Jak powiedział przewodniczący wydziału karnego wieluńskiego sądu Robert Sobczak, "sąd aresztował K. ze względu na grożącą mu wysoką karę".
Do zdarzenia doszło w poniedziałek. 18-letnia Daria przyszła rano do szkoły na inaugurację roku szkolnego. W budynku pojawił się też K. Mężczyzna, który był absolwentem tego liceum, chciał złożyć jej życzenia urodzinowe i wręczyć kwiaty; dziewczyna kilka dni temu skończyła 18 lat.
Po zakończeniu inauguracji w szkole doszło między nimi do kłótni, ponieważ dziewczyna prawdopodobnie chciała skończyć tę znajomość. Gdy uczennica wychodziła z budynku, mężczyzna na schodach wyciągnął ostre narzędzie i zadał dziewczynie trzy ciosy - dwa w plecy i jeden w klatkę piersiową. Pomimo natychmiastowej pomocy ranna uczennica zmarła.
W związku z tragedią, we wtorek zamiast lekcji dyrektor szkoły, nauczyciele oraz psychologowie rozmawiali z młodzieżą. W środę zajęcia odbyły się już normalnie, a poprzedziła je msza św. w intencji zamordowanej Darii, jej zabójcy i ich rodzin.
Jak powiedział dyrektor liceum Bogusław Kurzyński, wychowawcy mają zwracać uwagę, na - jak się wyraził - kondycję psychiczną uczniów. "Jeśli zobaczą, że coś złego dzieje się z nimi, to będziemy dalej korzystać z pomocy psychologów. Wydaje się jednak, że ta pomoc może być skierowana indywidualnie do poszczególnych osób" - mówił.
Przed wejściem do szkoły młodzież i mieszkańcy Wielunia cały czas stawiają zapalone znicze. Budynek szkoły przybrano kirem.
Uroczystości pogrzebowe zamordowanej dziewczyny odbędą się w czwartek w kaplicy Miłosierdzia Bożego na wieluńskim cmentarzu. Sam pogrzeb odbędzie się w miejscowości Klonowa oddalonej od Wielunia o kilkanaście kilometrów.
We wtorek wieczorem wieluńska prokuratura - za nim postawiła mężczyźnie zarzut zabójstwa - przez ponad dwie godziny go przesłuchiwała. Podejrzany nie odpowiedział na pytanie, czy przyznaje się do winy. Długo opowiadał o znajomości z Darią. Na pytania, dotyczące zdarzenia, odpowiadał niejasno. Stwierdził, że kiedy chciała odejść, złapał ją za ramię, a później ją uderzył. Przekonywał, że nie miał przy sobie żadnego narzędzia i że wcześniej nie brał nic z domu, ani z budowy, na której pracował. Karol K. przyznał, że spowodował obrażenia na ciele Darii, ale nie wie, jak do tego doszło.
Według opinii medyka sądowego, każdy z zadanych przez niego ciosów był śmiertelny.
pap, ab