Premier Kazimierz Marcinkiewicz przypomniał, że w umowie koalicyjnej zawartej z LPR i Samoobroną nie ma mowy o stanowiskach ministerialnych w tzw. resortach siłowych dla tych dwóch partii.
Miejsc w tych urzędach domagają się wicepremierowie Andrzej Lepper (Samoobrona) i Roman Giertych (LPR).
"Jeżeli chodzi o resorty siłowe, to jest to sprawa umowy koalicyjnej. A umowa koalicyjna, którą realizujemy, nie zawiera tego rodzaju przypadków (...) Umowy są po ty, by je wypełniać. My ją wypełniamy i w niej żadnych stanowisk ministerialnych dla Samoobrony i dla LPR nie ma" - powiedział Marcinkiewicz w TVN24.
Dodał, że rząd przestrzega, by w Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Agencji Wywiadu, Centralnym Biurze Śledczym, czy powstającym Centralnym Biurze Korupcyjnym nie zasiadali politycy. "Jest normalny nabór, który jest profesjonalnie realizowany, przychodzą młodzi ludzie, którzy nie są związani z żadną partią polityczna i nie mogą być" - podkreślił premier.
Marcinkiewicz odniósł się też do innego pomysłu wicepremierów, którzy w poniedziałek zaproponowali powołanie komisji badającej wykorzystanie specsłużb i wymiaru sprawiedliwości do walki z partiami w latach 1989-2005.
Premier powiedział, że tym tematem trzeba się zająć. Dodał jednak, że nie jest pewien, czy powinna powstać osobna komisja. "Czy nie lepiej powołać komisję prawdy i sprawiedliwości, która zajęłaby się tym tematem jako pierwszym" - zasugerował Marcinkiewicz.
Lepper, proponując powstanie komisji powiedział, że jego zdaniem Samoobrona do dnia dzisiejszego jest inwigilowana, czego przykładem ma być to, że działacza Samoobrony z lubelskiego odwiedzili ludzie podający się za oficerów ABW. Mieli go namawiać do przejścia z Samoobrony do innej partii.
"Każdy taki przypadek trzeba sprawdzić i wyjaśnić" - powiedział premier komentując słowa wicepremiera. Jednak zaznaczył, że "nie ma dziś możliwości, żeby służby specjalne były zaangażowane w jakąkolwiek akcję polityczną".
"Nie ma takiej możliwości" - podkreślił. "Służby specjalne muszą pracować dla państwa, muszą pracować dla Polski, a nie dla takiej czy innej ekipy, także nie dla mojej ekipy" - dodał Marcinkiewicz.
pap, ab
"Jeżeli chodzi o resorty siłowe, to jest to sprawa umowy koalicyjnej. A umowa koalicyjna, którą realizujemy, nie zawiera tego rodzaju przypadków (...) Umowy są po ty, by je wypełniać. My ją wypełniamy i w niej żadnych stanowisk ministerialnych dla Samoobrony i dla LPR nie ma" - powiedział Marcinkiewicz w TVN24.
Dodał, że rząd przestrzega, by w Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Agencji Wywiadu, Centralnym Biurze Śledczym, czy powstającym Centralnym Biurze Korupcyjnym nie zasiadali politycy. "Jest normalny nabór, który jest profesjonalnie realizowany, przychodzą młodzi ludzie, którzy nie są związani z żadną partią polityczna i nie mogą być" - podkreślił premier.
Marcinkiewicz odniósł się też do innego pomysłu wicepremierów, którzy w poniedziałek zaproponowali powołanie komisji badającej wykorzystanie specsłużb i wymiaru sprawiedliwości do walki z partiami w latach 1989-2005.
Premier powiedział, że tym tematem trzeba się zająć. Dodał jednak, że nie jest pewien, czy powinna powstać osobna komisja. "Czy nie lepiej powołać komisję prawdy i sprawiedliwości, która zajęłaby się tym tematem jako pierwszym" - zasugerował Marcinkiewicz.
Lepper, proponując powstanie komisji powiedział, że jego zdaniem Samoobrona do dnia dzisiejszego jest inwigilowana, czego przykładem ma być to, że działacza Samoobrony z lubelskiego odwiedzili ludzie podający się za oficerów ABW. Mieli go namawiać do przejścia z Samoobrony do innej partii.
"Każdy taki przypadek trzeba sprawdzić i wyjaśnić" - powiedział premier komentując słowa wicepremiera. Jednak zaznaczył, że "nie ma dziś możliwości, żeby służby specjalne były zaangażowane w jakąkolwiek akcję polityczną".
"Nie ma takiej możliwości" - podkreślił. "Służby specjalne muszą pracować dla państwa, muszą pracować dla Polski, a nie dla takiej czy innej ekipy, także nie dla mojej ekipy" - dodał Marcinkiewicz.
pap, ab