24-letni Marek B., sprawca brutalnego napadu na działacza ruchu anarchistycznego Macieja D., którego dane umieszczone zostały na stronie organizacji "Krew i Honor", zostanie aresztowany.
Poinformowała o tym Monika Brzozowska z biura prasowego warszawskiego sądu okręgowego.
Decyzją sądu Marek B. będzie przebywać w areszcie do 2 listopada br. Z wnioskiem o areszt wystąpiła do sądu Prokuratura Rejonowa Warszawa-Śródmieście Północ, która postawiła 24-latkowi zarzut usiłowania zabójstwa. Grozi za to nawet dożywocie.
30-letni Maciej D. został napadnięty w połowie maja na warszawskim Powiślu. Napastnik wbił mu nóż w plecy. Cios uszkodził płuco, a mężczyzna w ciężkim stanie trafił do szpitala.
Marek B. został zatrzymany w ośrodku wypoczynku w Czaplinku (w woj. zachodniopomorskim), gdzie pracował. Przyznał się do winy, został też rozpoznany przez świadków. Policjantom i prokuraturze wyjaśniał, że chciał się zemścić za to, iż we wrześniu 2005 r. pobito go po jednym z koncertów. Wśród osób bijących - według niego - miał być Maciej D. Zaprzeczył też, by jego atak na działacza ruchu anarchistycznego miał związek z działalnością organizacji "Krew i Honor" i stroną internetową redwatche.
Jak poinformował na piątkowej konferencji prasowej komendant główny policji Marek Bieńkowski, z tą sprawą może być związana jeszcze jedna osoba. Ze względu na dobro śledztwa nie chciał jednak ujawnić żadnych szczegółów.
Po ataku na Macieja D. w mediach stało się głośno o stronie internetowej redwatch organizacji "Blood&Honour", na której publikowane są faszystowskie treści oraz adresy i wizerunki osób określanych jako "wrogowie rasy". W piątek rano, na prośbę polskiej policji, dzięki pomocy FBI, strona ta została ponownie zablokowana, tym razem na serwerze w Teksasie w USA.
Na "liście wrogów" B&H znajdują się m.in. działacze organizacji lewicowych, antyfaszystowskich i feministycznych. Zamieszczono ich zdjęcia, rysopisy, adresy zamieszkania i pracy lub szkoły, daty urodzenia, informacje o miejscach spędzania wolnego czasu, a nawet numery telefonów.
W sprawie danych zamieszczanych na stronie aresztowano dotąd trzech mężczyzn. Podejrzewani są o udział w jej tworzeniu i prowadzeniu, postawiono im też zarzuty propagowania faszyzmu, nawoływania do nienawiści na tle różnic narodowościowych oraz udziału w zorganizowanej grupie przestępczej.
W połowie lipca wszystkie śledztwa (w sumie 11) prowadzone w Polsce w związku ze stroną redwatch przejęła warszawska prokuratura okręgowa. Znalazło się wśród nich m.in. postępowanie prowadzone przez wrocławskich prokuratorów - po zawiadomieniu kilku tamtejszych mieszkańców, w tym działaczki młodzieżowej organizacji lewicowej.
pap, ab
Decyzją sądu Marek B. będzie przebywać w areszcie do 2 listopada br. Z wnioskiem o areszt wystąpiła do sądu Prokuratura Rejonowa Warszawa-Śródmieście Północ, która postawiła 24-latkowi zarzut usiłowania zabójstwa. Grozi za to nawet dożywocie.
30-letni Maciej D. został napadnięty w połowie maja na warszawskim Powiślu. Napastnik wbił mu nóż w plecy. Cios uszkodził płuco, a mężczyzna w ciężkim stanie trafił do szpitala.
Marek B. został zatrzymany w ośrodku wypoczynku w Czaplinku (w woj. zachodniopomorskim), gdzie pracował. Przyznał się do winy, został też rozpoznany przez świadków. Policjantom i prokuraturze wyjaśniał, że chciał się zemścić za to, iż we wrześniu 2005 r. pobito go po jednym z koncertów. Wśród osób bijących - według niego - miał być Maciej D. Zaprzeczył też, by jego atak na działacza ruchu anarchistycznego miał związek z działalnością organizacji "Krew i Honor" i stroną internetową redwatche.
Jak poinformował na piątkowej konferencji prasowej komendant główny policji Marek Bieńkowski, z tą sprawą może być związana jeszcze jedna osoba. Ze względu na dobro śledztwa nie chciał jednak ujawnić żadnych szczegółów.
Po ataku na Macieja D. w mediach stało się głośno o stronie internetowej redwatch organizacji "Blood&Honour", na której publikowane są faszystowskie treści oraz adresy i wizerunki osób określanych jako "wrogowie rasy". W piątek rano, na prośbę polskiej policji, dzięki pomocy FBI, strona ta została ponownie zablokowana, tym razem na serwerze w Teksasie w USA.
Na "liście wrogów" B&H znajdują się m.in. działacze organizacji lewicowych, antyfaszystowskich i feministycznych. Zamieszczono ich zdjęcia, rysopisy, adresy zamieszkania i pracy lub szkoły, daty urodzenia, informacje o miejscach spędzania wolnego czasu, a nawet numery telefonów.
W sprawie danych zamieszczanych na stronie aresztowano dotąd trzech mężczyzn. Podejrzewani są o udział w jej tworzeniu i prowadzeniu, postawiono im też zarzuty propagowania faszyzmu, nawoływania do nienawiści na tle różnic narodowościowych oraz udziału w zorganizowanej grupie przestępczej.
W połowie lipca wszystkie śledztwa (w sumie 11) prowadzone w Polsce w związku ze stroną redwatch przejęła warszawska prokuratura okręgowa. Znalazło się wśród nich m.in. postępowanie prowadzone przez wrocławskich prokuratorów - po zawiadomieniu kilku tamtejszych mieszkańców, w tym działaczki młodzieżowej organizacji lewicowej.
pap, ab