Maciej Zalewski, b. poseł Porozumienia Centrum i minister w kancelarii prezydenta Lecha Wałęsy skazany na 2,5 roku więzienia, może opuścić zakład karny. Sąd Penitencjarny warunkowo zwolnił go z reszty kary.
Koniec kary Zalewskiego przypadał 29 września 2007 roku. Sąd - wyrażając zgodę na warunkowe przedterminowe zwolnienie - wyznaczył skazanemu okres próby do 4 lipca 2008 r. W tym czasie Zalewski będzie pozostawał pod dozorem kuratora sądowego i zobowiązany do wykonywania pracy zarobkowej, ma też zakaz zmiany miejsca pobytu bez zgody sądu.
Po godzinie 13 Zalewski znalazł się za bramą zakładu karnego Warszawa-Białołęka. W niebieskiej koszulce i bordowej kurtce, z torbą na ramieniu, poszedł do kiosku, by kupić gazetę i papierosy. Zadzwonił z budki telefonicznej i po chwili przyjechała po niego taksówka. Nie chciał rozmawiać z licznie zebranymi reporterami.
Zalewski był skazany za wyłudzenie w 1991 r. od szefów Art-B, w tym Bogusława Bagsika, pieniędzy dla spółki "Telegraf". Z końcem zeszłego tygodnia minął rok i trzy miesiące od początku odbywania przez niego kary, co pozwoliło mu ubiegać się o przedterminowe zwolnienie.
Viola Olszewska z zespołu prasowego Sądu Okręgowego dla Warszawy- Pragi powiedziała, że na zamkniętym posiedzeniu Sądu Penitencjarnego prokurator nie zgłosił sprzeciwu wobec wniosku o warunkowe przedterminowe zwolnienie Zalewskiego, więc sąd mu go udzielił. Z wnioskiem wystąpił dyrektor więzienia, w którym Zalewski przebywał - dostrzegł bowiem resocjalizację skazanego.
Zalewski odbywał karę w tzw. systemie otwartym, co oznacza, że drzwi cel skazanych nie są zamykane, a pilnujący ich strażnicy nie są uzbrojeni. Komisja penitencjarna przeniosła go tam po roku pobytu w więzieniu "z racji postępów w resocjalizacji i dobrego zachowania". W więzieniu Zalewski uczył więźniów angielskiego, już wcześniej korzystał z przepustek, bo do jego zachowania nie było uwag.
Skazani za przestępstwa finansowe, a nie przeciw życiu czy zdrowiu, odbywają kary w zakładach typu półotwartego lub otwartego. W zakładzie otwartym cele skazanych nie są zamykane i mogą się oni swobodnie poruszać po terenie ośrodka, mogą pracować w ciągu dnia poza zakładem bez asysty strażnika, mają nieograniczone prawo do niedozorowanych widzeń oraz rozmów telefonicznych i korespondencji, mają też prawo do przebywania w ciągu roku 28 dni na przepustce.
Sprawa Zalewskiego była jednym z "odprysków" afery Art-B; pośrednio dotyczyła powiązanej z PC spółki "Telegraf", której prezesem Zalewski był przed objęciem w marcu 1991 r. funkcji sekretarza stanu w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego przy Kancelarii Prezydenta.
Wkrótce potem został oskarżony o pomoc w lipcu 1991 r. w ucieczce z kraju do Izraela szefom Art-B - Bagsikowi i Andrzejowi Gąsiorowskiemu; o wprowadzenie ich w błąd co do możliwości kupna akcji "Telegrafu" i przywłaszczenie sobie przekazanej mu na ten cel równowartości 17 mld starych zł oraz o zażądanie od nich 40 mld starych zł pożyczki dla "Telegrafu". Oskarżenie oparto na zeznaniach Bagsika i Gąsiorowskiego złożonych w latach 90. w Izraelu przed polskim prokuratorem.
W rozpoczętym w 1993 r. procesie Zalewski nie przyznał się do zarzutów. Twierdził, że kontakty z szefami Art-B nawiązał w ramach obowiązków w BBN. Kontaktował się z nimi tylko w celu uzyskania informacji o Art-B, potrzebnych dla bezpieczeństwa państwa. Chciał m.in. poznać mechanizm "oscylatora", który umożliwiał podwójne oprocentowanie tych samych pieniędzy w różnych bankach. Mówił, że po nominacji do BBN (gdzie pracował od marca do listopada 1991 r.), odsprzedał udziały w "Telegrafie". Obrona zarzucała prokuraturze polityczne motywy działania; szefów Art-B uznała za oszustów, którzy nie mogą być wiarygodnymi świadkami.
W 1998 r. Sąd Rejonowy w Warszawie uwolnił Zalewskiego od winy; nie uwzględnił zeznań Bagsika i Gąsiorowskiego, a wątpliwości rozstrzygnął na korzyść Zalewskiego. Potem Sąd Okręgowy w Warszawie zwrócił jednak do sądu I instancji dwa zarzuty - co do oszustwa i żądania "pożyczki" wobec szefów Art-B. W 2002 r. Sąd Rejonowy skazał za to Zalewskiego na 3,5 roku więzienia. W 2003 r. Sąd Okręgowy w Warszawie uwzględnił częściowo odwołanie Zalewskiego i obniżył mu karę o rok.
Obrona złożyła kasację do SN, domagając się uchylenia całego wyroku. 11 marca 2005 r. Sąd Najwyższy oddalił kasację "jako oczywiście bezzasadną". 29 marca Zalewski stawił się w więzieniu.
W szeroko rozgałęzionej sprawie Art-B prowadzono ogółem 30 postępowań karnych i cywilnych. Bagsik, zatrzymany w 1994 r. w Szwajcarii, został w 1996 r. wydany Polsce. W 2000 r. Sąd Okręgowy w Warszawie skazał go na 9 lat za aferę Art-B, w tym za "oscylatora". Wyszedł na wolność latem 2004 r. Izrael odmówił ekstradycji Gąsiorowskiego do Polski.
pap, ss, ab
Po godzinie 13 Zalewski znalazł się za bramą zakładu karnego Warszawa-Białołęka. W niebieskiej koszulce i bordowej kurtce, z torbą na ramieniu, poszedł do kiosku, by kupić gazetę i papierosy. Zadzwonił z budki telefonicznej i po chwili przyjechała po niego taksówka. Nie chciał rozmawiać z licznie zebranymi reporterami.
Zalewski był skazany za wyłudzenie w 1991 r. od szefów Art-B, w tym Bogusława Bagsika, pieniędzy dla spółki "Telegraf". Z końcem zeszłego tygodnia minął rok i trzy miesiące od początku odbywania przez niego kary, co pozwoliło mu ubiegać się o przedterminowe zwolnienie.
Viola Olszewska z zespołu prasowego Sądu Okręgowego dla Warszawy- Pragi powiedziała, że na zamkniętym posiedzeniu Sądu Penitencjarnego prokurator nie zgłosił sprzeciwu wobec wniosku o warunkowe przedterminowe zwolnienie Zalewskiego, więc sąd mu go udzielił. Z wnioskiem wystąpił dyrektor więzienia, w którym Zalewski przebywał - dostrzegł bowiem resocjalizację skazanego.
Zalewski odbywał karę w tzw. systemie otwartym, co oznacza, że drzwi cel skazanych nie są zamykane, a pilnujący ich strażnicy nie są uzbrojeni. Komisja penitencjarna przeniosła go tam po roku pobytu w więzieniu "z racji postępów w resocjalizacji i dobrego zachowania". W więzieniu Zalewski uczył więźniów angielskiego, już wcześniej korzystał z przepustek, bo do jego zachowania nie było uwag.
Skazani za przestępstwa finansowe, a nie przeciw życiu czy zdrowiu, odbywają kary w zakładach typu półotwartego lub otwartego. W zakładzie otwartym cele skazanych nie są zamykane i mogą się oni swobodnie poruszać po terenie ośrodka, mogą pracować w ciągu dnia poza zakładem bez asysty strażnika, mają nieograniczone prawo do niedozorowanych widzeń oraz rozmów telefonicznych i korespondencji, mają też prawo do przebywania w ciągu roku 28 dni na przepustce.
Sprawa Zalewskiego była jednym z "odprysków" afery Art-B; pośrednio dotyczyła powiązanej z PC spółki "Telegraf", której prezesem Zalewski był przed objęciem w marcu 1991 r. funkcji sekretarza stanu w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego przy Kancelarii Prezydenta.
Wkrótce potem został oskarżony o pomoc w lipcu 1991 r. w ucieczce z kraju do Izraela szefom Art-B - Bagsikowi i Andrzejowi Gąsiorowskiemu; o wprowadzenie ich w błąd co do możliwości kupna akcji "Telegrafu" i przywłaszczenie sobie przekazanej mu na ten cel równowartości 17 mld starych zł oraz o zażądanie od nich 40 mld starych zł pożyczki dla "Telegrafu". Oskarżenie oparto na zeznaniach Bagsika i Gąsiorowskiego złożonych w latach 90. w Izraelu przed polskim prokuratorem.
W rozpoczętym w 1993 r. procesie Zalewski nie przyznał się do zarzutów. Twierdził, że kontakty z szefami Art-B nawiązał w ramach obowiązków w BBN. Kontaktował się z nimi tylko w celu uzyskania informacji o Art-B, potrzebnych dla bezpieczeństwa państwa. Chciał m.in. poznać mechanizm "oscylatora", który umożliwiał podwójne oprocentowanie tych samych pieniędzy w różnych bankach. Mówił, że po nominacji do BBN (gdzie pracował od marca do listopada 1991 r.), odsprzedał udziały w "Telegrafie". Obrona zarzucała prokuraturze polityczne motywy działania; szefów Art-B uznała za oszustów, którzy nie mogą być wiarygodnymi świadkami.
W 1998 r. Sąd Rejonowy w Warszawie uwolnił Zalewskiego od winy; nie uwzględnił zeznań Bagsika i Gąsiorowskiego, a wątpliwości rozstrzygnął na korzyść Zalewskiego. Potem Sąd Okręgowy w Warszawie zwrócił jednak do sądu I instancji dwa zarzuty - co do oszustwa i żądania "pożyczki" wobec szefów Art-B. W 2002 r. Sąd Rejonowy skazał za to Zalewskiego na 3,5 roku więzienia. W 2003 r. Sąd Okręgowy w Warszawie uwzględnił częściowo odwołanie Zalewskiego i obniżył mu karę o rok.
Obrona złożyła kasację do SN, domagając się uchylenia całego wyroku. 11 marca 2005 r. Sąd Najwyższy oddalił kasację "jako oczywiście bezzasadną". 29 marca Zalewski stawił się w więzieniu.
W szeroko rozgałęzionej sprawie Art-B prowadzono ogółem 30 postępowań karnych i cywilnych. Bagsik, zatrzymany w 1994 r. w Szwajcarii, został w 1996 r. wydany Polsce. W 2000 r. Sąd Okręgowy w Warszawie skazał go na 9 lat za aferę Art-B, w tym za "oscylatora". Wyszedł na wolność latem 2004 r. Izrael odmówił ekstradycji Gąsiorowskiego do Polski.
pap, ss, ab