"Gdybym patrzył na czubek własnego nosa, to tak bym zrobił. Ale są sprawy ważniejsze, a ja mam jeszcze coś do zrobienia w związku. Myślę m.in. o Euro-2012 (kandydatura polsko-ukraińska jest w finałowej trójce - przyp. PAP), opracowaniu nowego statutu czy uchronieniu związku przed zawieszeniem przez światową federację. W następnych wyborach, niezależnie od tego kiedy się odbędą, na pewno jednak nie wystartuję" - powiedział Michał Listkiewicz, dodając, że nie potrafi podać terminu wyborów.
"To nie zależy ode mnie. Najpierw trzeba zmienić statut związku, tak by wybory odbyły się według nowych zasad. A to zależy od terminu zakończenia prac specjalnie do tego powołanej komisji" - podkreślił Listkiewicz, który w piątek otrzymał silne poparcie od delegatów na zjazd i zagranicznych gości, wśród których byli znakomity przed laty piłkarz, a obecnie kandydat na szefa UEFA Michel Platini, członek Komitetu Wykonawczego UEFA Joseph Mifsud i szef federacji ukraińskiej Hrihorij Surkis.
Zjazd rozpoczął się od sprawozdania prezesa z działalności związku w ostatnich miesiącach. Listkiewicz do sukcesów zaliczył awans reprezentacji do mundialu w Niemczech, dobrą organizację turnieju finałowego ME do lat 19 w Poznaniu oraz dużą szansę na otrzymanie prawa organizacji, wspólnie z Ukrainą, ME w 2012 r.
Za największy problem uznał aferę korupcyjną oraz liczne kontrole działalności związku. O nich w swoim sprawozdaniu nie mówił osobiście, lecz oddał głos kierującym pracami Wydziału Dyscypliny Krzysztofowi Malinowskiemu i Jackowi Kryszczukowi oraz wiceprezesowi związku Eugeniuszowi Kolatorowi.
Listkiewicz nie zgodził się ze stwierdzeniem, że związek "źle żyje z Ministerstwem Sportu", choć artykuł ustawy o sporcie kwalifikowanym dopuszczający ingerencję resortu w działalność niezależnych stowarzyszeń, takich jak PZPN, określił jako "hańbę w polskiej demokracji". W przesłanym PAP oświadczeniu ministerstwo uznało jego wypowiedź za skandaliczną, tłumacząc, że musi posiadać instrument do sprawowania nadzoru nad polskimi związkami sportowymi i przypominając przykłady jego wykorzystania (z powodu niezgodnego z prawem działania zawieszono władze Polskiego Związku Narciarskiego czy Polskiego Związku Biathlonu i doprowadzono do nowych wyborów - przyp. PAP).
Delegaci podczas piątkowego zjazdu przyjęli 142 poprawki do statutu, które uzgodniła powołana specjalnie w tym celu komisja z udziałem przedstawicieli Ministerstwa Sportu, PZPN, Ekstraklasy S.A. oraz FIFA i UEFA. Nie dotyczyły one jednak kwestii budzących najwięcej kontrowersji, jak ordynacja wyborcza i związany z nią podział mandatów między największe kluby a przedstawicieli związków wojewódzkich, czyli tzw. teren czy liczebność i zasady wyboru członków zarządu związku.
Nad sprawami spornymi nadal pracować będzie komisja, a przerwany w piątek zjazd będzie kontynuowany, gdy znana będzie całkowita treść nowego statutu. Nastąpi to jednak nie później niż 31 stycznia przyszłego roku.
Według Zbigniewa Bońka, problem statutu jest "sztuczny", a zmiany, które w piątek przyjęto - kosmetyczne. "Można je było przegłosować w pół godziny i tyle powinien trwać ten zjazd" - powiedział, dodając, że Michał Listkiewicz został demokratycznie wybrany na prezesa i ma prawo pełnić tę funkcję do końca kadencji, a spekulacjami o swojej dymisji wprowadza tylko niepotrzebne zamieszanie.
pap, ss