Poncyljusz: to nie ja zerwałem obrady

Poncyljusz: to nie ja zerwałem obrady

Dodano:   /  Zmieniono: 
Fiaskiem zakończyły się rozmowy związkowców z rządem w sprawie wpłat dla górników z ubiegłorocznych zysków branży. Wiceminister gospodarki Paweł Poncyljusz nie czuje się winny zerwania rozmów.
W poniedziałek, 5 czerwca, na dwie godziny staną kopalnie, a 14 czerwca górnicy będą manifestować w Warszawie. Jeszcze przed wejściem na spotkanie wiceprzewodniczący Związku Zawodowego Górników w Polsce Wacław Czerkawski, określił je jako rozmowy "ostatniej szansy".

Po 45 minutach strona związkowa opuściła salę. "Nie było pola do kompromisu. Wiceminister Paweł Poncyljusz nie chciał rozmawiać ani o wysokości, ani o terminie wypłat dywidend" - powiedział Czerkawski

Rząd uzależnia wypłatę dla górników od spełnienia kilku warunków, m.in. od ujednolicenia układów zbiorowych w spółkach węglowych. W Kompanii Węglowej jest 14 układów pracy, a w Jastrzębskiej Spółce Węglowej - pięć.

"Właśnie to (żądanie podpisania jednolitych układów zbiorowych w spółkach węglowych) rozwścieczyło niektórych związkowców, którzy zarzucili mi szantaż i zamach na związki zawodowe" - powiedział Poncyljusz.

Jego zdaniem, wprowadzenie takiego jednolitego układu zbiorowego oznacza likwidację - o połowę - etatów związkowych w spółkach węglowych. "Można odnieść wrażenie, że nad interesem górników biorą górę interesy działaczy związkowych" - powiedział podczas popołudniowego briefingu wiceminister.

Poncyljusz zaznaczył, że rząd chce wypłacić górnikom dywidendę, ale nie żądane przez związkowców 180 mln zł, lecz 100 mln zł. Wiceminister dodał, że kondycja spółek węglowych jest gorsza niż przed rokiem, bo ceny węgla na światowym rynku spadają, a koszty wydobycia od 2 lat nie maleją. Podkreślił, że wypłata dywidendy jest dobrą wolą rządu, a nie jego obowiązkiem.

W trakcie negocjacji rząd chciał również uporządkowania kwestii "posiłków profilaktycznych" dla pracowników spółek węglowych. Ich koszt w samej Kompanii Węglowej to 119 mln zł, a w całym górnictwie 200 mln zł. Tymczasem posiłki te (za 10 zł dziennie) otrzymują zarówno pracownicy dołowi, jak i np. sekretarki.

Jednym z warunków rządu jest też zwolnienie z funkcji związkowych tych członków, którzy posiadają uprawnienia emerytalne.

Poncyljusz nie czuje się winny zerwania rozmów z górnikami. "To nie ja zerwałem obrady. Spotkanie prowadził pan Czerkawski, który po 45 minutach ogłosił zamknięcie posiedzenia" - powiedział Poncyljusz.

Wiceminister powiedział, że w czasie tych 45 minut przedstawił ostateczne stanowisko rządu w sprawie wypłat dla górników z ubiegłorocznych zysków branży.

"Rząd zgadza się na wypłatę nagród z zysku rzędu 100 mln zł dla całej branży. Te 100 mln zł to suma porównywalna z zyskiem wypracowanym w 2005 roku (...)" - powiedział wiceminister.

Górnicy, mimo zapowiedzianego na poniedziałek dwugodzinnego strajku ostrzegawczego i manifestacji w Warszawie nie wykluczają rozmów z rządem. Ich warunkiem jest jednak zmiana negocjatora. Jak wyjaśnił Czerkawski, górnicy chcą, by Poncyljusza zastąpił np. wiceminister gospodarki Tomasz Wilczak.

Poncyljusz - jak powiedział - "z pokorą" przyjmuje to oświadczenie, ale - zaznaczył - jest "urzędnikiem na usługach pana premiera i to on zadecyduje, kto będzie w jego imieniu negocjować".

Czerkawski poinformował, że w wysłanym w czwartek po południu do premiera liście związkowcy domagają się odwołania Poncyljusza z funkcji wiceministra gospodarki.

W ubiegłym roku Jastrzębska Spółka Węglowa miała ok. 800 mln zł zysku, Kompania Węglowa ponad 260 mln zł, a Katowicki Holding Węglowy powyżej 80 mln zł. Zysk wypracowała też kopalnia Budryk, która zarobiła 5,5 mln zł.

W zorganizowanym w poniedziałek w kopalniach referendum ponad 94 proc. górników opowiedziało się za podjęciem akcji protestacyjnej w przypadku nieotrzymania wypłat z ubiegłorocznych zysków górnictwa.

pap, ab