Piskorski podkreślił, że wystąpienie z liczącej się frakcji w PE, z którą czuje się programowo związany, było jego własną decyzją.
"To prosta konsekwencja tego, co się dzieje w Platformie Obywatelskiej. Uniemożliwia nam to dalszą współpracę, także w Parlamencie Europejskim" - powiedział były prezydent Warszawy i były sekretarz generalny PO.
Decyzję o wykluczeniu Piskorskiego z PO podjął zarząd partii. Donald Tusk uzasadnił to wówczas "pojawiającymi się systematycznie niejasnościami i dwuznacznościami wokół Pawła Piskorskiego i jego działań jako przedsiębiorcy".
"Dziennik" zamieścił w kwietniu artykuł o inwestycji eurodeputowanego, który kupił w 2005 roku, wraz z żoną, 320 ha po byłych PGR-ach na Pomorzu Zachodnim. Kosztowało to 1 mld 250 mln zł. Małżeństwo - napisała gazeta - sadzi tam teraz las i czeka na unijne dopłaty. Wątpliwości "Dziennika" budziło to, skąd Piskorski wziął na to pieniądze.
Piskorski poinformował o opuszczeniu frakcji przewodniczącego PE Josepa Borrella, a także władze frakcji. Decyzja weszła w życie od 1 maja. Ani frakcja, ani polska delegacja pod przewodnictwem Jacka Saryusz-Wolskiego nie zajęły formalnego stanowiska w tej sprawie, przyjmując decyzję Piskorskiego do wiadomości.
Wykluczenie eurodeputowanego z PO nie ma wpływu na jego mandat, z którego tylko on sam może zrezygnować.
Teoretyczne jest możliwe, że eurodeputowany może zasiadać we frakcji politycznej, nie będąc formalnie członkiem należącej do niej partii. Wybrany z listy PO poseł Stanisław Jałowiecki wystąpił z partii w związku z oskarżeniem o kłamstwo lustracyjne, ale nadal jest członkiem delegacji PO w Parlamencie Europejskim, a także członkiem EPP-ED.
Piskorski nie wykluczył, że w przyszłości powróci do EPP-ED, ale powiedział, że z PO pożegnał się na zawsze. Mimo, że nie dostał jeszcze formalnej decyzji o wykluczeniu wraz z uzasadnieniem, zadeklarował, że nie ma zamiaru korzystać z możliwości odwoływania się od decyzji zarządu partii.
pap, ab