W grudniu 2005 r., kilka dni po zaprzysiężeniu Lecha Kaczyńskiego na urząd głowy państwa, policjanci z Dworca Centralnego legitymowali Huberta H., który na ich widok "puścił długą wiązankę", podczas której wypowiedział się również na temat Kaczyńskiego. Według prokuratury, słowa te miały "charakter zniewag głowy państwa". Policja - po odwiezieniu Huberta H. do izby wytrzeźwień - wszczęła sprawę o przestępstwo znieważenia prezydenta RP.
W czwartek miał rozpocząć się proces w tej sprawie. Jdnak Hubert H. się nie stawił - nie udało się ustalić miejsca jego pobytu i dostarczyć mu wezwania. Według informacji sądu, ostatnio mógł przebywać w Katowicach.
W obronie bezdomnego
Przedstawiciele Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka złożyli w czwartek w sądzie wniosek o udział w sprawie w charakterze przedstawiciela społecznego. "Można twierdzić, że słowa pana Huberta były rodzajem swoistej skargi obywatelskiej wyrażonej w języku, którym on się posługuje na co dzień, bo nie zna innego. Te wypowiedzi są naganne, ale powinny się skończyć zwykłym mandatem i odwiezieniem na izbę wytrzeźwień, a nie angażowaniem całego aparatu państwowego" - powiedział dziennikarzom Adam Bodnar z Fundacji.
Dodał, że "trzeba zwrócić uwagę na to, iż nawet kancelaria prezydenta się od tej sprawy odżegnuje". "Jestem w stanie uwierzyć, że nikt tu specjalnie nie ingerował. Wydaje się, że mamy do czynienia z nadmiernym +aktem dobrej woli+ ze strony prokuratury, która wykazała się trochę nadgorliwością i złą oceną sytuacji" - zaznaczył. Fundacja będzie starała się, by Huberta H. w sądzie reprezentował adwokat z wyboru, który podejmie się sprawy "pro publico bono".
Do sądu stawili się świadkowie - dwaj policjanci, którzy w grudniu 2005 r. legitymowali Huberta H. Jeden z nich powiedział dziennikarzom, że "dziś postąpiłby tak samo, jak wtedy. Taką mamy pracę, doszło do złamania prawa. Nie nadawało się to na mandat, tylko do sądu" - dodał.
Na sali obecnych było kilkanaście osób, które chciały zaprotestować przeciwko niepotrzebnemu - ich zdaniem - ściganiu osoby bezdomnej za obrazę polityka, m.in. b. minister w kancelarii prezydenta Lecha Wałęsy Mieczysław Wachowski. "Za słowa +Muchy obesrały portret najjaśniejszego pana+ w +Szwejku+ szynkarz poszedł do więzienia. Dziś za słowa ma być skazany człowiek, który jest bezsilny wobec potęgi państwa. Boję się, że Kaczyńscy fundują Polakom uruchomienie najgorszych procedur z czasów głębokiej komuny. Zakaz wypowiedzi, zakaz zgromadzeń, wszystko ku temu zmierza. A przecież nie mógł pijany człowiek z dworca obrazić głowy państwa. Jeśli jest taka małostkowość, to współczuję temu państwu" - powiedział dziennikarzom Wachowski.
Lider Nowej Lewicy Piotr Ikonowicz zaznaczył, że w tym procesie oskarżonym jest "człowiek bezdomny i bezbronny. Nawet jeśli dostanie tylko grzywnę, nie będzie mógł jej zapłacić i pójdzie do aresztu" - powiedział.
Kilkunastu członków młodzieżówek lewicowych przyniosło do sądu transparenty z napisami m.in. "Są ważniejsze sprawy", "Gdzie to prawo i sprawiedliwość".
Organa ścigania do lektur!
Szef Kancelarii Prezydenta Aleksander Szczygło przypomniał, że sprawy dotyczące znieważenia prezydenta RP są wszczynane przez organy ścigania z urzędu i kancelaria prezydenta nie ma wpływu na tryb takiego postępowania. Jak powiedział, policja i prokuratura powinny stosować środki adekwatnie do sytuacji. "Radzę urzędnikom państwowym - bo policjanci i prokuratorzy są urzędnikami państwowymi - by wielokrotnie czytali Mikołaja Gogola - "Rewizora", "Martwe dusze", "Ożenek" - wtedy znajdą proporcję rzeczy".
RPO: nadgorliwość szkodzi prezydentowi
Taka "niepotrzebna nadgorliwość prokuratury przynosi większą szkodę prezydentowi niż znieważające słowa wypowiedziane przez osobę w stanie nietrzeźwym" - uważa rzecznik praw obywatelskich Janusz Kochanowski. Dodał, że takie słowa w takiej sytuacji "nie są w stanie nikogo obrazić". Podkreślił, że organa ścigania powinny podchodzić do takich spraw z "dystansem i rozsądkiem".
Prokurator pod ścianą
Jak poinformował w przesłanym komunikacie Wydział Informacji Ministerstwa Sprawiedliwości, prokurator chciał umorzyć warunkowo postępowanie. Okazało się to jednak niemożliwe po zapoznaniu się z kartą karną Huberta H. Ustalono, że jest on wielokrotnie karany m.in. za kradzieże, niepłacenie alimentów i inne przestępstwa. Prawo zaś wyklucza warunkowe umorzenie postępowania w przypadku recydywisty. "Warto dodać, że sam oskarżony nie zakwestionował przestępczego charakteru swojego zachowania" - napisano w komunikacie resortu.
Skazani za obrazę
Wskazano w nim, że "nie jest prawdą, jak sugerują niektóre media, że prokuratura zachowała się w tej sprawie wyjątkowo, nie reagowała natomiast, gdy dochodziło do podobnych sytuacji w przeszłości". Resort wskazał, że w przeszłości prokuratura podejmowała szereg śledztw w sprawie znieważenia prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. Przywołano m.in. śledztwo prowadzone przez Prokuraturę Rejonową w Puławach w 2004 roku ws. znieważenia prezydenta, "które polegać miało na rozmieszczaniu na terenie Puław plakatów, których szata graficzna wzbudzała podejrzenia obrazy głowy państwa".
W 2001 roku Sąd Okręgowy w Gdańsku skazał Andrzeja Leppera (oskarżonego przez prokuraturę) za przestępstwo znieważenie Aleksandra Kwaśniewskiego. Za to samo przestępstwo został też oskarżony przez prokuraturę i skazany na 3 tys. zł grzywny Wojciech Cejrowski. W 2005 roku ówczesna szefowa Kancelarii Prezydenta RP Jolanta Szymanek-Deresz zawiadomiła prokuraturę o znieważeniu ówczesnego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego w tygodniku "Wprost", w artykule pt. "Aleksander K. - z czego prezydent będzie się tłumaczył przed sejmową komisją śledczą do spraw Orlenu" (prokuratura odmówiła śledztwa).
Prokurator krajowy Janusz Kaczmarek odpowiadając w czwartek na pytania posłów w Sejmie powiedział, że po ocenie zdarzenia, zwrócono się do miejscowego prokuratora, by zmienił swój wniosek w zakresie kary dla Huberta H. z kary grzywny na świadczenie prac społecznych.
pap, ss, em