Ewentualne zmiany w ordynacji wyborczej mają być jednym z tematów obrad niedzielnej Rady Krajowej Platformy Obywatelskiej. Pomysł zmian w ordynacji ostro krytykują Samoobrona i SLD. Lider LPR Roman Giertych uważa go zaś za nierealny w tak krótkim czasie.
Szef Komitetu Stałego Rady Ministrów Przemysław Gosiewski powiedział, że na razie przygotowania do stworzenia projektu zmian w ordynacji wyborczej do parlamentu toczą się w Kancelarii Premiera.
Według niego, jeśli powstanie nowa koalicja, to projekt nie będzie potrzebny. Jak dodał, w Kancelarii Premiera trwa obecnie tłumaczenie ordynacji wyborczych - włoskiej i greckiej; w każdej z nich istnieje zapis, że partia zwycięska uzyskuje ponad połowę mandatów.
Jeśli projekt nowej ordynacji okaże się potrzebny, zostanie przygotowany w klubie parlamentarnym PiS. Gosiewski przyznał, że mogłoby to nastąpić w bardzo krótkim czasie.
Gosiewski nie powiedział, jak ostatecznie miałby wyglądać projekt nowelizacji. Pewne jest tylko, że partia zwycięska otrzymałaby ponad połowę mandatów w Sejmie. Inne partie musiałby się podzielić resztą mandatów, nie wiadomo jednak jaka metoda liczenia głosów zostałaby zastosowana.
Rano Gosiewski przyznał w Radiu Tok FM, że PiS rozmawiał z PO o zmianie ordynacji w czwartek. Jak dodał, propozycję przedstawił Donaldowi Tuskowi szef klubu parlamentarnego PiS Marek Kuchciński.
"Mówiliśmy kolegom z PO, żeby zmienić ordynację. Ordynację idącą w tym kierunku (...) gdzie zwycięzca wyborów zyskuje ponad 50 proc. mandatów, jest ten jasny lider. Jest premia i wtedy PiS i PO zabiegałyby o to, kto zwycięży, uzyskując tę premię" - powiedział polityk PiS. Zaznaczył, że PiS nie otrzymał jeszcze odpowiedzi.
Tusk rano potwierdził, że PO dostała informację od PiS o przygotowywaniu zmiany w parlamentarnej ordynacji wyborczej, która premiowałaby zwycięzcę wyborów. Rozwiązanie, o którym mówi PiS - powiedział Tusk - umożliwiłoby partii, która zajmie pierwsze miejsce w wyborach, niezależnie od stopnia poparcia, utworzenie samodzielnego rządu.
"To jest o tyle interesujące, że oczywiście lepiej, aby w Polsce rząd miał charakter jednolity, a nie koalicyjny. Dziś widać, czym się kończą jednolite egzotyczne koalicje, ale niepokoi ten fatalny obyczaj, żeby zmieniać ordynację tak ewidentnie pod własny interes polityczny" - powiedział Tusk. Jak dodał, według jego wstępnej oceny, pomysł "ewidentnie narusza zasadę równości wyborów zapisaną w Konstytucji". Konstytucja stanowi, że wybory do Sejmu są powszechne, równe, bezpośrednie i proporcjonalne oraz odbywają się w głosowaniu tajnym.
Zdaniem szefa PSL Waldemara Pawlaka, niedawna zmiana ordynacji samorządowej i przykłady płynące z zagranicy pokazują, że nie należy "kuglować" ordynacją wyborczą i w ostatniej chwili zmieniać reguły gry.
Wicepremier i lider LPR Roman Giertych uważa, że nierealna jest zmiana w krótkim czasie ordynacji wyborczej do parlamentu. Pytany, jak ocenia same pomysły zmiany ordynacji parlamentarnej, Giertych odpowiedział, że "może jest to jakieś wyjście z tego kryzysu".
Pomysł PiS dotyczący zmian w ordynacji skrytykowały SLD i Samoobrona. Lider Samoobrony Andrzej Lepper uważa, że "to cios we wszystkie partie, cios w demokrację".
Szef klubu SLD Jerzy Szmajdziński ocenił pomysł PiS jako awanturnictwo i próbę wykorzystania ordynacji do swoich partykularnych celów. "Mam nadzieję, że taka zmiana nie uzyska akceptacji w Sejmie" - powiedział Szmajdziński.
Konstytucjonalista prof. Piotr Winczorek uważa, że proponowana przez PiS zmiana ordynacji jest niezgodna z Konstytucją. Jego zdaniem, by wprowadzić tę zmianę, należałoby najpierw zmienić ustawę zasadniczą. Obawy co do zgodności propozycji z Konstytucją ma też dr Ryszard Piotrowski, konstytucjonalista z UW. Jego zdaniem, pomysł takich zmian "to kolejny smutny przykład prymatu polityki nad prawem". Zwrócił uwagę, że "bardzo wątpliwa" jest także zmiana reguł wyborczych tuż przed wyborami.
pap, em, ab