Premier uważa, że sprawa lustracji b. wicepremier to "gra polityczna", która utrudnia realizację programu gospodarczego rozwoju kraju.
"W Polsce wielokrotnie było tak - mówił premier - że odpowiedź na pytanie, czy to jest gra polityczna, pojawiała się nieco później. Okaże się, czy były jakieś naciski i działania. Moim zdaniem, sąd musi zająć się sprawą Zyty Gilowskiej. To byłoby draństwo, gdyby tego nie zrobił".
W czwartek Sąd Lustracyjny rozpatrzy wniosek Rzecznika Interesu Publicznego o lustrację Gilowskiej. Prokuratura w Gdańsku zbada zaś, czy RIP dopuścił się szantażu wobec byłej wicepremier - jak ona twierdzi. Sejmowa komisja ds. służb specjalnych sprawdzi z kolei współpracę IPN, RIP ze służbami specjalnymi.
Premier zaznaczył, że niektóre rozwiązania, które rząd proponuje, uderzają w ogromne grupy interesów. "Ustawa o finansach publicznych - to jest dziecko Zyty Gilowskiej, z tym projektem ona przyszła do rządu. Projekt jest bardzo trudny. Każdy minister finansów, który przeprowadza daleko idące zmiany, może być narażony na różnego rodzaju działania".
Zdaniem premiera, "jeśli opozycja będzie tylko prowadzić z nami spory, kłótnie, a nawet walczyć, to nic z tego nie wyjdzie. Apeluję do opozycji, by w paru sprawach - jak podatki, budżet, ustawa o swobodzie działalności gospodarczej, można było współpracować tak, by atmosfera wzrostu i szybszej modernizacji kraju była lepsza. Są wydzielone tematy, które są tematami wspólnymi" - podkreślił Marcinkiewicz.
Nawiązując do sprawy stanowisk w resortach siłowych, premier przypomniał, że służby specjalne są pozapartyjne, państwowe, pod kontrolą premiera, i są skierowane do działań apolitycznych. "Nie chodzi o żądania i ich spełnianie, ale chodzi o wypełnianie umowy koalicyjnej, krok po kroku. Jeśli będziemy ją wypełniać, to się okaże, że zmieniamy Polskę. W umowie tej nie ma wskazań dla LPR i Samoobrony o tych resortach" - przypomniał premier.
pap, ss