikarzy, dlaczego w zmianie ustawy o działach w administracji rządowej przewidziano dział "rodzina", Marcinkiewicz odparł: "koordynacja prac w dziale rodzina jest niezbędna". "Dział administracji rządowej, który w sposób bardziej kompleksowy obejmuje wszystkie zagadnienia związane z rodziną jest polskiemu rządowi, jego organizacji pracy potrzebny" - tłumaczył Marcinkiewicz.
"Zapowiadaliśmy to siedem miesięcy temu, że taki dział powstanie i że będzie podporządkowany ministrowi pracy i polityki społecznej. Właśnie w polityce społecznej i z paru innych ministerstw musieliśmy przekazać te kompetencje, które dotyczą spraw rodziny, bo nasz program polityki społecznej jest w ogromnej mierze programem polityki prorodzinnej" - dodał.
Dziennikarze pytali również premiera o reakcję na list w sprawie odwołania ministra edukacji Romana Giertycha. Marcinkiewicz powiedział, że nie dostał jeszcze listu. "Jak dostanę, to będę się do tego odnosił" - dodał.
Pod koniec ubiegłego tygodnia z apelem do premiera Kazimierza Marcinkiewicza o odwołanie Romana Giertycha wystąpili internauci. Pod ich petycją na specjalnej stronie internetowej podpisało się około 60 tys. osób. Wśród nich m.in. Maria Janion, Jacek Fedorowicz, Marek Edelman, Agnieszka Holland i Andrzej Wajda.
"Gdybym miał komentować wszystkie listy, jakie ludzie wysyłają, to nie wiem, czy to byłoby rozsądne" - dodał premier.
Żartem zbył również pytanie o swoją ewentualną dymisję po zakończeniu pielgrzymki papieża Benedykta XVI.
"Codziennie odpowiadam na to pytanie. I tak naprawdę mam pytanie do dziennikarzy: ile lat musi upłynąć, by przestać odpowiadać na to pytanie?" - pytał Marcinkiewicz.
"Jeżeli politycy koalicji rządowej przestaną o tym szeptać dziennikarzom, to prawdopodobnie się to skończy" - odparł jeden z dziennikarzy.
"Tak? Czyli nigdy. No, może być" - zareagował szef rządu. "Mnie to nie przeszkadza. Mogę codziennie odpowiadać na to pytanie. Nie ma problemu. Za trzy lata też na nie odpowiem. Proszę trzymać mnie za słowo" - powiedział premier.
pap, ss