Inicjator debaty, szef frakcji socjalistów w PE Martin Schulz, który wcześniej zarzucał LPR homofobiczne deklaracje, tym razem nie wymienił Polski.
"Nietolerancja jest narzędziem w walce politycznej. To jest bardzo niebezpieczne i doprowadziło do katastrof w XX wieku" - powiedział Niemiec. "To nie jest krytyka wobec konkretnych krajów i narodów. To krytyka głupoty ideologicznej tych, którzy się nietolerancją posługują. Dla nich nie ma miejsca ani w narodowych ani w europejskim parlamencie" - dodał.
Zabierająca głos w imieniu liberałów i demokratów Holenderka Sophie in't Veld pochwaliła "wspaniały marsz równości w Warszawie", w którym osobiście wzięła udział. Bez wskazywania na konkretny kraj zaapelowała do Komisji Europejskiej o interwencje, jeśli w krajach członkowskich łamane są prawa homoseksualistów.
Dopiero zabierający głos w imieniu komunistów Vittorio Agnoletto wprost zarzucił Polsce homofobię. "Moja grupa nie zawaha się wnioskować o sankcje polityczne wobec Polski, jeśli zachowania homofobiczne będą się nasilać" - powiedział Włoch.
Ta wypowiedź wzbudziła sprzeciw Wojciecha Roszkowskiego (PiS): "Niech postkomuniści zajrzą do własnej historii, a nie czepiają się Polski".
"1000-letnia historia Polski zaświadcza, że to najbardziej tolerancyjne państwo w Europie. To państwo nie pozwoli sobie na szarganie jego dobrego imienia" - powiedział Bogdan Pęk (LPR).
Jego kolega z frakcji Maciej Giertych poinformował, że poseł Wojciech Wierzejski złożył skargę na "Życie Warszawy" które - jak zapewnił - przekręciła jego budzącą krytykę w Strasburgu wypowiedź. "Ten parlament ośmieszy się protestując wobec wypowiedzi, której nie było" - powiedział Giertych.
Wierzejski - jak cytowało "Życia Warszawy" - miał w maju przed Paradą Równości powiedzieć, że "jeżeli dewianci zaczną demonstrować, to należy dolać im pałami". Sam Wierzejski zaprzeczał doniesieniom gazety, twierdząc, że jego wypowiedź została przekłamana i że nigdy nie wzywał do rozpędzenia żadnej pokojowej manifestacji.
Bezpośrednio po Polakach, w debacie w PE głos zabrał chadek Alexander Stubb: "Kiedy słucham kolegów z Polski to widzę homofobię. I kiedy przed debatą ktoś mógł mieć wątpliwości, czy Polska powinna być wymienia w tej rezolucji, to teraz już jej nie ma".
Jednak chadecja, największy klub w PE, nie podpisała uzgodnionego przez socjalistów, liberałów i Zielonych projektu rezolucji, który wymienia Polskę wśród "kilku państw członkowskich", które "doświadczyły ostatnio gwałtownych wydarzeń i/lub zabójstw powodowanych nienawiścią na tle rasizmu, ksenofobii i antysemityzmu". Poza Polską jest mowa o Francji, Niemczech i Belgii, gdzie opinię publiczną poruszyło w maju rasistowskie zabójstwo czarnoskórej opiekunki i białej dziewczynki.
Projekt rezolucji wraca do wypowiedzi posła LPR Wierzejskiego. Napisano, że w Polsce "od członka partii rządzącej", "jednego z czołowych członków Ligi Polskich Rodzin", "wyszły wezwania do otwartej przemocy o charakterze homofobicznym".
Autorzy wspomnieli także o napaści na Michaela Schudricha, Naczelnego Rabina Polski, która miała miejsce w Warszawie pod koniec maja.
"PE jest poważnie zaniepokojony ogólnym wzrostem nietolerancji powodowanej rasizmem, ksenofobią, antysemityzmem i homofobią w Polsce, co jest częściowo wywołane przez takie platformy religijne jak Radio Maryja, krytykowane także przez Watykan za antysemickie wypowiedzi" - głosi projekt rezolucji. Zdaniem eurodeputowanych, "UE powinna podjąć odpowiednie środki dla wyrażenia swych obaw, a zwłaszcza zajęcia się kwestią udziału w rządzie LPR, której przywódcy nawołują do nienawiści i przemocy".
Od Europejskiego Centrum Monitorowania Rasizmu i Ksenofobii domagają się natomiast zbadania "narastającego klimatu nietolerancji powodowanej rasizmem, ksenofobią i homofobią w Polsce". Do Komisji Europejskiej apelują z kolei o "sprawdzenie, czy działania i deklaracje polskiego ministra edukacji są zgodne z art. 6 traktatu UE", który mówi o zobowiązaniach w dziedzinie praw człowieka.
Eurodeputowany Konrad Szymański (PiS) zaapelował o wykreślenie większości punktów rezolucji dotyczących Polski. Jego zdaniem, podstawowym błędem autorów rezolucji jest zrównanie "nieodpowiedzialnych wystąpień niektórych polityków LPR" z przypadkami zabójstw i pobić na tle rasowym, do których doszło m.in. w Belgii, Francji i Niemczech. Poseł nazwał to "szukaniem na siłę powodu do oskarżania Polski".
pap, ab