Była działaczka "Solidarności" Anna Walentynowicz otrzymała od gdańskiego Instytutu Pamięci Narodowej listę odtajnionych nazwisk 13 z 55 funkcjonariuszy SB, którzy inwigilowali ją w latach 70. i 80.
Podczas konferencji prasowej w gdańskim oddziale IPN Walentynowicz zaapelowała do mediów o publikację personaliów inwigilujących ją pracowników SB. Powiedziała, że chciałaby się dowiedzieć, czym się dzisiaj zajmują.
"Chciałabym im spojrzeć w oczy i zapytać, co oni dzisiaj robią i czy nie mają przynajmniej wyrzutów sumienia" - dodała.
Walentynowicz podkreśliła, że potępia działalność pracowników komunistycznego aparatu bezpieczeństwa. "Trzeba ich ujawnić, żeby nie mieli czelności występować jeszcze o stanowiska państwowe" - zaznaczyła.
Personalia 42 pozostałych funkcjonariuszy SB była działaczka "S" poznała już wcześniej. Wśród SB-eków prześladujących Walentynowicz najwięcej - 24 - było z Gdańska.
Walentynowicz przez ostatni tydzień przeglądała 50 tomów akt zgromadzonych na jej temat w gdańskim oddziale IPN. Z archiwami tymi zapoznawała się już wcześniej.
Legendarna działaczka "S" ujawniła jednocześnie rozszyfrowane przez IPN nazwiska dwóch agentów SB: TW "Wala" to Irena Puciata- Chocimska i TW "Karol" to Ewa Soból. Ta ostatnia miała za zadanie otruć furosemidem Walentynowicz podczas jej wizyty w Radomiu w październiku 1981 roku. Do podania tego środka miało dojść podczas noclegu Walentynowicz u agentki "Karol". Ostatecznie nie pojawiła się ona w jej mieszkaniu.
Zamach na życie działaczki "S" przygotowywało dwóch oficerów SB. Byli to Tadeusz Grudniewski i Marek Karewicz. Jak powiedziała Walentynowicz, zakłócali oni także jej spotkania z pracownikami zakładów pracy w Radomiu.
Walentynowicz dodała, że Soból była internowana krótko w Gołdapi. Puciata-Chocimska była natomiast pracownikiem zarządu regionu gdańskiej "S".
Zdaniem dyrektora gdańskiego oddziału IPN Edmunda Krasowskiego, jesienią tego roku ma być gotowy akt oskarżenia dotyczący nieudanego zamachu na życie Walentynowicz. Śledztwo w tej sprawie prowadzi IPN w Warszawie.
Walentynowicz czeka jeszcze na odtajnienie przez IPN ponad dwudziestu innych współpracowników SB. Podczas konferencji prasowej wymieniła tylko ich pseudonimy. Podkreśliła, że byli bardzo aktywni. Jako przykład podała konfidenta o pseudonimie "Rybak", który codziennie donosił SB o przebiegu strajku w Stoczni Gdańskiej w sierpniu 1980 r.
Walentynowicz pytana przez dziennikarzy, zaprzeczyła, że w udostępnionych jej archiwach IPN, pojawia się informacja, iż Lech Wałęsa był agentem SB - o co wielokrotnie oskarżała byłego prezydenta.
Była działaczka "S" podkreśliła, że swoje przekonanie o agenturalnej przeszłości Wałęsy czerpie z analizy różnych wydarzeń i jego postępowania.
"Nie ma dowodu, że Wałęsa to był 'Bolek' (w przekazanych Walentynowicz aktach). Wiem, że 'Wala' to była Puciata-Chocimska. Takiego identycznego dokumentu o Wałęsie nie mam" - dodała.
pap, ab
"Chciałabym im spojrzeć w oczy i zapytać, co oni dzisiaj robią i czy nie mają przynajmniej wyrzutów sumienia" - dodała.
Walentynowicz podkreśliła, że potępia działalność pracowników komunistycznego aparatu bezpieczeństwa. "Trzeba ich ujawnić, żeby nie mieli czelności występować jeszcze o stanowiska państwowe" - zaznaczyła.
Personalia 42 pozostałych funkcjonariuszy SB była działaczka "S" poznała już wcześniej. Wśród SB-eków prześladujących Walentynowicz najwięcej - 24 - było z Gdańska.
Walentynowicz przez ostatni tydzień przeglądała 50 tomów akt zgromadzonych na jej temat w gdańskim oddziale IPN. Z archiwami tymi zapoznawała się już wcześniej.
Legendarna działaczka "S" ujawniła jednocześnie rozszyfrowane przez IPN nazwiska dwóch agentów SB: TW "Wala" to Irena Puciata- Chocimska i TW "Karol" to Ewa Soból. Ta ostatnia miała za zadanie otruć furosemidem Walentynowicz podczas jej wizyty w Radomiu w październiku 1981 roku. Do podania tego środka miało dojść podczas noclegu Walentynowicz u agentki "Karol". Ostatecznie nie pojawiła się ona w jej mieszkaniu.
Zamach na życie działaczki "S" przygotowywało dwóch oficerów SB. Byli to Tadeusz Grudniewski i Marek Karewicz. Jak powiedziała Walentynowicz, zakłócali oni także jej spotkania z pracownikami zakładów pracy w Radomiu.
Walentynowicz dodała, że Soból była internowana krótko w Gołdapi. Puciata-Chocimska była natomiast pracownikiem zarządu regionu gdańskiej "S".
Zdaniem dyrektora gdańskiego oddziału IPN Edmunda Krasowskiego, jesienią tego roku ma być gotowy akt oskarżenia dotyczący nieudanego zamachu na życie Walentynowicz. Śledztwo w tej sprawie prowadzi IPN w Warszawie.
Walentynowicz czeka jeszcze na odtajnienie przez IPN ponad dwudziestu innych współpracowników SB. Podczas konferencji prasowej wymieniła tylko ich pseudonimy. Podkreśliła, że byli bardzo aktywni. Jako przykład podała konfidenta o pseudonimie "Rybak", który codziennie donosił SB o przebiegu strajku w Stoczni Gdańskiej w sierpniu 1980 r.
Walentynowicz pytana przez dziennikarzy, zaprzeczyła, że w udostępnionych jej archiwach IPN, pojawia się informacja, iż Lech Wałęsa był agentem SB - o co wielokrotnie oskarżała byłego prezydenta.
Była działaczka "S" podkreśliła, że swoje przekonanie o agenturalnej przeszłości Wałęsy czerpie z analizy różnych wydarzeń i jego postępowania.
"Nie ma dowodu, że Wałęsa to był 'Bolek' (w przekazanych Walentynowicz aktach). Wiem, że 'Wala' to była Puciata-Chocimska. Takiego identycznego dokumentu o Wałęsie nie mam" - dodała.
pap, ab