Film o Amway'u ponownie w sądzie

Film o Amway'u ponownie w sądzie

Dodano:   /  Zmieniono: 
Sąd Apelacyjny w Warszawie ma ponownie rozpatrzyć dwa pozwy Amway przeciw TVP i producentowi filmu "Witajcie w życiu", opowiadającego o tej korporacji - orzekł Sąd Najwyższy.
Według SN, w sprawie musi się wypowiedzieć biegły od "dokumentów fabularyzowanych".

Decyzja SN oznacza dalszy ciąg głośnych spraw sądowych, których tłem jest kwestia wolności wypowiedzi artystycznej - zdaniem mediów zagrożonej po sądowym zakazie emisji filmu.

SN uznał w czwartek kasacje pozwanych od wyroku Sądu Apelacyjnego w Warszawie, który w 2005 r. uwzględnił powództwa korporacji oraz jej dystrybutorów przeciw Telewizji Polskiej i producentowi filmu, zakazując jego emisji. Adwokaci stron różnili się w opiniach, czy po wyroku SN film można byłoby wyświetlić - pełnomocnik Amway'a twierdził, że nie; przedstawicielka TVP nie wykluczała takiej możliwości.

Od 1997 r. trwają procesy wytoczone przez Amway za film Henryka Dederki, prezentujący techniki oddziaływania na ludzi stosowane w tej amerykańskiej korporacji, prowadzącej tzw. sprzedaż bezpośrednią. W 56-minutowym filmie, zamówionym przez TVP, a wyprodukowanym przez spółkę "Contra Studio", kilku dystrybutorów Amway'a przedstawiało ideologię firmy, metody werbowania współpracowników i fragmenty szkoleń. Sceny z ich udziałem połączono z inscenizacjami przy udziale aktorów.

Jeszcze przed emisją film został zaskarżony przez korporację i kilku jej dystrybutorów. Twierdzili, że film, stosując manipulację, prezentuje negatywny obraz korporacji jako nastawionej tylko na sukces materialny. Dystrybutorzy zarzucali twórcom filmu, że uzyskali zgodę na nagrania, zapewniając ich, że nie będzie to film o Amway'u, ale o nich samych.

Już na początku jednej ze spraw sąd w drodze tzw. zabezpieczenia powództwa zakazał emisji filmu w TVP - co spotkało się z krytyką w mediach; pojawiły się głosy o powrocie cenzury. "Witajcie w życiu" pojawił się jednak w obiegu nieoficjalnym, sprzedawany był m.in. na bazarach. Nagradzano go też na festiwalach.

W 2004 r. Sąd Okręgowy w Warszawie oddalił pozew Amway'a, uznając, że jedynie krytycznie ocenia "dążenie do sukcesu za wszelką cenę". W 2005 r. SA uznał odwołanie Amway'a i zmienił wyrok SO, uznając, że film wytwarza negatywny obraz korporacji. Według SA, autora filmu dokumentalnego, tak samo jak i dziennikarza, obowiązuje szczególna staranność przy zdobywaniu materiałów, jak i rzetelna ich prezentacja. SA zakazał TVP emisji filmu, a producentowi nakazał przeprosiny w mediach i wpłatę 10 tys. zł na cel dobroczynny (Amway chciał, by było to 50 tys.).

W oddzielnym procesie dystrybutorów przeciw TVP i "Contra Studio" SO nakazał usunięcie z filmu scen z ich udziałem, co SA jeszcze zaostrzył, zakazując w ogóle emisji filmu.

SN uwzględnił kasacje w obu procesach, zwracając je do SA. "W sprawie powinien wypowiedzieć się biegły, doświadczony reżyser filmów dokumentalnych, także fabularyzowanych" - mówił w ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia SN Antoni Górski. Dodał, że film jest w części dokumentalny, a w części - inscenizowany, co sprawia, że nie można go oceniać tak jak materiału dziennikarskiego. Nie zasięgając opinii biegłego, sądy naruszyły prawo - uznał SN.

"Piłka jest nadal w grze; to orzeczenie uchylające się od zdania, które sąd powinien wypowiedzieć" - powiedział po wyroku pełnomocnik dystrybutorów mec. Jerzy Naumann. "Nie rozumiem, co ma badać biegły w aspekcie dóbr osobistych, od których oceny jest wyłącznie sąd" - dodał. Jego zdaniem, sądowy zakaz emisji filmu nadal obowiązuje.

Reprezentująca TVP mec. Jadwiga Żułnowska powiedziała, że przed zapoznaniem się z pisemnym uzasadnieniem SN nie chce przesądzać, czy wyrok oznacza, że film można pokazać, zamazując np. tylko twarze dystrybutorów (zakaz emisji filmu z udziałem dystrybutorów, którzy pozwali TVP, jest ostateczny, ponieważ TVP nie skarżyła do SN tej części wyroku SA). Jej zdaniem, "jest sens, by pokazać ten film, bo to nasza historia".

"Równie dobrze miałby sens film, który pokaże Hitlera jako dobrego, bo zlikwidował bezrobocie i budował autostrady" - wtrącił, słysząc te słowa, pełnomocnik Amway'a, mec. Stefan Jaworski.

pap, ss