Możliwość skazywania dziennikarzy za pomówienie na karę więzienia jest "osobliwością prawną" - ocenia mecenas Bartłomiej Sochański, pełnomocnik dziennikarza Andrzeja Marka, skazanego na trzymiesięczne więzienie za zniesławienie lokalnego urzędnika.
Trybunał Konstytucyjny orzekł, że przepisy Kodeksu karnego, chroniące przed pomówieniem, są zgodne z konstytucyjną zasadą wolności słowa i prasy. Dziennikarze mogą być karani za pomówienie - wynika z wyroku TK. Orzeczenie było odpowiedzią na zapytanie prawne, jakie zadał gdański sąd rejonowy. Miało ono związek ze sprawą dziennikarzy, przeciw którym toczy się postępowanie przygotowawcze w prokuraturze za serię artykułów o Spółdzielczych Kasach Oszczędnościowo-Kredytowych (SKOK).
"Jestem tym niezwykle zmartwiony. Polska wypada fatalnie na arenie międzynarodowej. Jest niedopuszczalne, by dziennikarz miał ponosić tak wielkie ryzyko - więzienia - za popełnienie jakiegoś błędu. To jest swego rodzaju osobliwość prawna" - powiedział Sochański.
Przypomniał, że oprócz Polski jedynie kilka europejskich państw stosuje tego rodzaju sankcje wobec dziennikarzy.
Sochański pytany, co może teraz czekać Andrzeja Marka, któremu TK zawiesił w styczniu tego roku wykonanie wyroku, powiedział, że istnieje taka możliwość, iż dziennikarz jednak pójdzie do więzienia. "Wyrok TK wpłynie na załatwienie sprawy Marka" - dodał mecenas.
Andrzej Marek powiedział, że liczy się z tym, iż pójdzie do więzienia. Podkreślił jednak, że wiąże pewne nadzieje z faktem, że TK nie powiązał poniedziałkowej sprawy z jego skargą konstytucyjną. Gdyby Trybunał uznał je za jednolite, tak by uczynił - zaznaczył.
"Jeżeli w mojej sprawie TK wypowie się tak, jak w poniedziałek, to obawiam się, że nie będzie metody, bym uniknął więzienia" - powiedział dziennikarz. "Nie chcę iść do więzienia. Mam małe dziecko, chciałbym je codziennie przytulać" - dodał.
Sochański, wnosząc w 2004 r. w imieniu dziennikarza skargę konstytucyjną, powołał się na ustawę o Trybunale. Dotyczyła ona artykułu 212 Kodeksu karnego, który pozwala na stosowanie sankcji więzienia za wypowiedź w mediach. W opinii Sochańskiego wykonanie kary więzienia wobec dziennikarza stało w sprzeczności z konstytucyjną zasadą swobody wypowiedzi.
TK stwierdził najpierw niedopuszczalność skargi. Sochański złożył wtedy zażalenie na tę decyzję, które zostało uwzględnione. Sprawę przekazano do rozpoznania i w styczniu tego roku jednocześnie wstrzymano wykonanie kary wobec Marka. Dziennikarz, który był już od dwóch dni w szczecińskim areszcie, opuścił go.
Zdaniem Sochańskiego, poniedziałkowy wyrok TK może oznaczać, że Trybunał umorzy postępowanie w sprawie Marka jako bezzasadne i wówczas automatycznie "upadnie" postanowienie o zawieszeniu kary. Jeżeli tak się stanie, dziennikarz będzie mógł jedynie starać się o prawo łaski u prezydenta.
Sochański przypomniał, że już dwukrotnie w imieniu Marka występował o ułaskawienie dziennikarza. Z prawa łaski nie chciał skorzystać prezydent Aleksander Kwaśniewski. Wszczęcia postępowania ułaskawiającego odmówił też resort sprawiedliwości już pod kierownictwem ministra Zbigniewa Ziobry.
W 2001 roku Marek zamieścił w swojej gazecie "Wieści Polickie" artykuł "Promocja kombinatorstwa", w którym oskarżył miejscowego urzędnika Piotra Misiłę o nadużycie stanowiska. Napisał m.in., że Misiło - naczelnik wydziału promocji Urzędu Gminy w Policach - prowadzi prywatną agencję reklamową. Krytycznie opisał też promocyjną działalność naczelnika sugerując, że promuje on głównie własną osobę. Urzędnik wytoczył dziennikarzowi proces.
W 2002 r. Sąd Rejonowy w Szczecinie skazał autora artykułu na trzy miesiące więzienia w zawieszeniu, pod warunkiem publicznych przeprosin urzędnika; sąd okręgowy utrzymał w mocy ten wyrok. Marek odmówił przeprosin, argumentując, że wszystko, co napisał, jest prawdą. W lutym 2004 r. sąd rejonowy zarządził wykonanie kary. Marek stawił się w areszcie w marcu, nie przekroczył jednak jego bramy, bo okazało się, że sąd uwzględnił wniosek obrony i na sześć miesięcy odroczył wykonanie kary ze względu na stan zdrowia ciężarnej żony Marka.
O wstrzymanie kary wniósł potem do Sądu Najwyższego w Warszawie ówczesny rzecznik praw obywatelskich prof. Andrzej Zoll. SN nie uwzględnił wniosku RPO. Zoll domagał się później od SN uchylenia wyroku wobec Marka w drodze kasacji. SN w czerwcu zeszłego roku ostatecznie jednak uznał Marka za winnego pomówienia i oddalił kasację.
W obronę dziennikarza zaangażowali się jego koledzy po fachu. O ułaskawienie Marka apelowały też Izba Wydawców Prasy i Centrum Monitoringu Wolności Prasy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, międzynarodowa organizacja broniąca wolności prasy "Reporterzy bez Granic" i Międzynarodowy Instytut Prasy (IPI) w Wiedniu.
pap, ss, ab
"Jestem tym niezwykle zmartwiony. Polska wypada fatalnie na arenie międzynarodowej. Jest niedopuszczalne, by dziennikarz miał ponosić tak wielkie ryzyko - więzienia - za popełnienie jakiegoś błędu. To jest swego rodzaju osobliwość prawna" - powiedział Sochański.
Przypomniał, że oprócz Polski jedynie kilka europejskich państw stosuje tego rodzaju sankcje wobec dziennikarzy.
Sochański pytany, co może teraz czekać Andrzeja Marka, któremu TK zawiesił w styczniu tego roku wykonanie wyroku, powiedział, że istnieje taka możliwość, iż dziennikarz jednak pójdzie do więzienia. "Wyrok TK wpłynie na załatwienie sprawy Marka" - dodał mecenas.
Andrzej Marek powiedział, że liczy się z tym, iż pójdzie do więzienia. Podkreślił jednak, że wiąże pewne nadzieje z faktem, że TK nie powiązał poniedziałkowej sprawy z jego skargą konstytucyjną. Gdyby Trybunał uznał je za jednolite, tak by uczynił - zaznaczył.
"Jeżeli w mojej sprawie TK wypowie się tak, jak w poniedziałek, to obawiam się, że nie będzie metody, bym uniknął więzienia" - powiedział dziennikarz. "Nie chcę iść do więzienia. Mam małe dziecko, chciałbym je codziennie przytulać" - dodał.
Sochański, wnosząc w 2004 r. w imieniu dziennikarza skargę konstytucyjną, powołał się na ustawę o Trybunale. Dotyczyła ona artykułu 212 Kodeksu karnego, który pozwala na stosowanie sankcji więzienia za wypowiedź w mediach. W opinii Sochańskiego wykonanie kary więzienia wobec dziennikarza stało w sprzeczności z konstytucyjną zasadą swobody wypowiedzi.
TK stwierdził najpierw niedopuszczalność skargi. Sochański złożył wtedy zażalenie na tę decyzję, które zostało uwzględnione. Sprawę przekazano do rozpoznania i w styczniu tego roku jednocześnie wstrzymano wykonanie kary wobec Marka. Dziennikarz, który był już od dwóch dni w szczecińskim areszcie, opuścił go.
Zdaniem Sochańskiego, poniedziałkowy wyrok TK może oznaczać, że Trybunał umorzy postępowanie w sprawie Marka jako bezzasadne i wówczas automatycznie "upadnie" postanowienie o zawieszeniu kary. Jeżeli tak się stanie, dziennikarz będzie mógł jedynie starać się o prawo łaski u prezydenta.
Sochański przypomniał, że już dwukrotnie w imieniu Marka występował o ułaskawienie dziennikarza. Z prawa łaski nie chciał skorzystać prezydent Aleksander Kwaśniewski. Wszczęcia postępowania ułaskawiającego odmówił też resort sprawiedliwości już pod kierownictwem ministra Zbigniewa Ziobry.
W 2001 roku Marek zamieścił w swojej gazecie "Wieści Polickie" artykuł "Promocja kombinatorstwa", w którym oskarżył miejscowego urzędnika Piotra Misiłę o nadużycie stanowiska. Napisał m.in., że Misiło - naczelnik wydziału promocji Urzędu Gminy w Policach - prowadzi prywatną agencję reklamową. Krytycznie opisał też promocyjną działalność naczelnika sugerując, że promuje on głównie własną osobę. Urzędnik wytoczył dziennikarzowi proces.
W 2002 r. Sąd Rejonowy w Szczecinie skazał autora artykułu na trzy miesiące więzienia w zawieszeniu, pod warunkiem publicznych przeprosin urzędnika; sąd okręgowy utrzymał w mocy ten wyrok. Marek odmówił przeprosin, argumentując, że wszystko, co napisał, jest prawdą. W lutym 2004 r. sąd rejonowy zarządził wykonanie kary. Marek stawił się w areszcie w marcu, nie przekroczył jednak jego bramy, bo okazało się, że sąd uwzględnił wniosek obrony i na sześć miesięcy odroczył wykonanie kary ze względu na stan zdrowia ciężarnej żony Marka.
O wstrzymanie kary wniósł potem do Sądu Najwyższego w Warszawie ówczesny rzecznik praw obywatelskich prof. Andrzej Zoll. SN nie uwzględnił wniosku RPO. Zoll domagał się później od SN uchylenia wyroku wobec Marka w drodze kasacji. SN w czerwcu zeszłego roku ostatecznie jednak uznał Marka za winnego pomówienia i oddalił kasację.
W obronę dziennikarza zaangażowali się jego koledzy po fachu. O ułaskawienie Marka apelowały też Izba Wydawców Prasy i Centrum Monitoringu Wolności Prasy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, międzynarodowa organizacja broniąca wolności prasy "Reporterzy bez Granic" i Międzynarodowy Instytut Prasy (IPI) w Wiedniu.
pap, ss, ab