Po wypowiedzi wicemarszałka województwa dolnośląskiego Rafała Borutko (LPR), że "salę trzeba przewietrzyć, bo coś tu śmierdzi", przerwano konferencję. Uczestnicy spotkania wyszli na korytarz, gdzie wzburzeni rozmawiali o zajściu. Mieli też pretensje do fotoreporterów, że robili zdjęcia demonstrantom.
Działacze LPR nie wezwali policji. Pytali natomiast obsługę hotelu, w którym odbywała się konferencja, o ochronę. Po kilkanastu minutach zamieszania młodzi ludzie sami wyszli z hotelu. W trakcie opuszczania budynku doszło jeszcze do ostrej wymiany zdań z uczestnikami spotkania Ligi. Demonstranci powiedzieli, że są przedstawicielami Wrocławskiej Grupy Wolnościowej, a obecność na konferencji LPR to wyraz sprzeciwu wobec poglądów politycznych i gospodarczych członków tego ugrupowania. Zapowiedzieli też, że w poniedziałek w centrum Wrocławia odbędzie się manifestacja przeciwko polityce wicepremiera i ministra edukacji Romana Giertycha.
Przedstawiciele LPR nie chcieli komentować całego zdarzenia. Po przerwie poseł Dobrosz kontynuował przedstawianie założeń programowych partii przed zbliżającymi się jesiennymi wyborami samorządowymi.
W trakcie konferencji miał zostać przedstawiony kandydat ugrupowania na prezydenta Wrocławia. Do prezentacji jednak nie doszło. Jak powiedział poseł LPR Piotr Ślusarczyk, jest jeszcze czas na ogłoszenie kandydata. Ma to nastąpić w ciągu miesiąca. Nieoficjalnie z kręgów zbliżonych do LPR, PAP ustaliła, że w wyścigu o fotel prezydenta miasta ma wystartować Dobrosz.
pap, em
Czytaj też: Liga o własnych siłach do wyborów