Przesłuchanie o. Króla trwało ok. trzech godzin. Fedosiuk nie wykluczył, że jeśli zajdzie potrzeba, o. Król zostanie ponownie przesłuchany.
W maju prokuratura w Gdańsku wszczęła śledztwo w sprawie działań władz firmy ESPEBEPE Holding na szkodę spółki oraz wierzycieli w latach 1999-2002. Chodzi m.in. o niezgodne z prawem manipulowanie kursem akcji ESPEBEPE.
W oświadczeniu przesłanym w maju PAP prokurator krajowy Janusz Kaczmarek napisał, że w sprawie prowadzonej przez Prokuraturę Okręgową w Gdańsku chodzi o "działanie zarządu spółki ESPEBEPE na szkodę tej spółki, w tym doprowadzenie jej do upadłości oraz niezgodne z prawem manipulowanie kursem akcji ESPEBEPE przez działania BIG Banku". "Niewykluczone, że pokrzywdzonymi mogą okazać się akcjonariusze spółki, w tym ojciec Jan Król oraz Warszawska Prowincja Redemptorystów" - napisał Kaczmarek.
Sprawa trafiła do Gdańska z Prokuratury Krajowej po tym, jak - także w maju - wpłynęło tam pismo obecnego przewodniczącego rady nadzorczej ESPEBEPE, informujące o szeregu nieprawidłowości w spółce. "Śledztwo co do niektórych wątków było prowadzone przez prokuraturę w Szczecinie i zostało przejęte do dalszego prowadzenia" - mówił wtedy szef Prokuratury Okręgowej w Gdańsku, Józef Fedosiuk.
W kwietniu "Gazeta Wyborcza" napisała, że o. Jan Król, nazywany "kasjerem Radia Maryja", za pośrednictwem pełnomocnika zainwestował świadectwa udziałowe NFI, przekazane przez słuchaczy w latach 1997-98 na ratowanie Stoczni Gdańskiej, w giełdową spółkę ESPEBEPE. Według mediów, na transakcji stracono miliony zł. W 2002 r. ogłoszono upadłość firmy.
W maju prokuratura w Toruniu odmówiła wszczęcia śledztwa w sprawie zbiórki pieniędzy na ratowanie Stoczni Gdańskiej przez Radio Maryja. Jak wtedy informowano, stało się tak "po dokonaniu szczegółowej analizy akt zakończonych postępowań dotyczących Radia Maryja".
pap, ss, ab