Sikorski podkreślił, że polscy żołnierze biorą udział w misjach pokojowych na trzech kontynentach, i powiedział, że Polska wyśle do Afganistanu około 1000 żołnierzy. Zastrzegł, że miarą sukcesów w Afganistanie nie powinna być liczba zabitych talibów, tylko postęp w odbudowie gospodarczej kraju oraz ograniczenie upraw narkotyków. Podkreślił również, że świat zachodni powinien udzielić poparcia demokratycznym władzom w Iraku, bo niepowodzenie amerykańskiej misji stabilizacyjnej w Iraku uderzyłoby bardziej w Europę niż w Stany Zjednoczone.
Uczestnicy dyskusji zgodzili się z oceną polskiego polityka. "Porażka NATO w Afganistanie to koniec Sojuszu Północnoatlatyckiego" - powiedział niemiecki politolog Karl Kaiser, były wieloletni szef renomowanego Niemieckiego Towarzystwa Polityki Zagranicznej.
Szef polskiego resortu obrony poruszył też sprawę gazociągu z Rosji do Niemiec, który ma biec po dnie Bałtyku i omijać Polskę i kraje bałtyckie. Przyznał, że poprowadzenie go taką trasą jest być może korzystne z punktu widzenia Europy Zachodniej, zaznaczył jednak, że jest to niezgodne z polskimi interesami, a w dodatku zasiało nieufność między Polakami a Niemcami. "Unia Europejska nie jest już tylko Europą Zachodnią" - podkreślił. Unia powinna wspierać projekty energetyczne, które są korzystne dla całej wspólnoty, a nie tylko niektórych jej członków. Opowiedział się też za stworzeniem wolnego rynku energii w ramach UE.
Sikorski zaapelował do Zachodu o bardziej aktywną postawę w sytuacjach, gdy atakowane są fundamentalne zachodnie wartości lub osobistości takie jak papież. "Czyż nie powinniśmy zająć bardziej wyraźnego stanowiska wobec ataków na Benedykta XVI ?" - pytał, nawiązując do ostrej reakcji państw islamskich i gróźb pod adresem papieża po jego przemówieniu, wygłoszonym w ubiegłym tygodniu na uniwersytecie w Ratyzbonie.
Były niemiecki minister spraw zagranicznych Hans-Dietrich Genscher podniósł w dyskusji problem stosunku Europy do Ameryki. Ostrzegł przed traktowaniem Unii Europejskiej jako "przeciwwagi" dla Stanów Zjednoczonych. Jego zdaniem, obaj transatlantyccy partnerzy powinni wspólnie opracować polityczną strategię działania na wzór strategii Zachodu z lat 60., która doprowadziła do upadku komunizmu.
Podsumowując konferencję, były szef dyplomacji amerykańskiej Henry Kissinger uznał stosunki między Europą i Ameryką za kluczowy problem zachodniego świata. "Jesteśmy ciągle partnerami" - powiedział. Jego zdaniem, Ameryka i Europa powinny opracować wspólną strategię wobec konfliktu bliskowschodniego. "W przeciwnym razie islamski radykalizm zmiecie nas z powierzchni ziemi" - powiedział. Dodał, że konieczne jest wypracowanie strategii na wypadek, gdyby negocjacje z Iranem zakończyły się fiaskiem. Kissinger opowiedział się za opracowaniem nowej definicji terroryzmu. Jego zdaniem, nie można obecnie ograniczać tego pojęcia do małych, działających w ukryciu grup, które po zamachu znikają. "Przykład Hamasu w Libanie pokazuje, że terroryzm może być strukturą działającą jawnie" - mówił. Według niego, zadaniem sił pokojowych w Libanie będzie "zredukowanie Hamasu do roli partii politycznej". Jeśli to się nie uda, misja zakończy się fiaskiem - powiedział.
Na zaproszenie Fundacji Bertelsmanna w Berlinie na temat przyszłości Unii Europejskiej i bezpieczeństwa dyskutowało od piątku około 200 polityków, dyplomatów, naukowców i dziennikarzy. Ze strony polskiej oprócz Sikorskiego obecni byli były prezydent Aleksander Kwaśniewski i byli szefowie dyplomacji - Bronisław Geremek i Adam Daniel Rotfeld.
pap, em