Rzecznik Praw Obywatelskich Janusz Kochanowski jest zdziwiony, że b. minister skarbu Emil Wąsacz został zatrzymany i doprowadzony przez policję na przesłuchanie, choć można było wysłać mu zawiadomienie pocztą.
RPO dodał, że zastosowany środek przymusu "mógł być nieproporcjonalny do wagi czynu".
W zeszłym tygodniu b. minister skarbu w rządzie Jerzego Buzka został zatrzymany przez grupę policjantów z Centralnego Biura Śledczego w Dąbrowie Górniczej (woj. śląskie), w mieszkaniu rodziny. Wąsacz jest pierwszą osobą, której postawiono zarzuty w związku z prywatyzacją PZU.
Zarzuty prokuratury, dotyczące m.in. doprowadzenia do przyznania konsorcjum Eureko pozycji inwestora strategicznego w PZU, Wąsacz uznał za bezpodstawne, a sprawę swego zatrzymania określił jako akcję "wybitnie polityczną".
"Z relacji mediów nie sposób wywnioskować, dlaczego prokurator prowadzący śledztwo uznał, że czynności z udziałem zatrzymanego nie można przeprowadzić po skierowaniu do niego wezwania w trybie zwykłym" - napisał RPO w liście do Prokuratora Krajowego Janusza Kaczmarka.
"Dodatkowym argumentem wskazującym na naruszenie proporcji pomiędzy użytymi środkami a uzyskanymi efektami było wykorzystanie do zatrzymania i doprowadzenia Wąsacza funkcjonariuszy, których liczba i wyposażenie sugerowały, iż mają do czynienia z groźnym przestępcą kryminalnym" - ocenia Rzecznik.
Zdaniem Kochanowskiego, zatrzymaniu Wąsacza został nadany "znaczny rozgłos medialny", o czym świadczy sfilmowanie tego momentu przez różne stacje telewizyjne.
"Obecność ekip we właściwym miejscu i o właściwym czasie sugeruje wręcz, iż dziennikarze uzyskali dokładne informacje o planowanej czynności, co budzi zdziwienie zwłaszcza w kontekście sił użytych do zatrzymania. Nasuwa to przypuszczenie, że doszło do swego rodzaju teatralizacji zatrzymania pana Wąsacza" - podkreślił RPO.
pap, ab
W zeszłym tygodniu b. minister skarbu w rządzie Jerzego Buzka został zatrzymany przez grupę policjantów z Centralnego Biura Śledczego w Dąbrowie Górniczej (woj. śląskie), w mieszkaniu rodziny. Wąsacz jest pierwszą osobą, której postawiono zarzuty w związku z prywatyzacją PZU.
Zarzuty prokuratury, dotyczące m.in. doprowadzenia do przyznania konsorcjum Eureko pozycji inwestora strategicznego w PZU, Wąsacz uznał za bezpodstawne, a sprawę swego zatrzymania określił jako akcję "wybitnie polityczną".
"Z relacji mediów nie sposób wywnioskować, dlaczego prokurator prowadzący śledztwo uznał, że czynności z udziałem zatrzymanego nie można przeprowadzić po skierowaniu do niego wezwania w trybie zwykłym" - napisał RPO w liście do Prokuratora Krajowego Janusza Kaczmarka.
"Dodatkowym argumentem wskazującym na naruszenie proporcji pomiędzy użytymi środkami a uzyskanymi efektami było wykorzystanie do zatrzymania i doprowadzenia Wąsacza funkcjonariuszy, których liczba i wyposażenie sugerowały, iż mają do czynienia z groźnym przestępcą kryminalnym" - ocenia Rzecznik.
Zdaniem Kochanowskiego, zatrzymaniu Wąsacza został nadany "znaczny rozgłos medialny", o czym świadczy sfilmowanie tego momentu przez różne stacje telewizyjne.
"Obecność ekip we właściwym miejscu i o właściwym czasie sugeruje wręcz, iż dziennikarze uzyskali dokładne informacje o planowanej czynności, co budzi zdziwienie zwłaszcza w kontekście sił użytych do zatrzymania. Nasuwa to przypuszczenie, że doszło do swego rodzaju teatralizacji zatrzymania pana Wąsacza" - podkreślił RPO.
pap, ab