Na początku przyszłego tygodnia do sądu trafią odtajnione prokuratorskie akta sprawy Lesiaka. O ich udostępnieniu dziennikarzom sąd zdecyduje po sprawdzeniu pod względem formalnym prawidłowości poprawek, naniesionych zgodnie z decyzją ABW, wskazujących co ma pozostać tajne.
Do Sądu Okręgowego w Warszawie prowadzącego proces Lesiaka trafi 30 tomów odtajnionych akt, w tym m.in. protokoły zeznań świadków oraz uzyskane przez śledczych dokumenty z UOP. Jak ujawnił ostatnio koordynator służb specjalnych Zbigniew Wassermann, są tam też dokumenty posiedzeń Rady Ministrów z lat 90. Na mocy decyzji ABW z 1 września pewne fragmenty akt pozostaną jednak nadal tajne - chodzi o sprawy intymne poszczególnych osób, działalność i dane tajnych agentów UOP, techniki operacyjne Urzędu, kryptonimy itp. Dopiero po takim sprawdzeniu będzie można rozpatrzeć wnioski mediów o dostęp do tych akt (nie wiadomo, ile taki przegląd 30 tomów akt potrwa).
Rzecznik sądu okręgowego sędzia Wojciech Małek już wcześniej zapowiadał, że akta prokuratorskie będą "na 99 proc." udostępnione dziennikarzom (tak jak w zeszłym tygodniu sąd udostępnił dziennikarzowi PAP odtajnione w dużej części 1 września przez ABW akta UOP z szafy Lesiaka).
Wycinek akt prokuratury ujawnił czwartkowy "Dziennik" - są to zeznania, które złożył w 1998 r. szef UOP z lat 1992-93 Jerzy Konieczny. Potwierdził on, że zespół Lesiaka "zwalczał polityków opozycji, posługiwał się agentami, zakładał podsłuchy, zbierał obyczajowe haki". Warszawska prokuratura i sąd mówią jednak, że nikomu tego fragmentu nie dawały.
Tajny na razie proces płk. Lesiaka trwa od 20 września. Jest on jedynym oskarżonym w sprawie tzw. inwigilacji prawicy, którą UOP miał prowadzić w latach 1991-1997 w stosunku do polityków opozycyjnych wobec prezydenta Lecha Wałęsy i premier Hanny Suchockiej. Inwigilowani byli bracia Kaczyńscy, Adam Glapiński, Antoni Macierewicz, Jan Olszewski, Romuald Szeremietiew, Jan Parys, a także szef PPS Piotr Ikonowicz. Prokuratura zarzuca Lesiakowi przekroczenie w latach 1991-1997 uprawnień, m.in. przez stosowanie "technik operacyjnych" i "źródeł osobowych" wobec legalnych ugrupowań. 61-letni Lesiak, któremu grozi do 3 lat więzienia, nie przyznaje się do winy. Do końca października sąd chce przesłuchać wszystkich polityków pokrzywdzonych w sprawie. 25 października w sądzie ma zeznawać prezydent Lech Kaczyński.
pap, em
Rzecznik sądu okręgowego sędzia Wojciech Małek już wcześniej zapowiadał, że akta prokuratorskie będą "na 99 proc." udostępnione dziennikarzom (tak jak w zeszłym tygodniu sąd udostępnił dziennikarzowi PAP odtajnione w dużej części 1 września przez ABW akta UOP z szafy Lesiaka).
Wycinek akt prokuratury ujawnił czwartkowy "Dziennik" - są to zeznania, które złożył w 1998 r. szef UOP z lat 1992-93 Jerzy Konieczny. Potwierdził on, że zespół Lesiaka "zwalczał polityków opozycji, posługiwał się agentami, zakładał podsłuchy, zbierał obyczajowe haki". Warszawska prokuratura i sąd mówią jednak, że nikomu tego fragmentu nie dawały.
Tajny na razie proces płk. Lesiaka trwa od 20 września. Jest on jedynym oskarżonym w sprawie tzw. inwigilacji prawicy, którą UOP miał prowadzić w latach 1991-1997 w stosunku do polityków opozycyjnych wobec prezydenta Lecha Wałęsy i premier Hanny Suchockiej. Inwigilowani byli bracia Kaczyńscy, Adam Glapiński, Antoni Macierewicz, Jan Olszewski, Romuald Szeremietiew, Jan Parys, a także szef PPS Piotr Ikonowicz. Prokuratura zarzuca Lesiakowi przekroczenie w latach 1991-1997 uprawnień, m.in. przez stosowanie "technik operacyjnych" i "źródeł osobowych" wobec legalnych ugrupowań. 61-letni Lesiak, któremu grozi do 3 lat więzienia, nie przyznaje się do winy. Do końca października sąd chce przesłuchać wszystkich polityków pokrzywdzonych w sprawie. 25 października w sądzie ma zeznawać prezydent Lech Kaczyński.
pap, em