W obecnym modelu lustracji sprawdza się związki ze służbami PRL tylko członków kierownictwa mediów publicznych - TVP, PAP i Polskiego Radia (do szczebla szefa oddziałów terenowych).
Od kwietnia komisja nadzwyczajna pracuje nad propozycjami PiS, LPR, PO i Samoobrony - zakładającymi m.in. przekazanie lustracji osób publicznych do Instytutu i rozszerzenie jej na nowe kategorie osób (z dzisiejszych 27 tys. do ok. 100 tys.). Dotychczas tylko projekt Samoobrony przewidywał objęcie lustracją także ogółu dziennikarzy. Teraz chce tego także PiS.
W niedzielę premier Kazimierz Marcinkiewicz oświadczył, że do lustracji dziennikarzy powinno dojść najdalej w ciągu roku. "Musimy doprowadzić do lustracji tych środowisk, które pracują w szerokim sektorze publicznym, wykonują zawód wymagający zaufania publicznego" - powiedział. Według szefa klubu parlamentarnego PiS Przemysława Gosiewskiego, lustracja dziennikarzy uniemożliwiłaby m.in szantażowanie tych, którzy byli agentami.
Poseł PiS z komisji nadzwyczajnej Arkadiusz Mularczyk powiedział, że PiS najprawdopodobniej zaproponuje, by dziennikarz mediów publicznych miał obowiązek przedłożyć pracodawcy zaświadczenie o stanie archiwów IPN na swój temat. Gdyby tego nie zrobił, pracodawca sam by się o to zwracał do IPN. Poseł podkreślił, że taką możliwość powinien też mieć pracodawca w mediach prywatnych. Według Mularczyka, komisja zajmie się tym najprawdopodobniej w czerwcu.
Według Jana Rokity (PO), sami dziennikarze powinni apelować o ujawnienie ich dokumentów z IPN, co "służyłoby przejrzystości życia publicznego i wiarygodności polskich mediów". "Ten apel powinien wyjść od was, a my się z nim będziemy głęboko solidaryzować" - zwrócił się we wtorek Rokita do dziennikarzy.
Za lustracją mediów publicznych i prywatnych opowiada się Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich. Problemem może jednak być brak w prawie jednoznacznej definicji, kto jest dziennikarzem.
Tymczasem Biuro Edukacji Publicznej IPN zaczyna realizację programu w celu systemowego zbadania działań służb PRL wobec środowisk twórczych, naukowych i dziennikarskich. Pierwszych efektów programu, w którym będzie uczestniczyć kilkudziesięciu badaczy, można się spodziewać mniej więcej za półtora roku.
Jan Żaryn, szef BEP, powiedział, że pierwszą publikacją będzie zbiór dokumentów źródłowych, co do tych grup społecznych; potem będą publikowane szczegółowe monografie. Zapewnił, że zbieżność tego programu z pomysłami polityków na lustrację mediów jest "czysto przypadkowa".
Według historyka PRL dr. Antoniego Dudka z IPN, dziennikarze byli w PRL "bardzo infiltrowani. SB bardzo chciała wiedzieć, skąd zdobywają oni informacje, jak i gdzie je rozpowszechniają" - powiedział. Zwrócił uwagę, że nie ma żadnych statystyk, które ukazywałyby rozmiary agentury w mediach PRL. Podkreślił, że materiały archiwalne SB na ten temat są "przetrzebione i rozproszone" i wymagają "żmudnych kwerend".
Historyk przypomniał, że stopień "upartyjnienia" dziennikarzy był w PRL bardzo duży. SB obchodziło zaś formalny zakaz werbunku członków PZPR, stosując wobec partyjnych dziennikarzy tzw. kontakt służbowy lub obywatelski. Od tych kategorii informatorów nie wymagano zobowiązania do współpracy.
Zdaniem Dudka, dziś większość dziennikarzy czynnych w PRL to już emeryci, ale w zawodzie mogą być np. ci, których zwerbowano na studiach w latach 80., kiedy agentura SB była najbardziej rozbudowana. Dudek przypomniał w tym kontekście przypadek dziennikarza TVP z Krakowa Roberta Żurka, ujawnionego w 2005 r. jako były agent SB przez dawnych działaczy NSZZ "S" z Krakowa.
W 2001 r. inni działacze podziemia z Krakowa, na podstawie akt z IPN, ustalili, że działacz opozycji w PRL i dziennikarz "Gazety Wyborczej" Lesław Maleszka był agentem SB. On sam się po tym przyznał i poprosił o wybaczenie.
Dotychczas Sąd Lustracyjny uznał za "kłamców lustracyjnych" m.in. byłego szefa "Telegazety" TVP Czesława Berendę oraz byłych szefów publicznego Radia Koszalin - Ryszarda Zalewskiego i Radia Lublin - Jana Nowackiego. Od zarzutu sąd uwolnił zaś Macieja Łętowskiego.
Ostatnio Sąd Lustracyjny wszczął proces znanego dziennikarza Karola Małcużyńskiego, który chce się oczyścić z zarzutu, jakoby był agentem kontrwywiadu - co ma wynikać z jego akt w IPN. Trwa autolustracja Małgorzaty Niezabitowskiej, dziennikarki z PRL i rzeczniczki rządu Tadeusza Mazowieckiego.
Obecny poseł SLD, a były dziennikarz "Wiadomości" TVP, Sławomir Jeneralski przyznał w oświadczeniu lustracyjnym, że służył w organach bezpieczeństwa. Wyjaśniał, że chodziło o obowiązkową służbę wojskową po studiach w Wojskowej Służbie Wewnętrznej.
Odniósł się w ten sposób do pomysłu PiS, by do projektu ustawy o ujawnianiu informacji o dokumentach organów bezpieczeństwa państwa komunistycznego dołączyć poprawkę rozszerzającą katalog osób objętych lustracją o dziennikarzy.
Według Przemysława Gosiewskiego (PiS) lustracja dziennikarzy uniemożliwiłaby m.in. szantażowanie tych, którzy byli agentami. "Pamiętajmy, że bardzo często ci, którzy mają wiedzę o tym, kto był agentem, mają władzę nad tymi osobami" - powiedział.
"Uważamy, że wszystkie materiały dotyczące osób, które były agentami, a obecnie pełnią funkcje publiczne, powinny być w pełni jawne" - powiedział szef Klubu Parlamentarnego PiS.
pap, ss, ab