Około dwóch tysięcy plakatów zawierających dane tajnego współpracownika SB pseud. "Zbyszek" rozkleili w Kielcach działacze Ligi Republikańskiej.
Na plakacie znajduje się nota dotycząca danych identyfikacyjnych informatora sporządzona przez IPN w Katowicach na wniosek pokrzywdzonego działacza NZS Przemysława Miśkiewicza. Do noty dołączono zdjęcie "Zbyszka", jego adres w Kielcach i telefon komórkowy.
Miśkiewicz powiedział, że "Zbyszek" - Marek D., który jest obecnie radcą prawnym, był w latach osiemdziesiątych jego kolegą z akademika. Obaj studiowali prawo w Katowicach.
Po otrzymaniu z IPN swojej teczki Miśkiewicz dowiedział się, że Marek D. przekazywał organom bezpieczeństwa informacje na jego temat, a także na temat jego żony i znajomych. Miśkiewicz uważa, że działalność "Zbyszka" znacząco utrudniła mu życie.
Dodał, że zanim zdecydował się na rozklejenie plakatów, zadzwonił do "Zbyszka". Nie usłyszał jednak słowa "przepraszam"; mężczyzna twierdził, że go nie zna.
Miśkiewicz jest świadomy, że naruszył ustawę o ochronie danych osobowych, ale uznał, że to co zrobił jest słuszne. "Był to system, który gnębił ludzi, a ci którzy się w niego wkomponowali powinni ponieść jakieś konsekwencje" - powiedział.
Jego zdaniem radcy prawni powinni podlegać lustracji, tym bardziej, że jako tajni współpracownicy mogą się spotkać z szantażem lustracyjnym.
Rozmówca oznajmił, że "Zbyszek" nie był jedynym donosicielem w jego otoczeniu, ale tylko jego dane opublikował ze względu na stopień szkodliwości oraz zawód jaki dziś uprawia.
Powiedział, że Komisja Ujawnić Prawdę, w której działa w Katowicach, będzie ujawniać na stronach internetowych dane innych tajnych informatorów.
PAP nie udało się skontaktować ze "Zbyszkiem".
pap, ab
Miśkiewicz powiedział, że "Zbyszek" - Marek D., który jest obecnie radcą prawnym, był w latach osiemdziesiątych jego kolegą z akademika. Obaj studiowali prawo w Katowicach.
Po otrzymaniu z IPN swojej teczki Miśkiewicz dowiedział się, że Marek D. przekazywał organom bezpieczeństwa informacje na jego temat, a także na temat jego żony i znajomych. Miśkiewicz uważa, że działalność "Zbyszka" znacząco utrudniła mu życie.
Dodał, że zanim zdecydował się na rozklejenie plakatów, zadzwonił do "Zbyszka". Nie usłyszał jednak słowa "przepraszam"; mężczyzna twierdził, że go nie zna.
Miśkiewicz jest świadomy, że naruszył ustawę o ochronie danych osobowych, ale uznał, że to co zrobił jest słuszne. "Był to system, który gnębił ludzi, a ci którzy się w niego wkomponowali powinni ponieść jakieś konsekwencje" - powiedział.
Jego zdaniem radcy prawni powinni podlegać lustracji, tym bardziej, że jako tajni współpracownicy mogą się spotkać z szantażem lustracyjnym.
Rozmówca oznajmił, że "Zbyszek" nie był jedynym donosicielem w jego otoczeniu, ale tylko jego dane opublikował ze względu na stopień szkodliwości oraz zawód jaki dziś uprawia.
Powiedział, że Komisja Ujawnić Prawdę, w której działa w Katowicach, będzie ujawniać na stronach internetowych dane innych tajnych informatorów.
PAP nie udało się skontaktować ze "Zbyszkiem".
pap, ab