Jestem niewinny; wszystko, co było napisane w "Super Expresie" jest nieprawdą - oświadczył lider RLN Jan Bestry. Gazeta napisała, że Bestry stracił w latach 80. pracę za molestowanie nieletnich dziewcząt.
Lider Ruchu Ludowo-Narodowego powiedział, że pozwie "Super Express" do sądu za "napisanie nieprawdy". Na poniedziałkowej konferencji w Sejmie poseł poinformował, że dziennik otrzymał informacje od osób z jego rodziny.
Poseł zapowiedział, że w związku z publikacją pozwie do sądu redaktora naczelnego "Super Expressu". Według dziennika, Bestry stracił w latach 80. pracę w szkole, w której był nauczycielem zajęć praktyczno-technicznych. Powodem - jak napisano - było molestowanie nieletnich dziewcząt.
Bestry podkreślił, że atak na niego ma wymiar nie tylko polityczny, ale "podłoże jest finansowo-rodzinne". Wyjaśnił, że informacje podane w dzienniku pochodzą "z najbliższego otoczenia rodzinnego".
Według Bestrego, autorzy tekstów o nim współpracowali z informatorami, aby wyłudzić od niego pieniądze. Nie wyjaśnił, kogo konkretnie ma na myśli. Jak jednak zaznaczył, w ciągu najbliższych dni zostanie to "wykazane".
Na konferencji pojawił się również autor artykułu z "Super Expressu", przeciwko któremu Bestry ma złożyć we wtorek pozew - Jacek Harłukowicz.
W rozmowie z dziennikarzami Harłukowicz nazwał bzdurami informacje o tym, że za tekst otrzymywał pieniądze. Przyznał jednocześnie, że posiada oświadczenia kobiet, które były molestowane przez Bestrego i które zgadzają się zeznawać w procesie.
Bestry tłumaczył, że dziennikarze dali się "naiwnie wmanewrować w fałszywe źródła informacji". Najbardziej wstrząsające dla niego jest jednak to, że informacje pochodzą z jego najbliższego otoczenia rodzinnego.
Poseł RLN tłumaczył, że 20 lat temu stosunki między uczniem a nauczycielem wyglądały inaczej niż obecnie. "Przytuliło się dziecko, posadziło na kolanach, pogłaskało" - wspomina. "Proszę zwrócić uwagę, co dzieje się dzisiaj w szkołach - przemoc, przemoc, przemoc" - podkreślił.
Według Bestrego, oficjalnym powodem odejścia z pracy w szkole przed 20 laty był jego zły stan zdrowia. "W tym czasie byłem na rencie i przeszedłem dalej leczyć się" - oświadczył poseł. Ujawnił, że od dłuższego czasu jest chory na stwardnienie rozsiane.
Bestry poinformował też, że skierował do badań grafologicznych dokumenty, na podstawie których został zwolniony ze szkoły, a które opublikowała prasa. Jak przyznał, nie jest w stanie przypomnieć sobie czy faktycznie je podpisał.
Bestry odniósł się również do czwartkowych doniesień "Faktów". Przypomniał, że jako konduktor pracował w okresie stanu wojennego. Zaznaczył, że wówczas panowała napięta sytuacja kłótni i awantur. "Zdarzyła się wówczas również sytuacja, w której kobieta została przeze mnie uderzona" - przyznał.
W czwartek "Fakty" TVN podały, że w czerwcu 1983 roku Bestry został skazany na rok i sześć miesięcy więzienia, w zawieszeniu na trzy lata, za "spowodowanie naruszenia czynności narządów ciała". Chodzi o zdarzenie z 1982 r., gdy Bestry pracował jako konduktor w pociągu relacji Szczecin-Poznań. Miał wtedy - według "Faktów" - zgwałcić podróżną.
Lider RLN oznajmił też, że razem z żoną postanowił powołać fundację na rzecz poszkodowanych przez media, a także przez sądy. Miałaby ona pomagać osobom pomawianym i fałszywie oskarżanym. Według Bestrego takich osób jest bardzo dużo.
pap, ss, ab
Poseł zapowiedział, że w związku z publikacją pozwie do sądu redaktora naczelnego "Super Expressu". Według dziennika, Bestry stracił w latach 80. pracę w szkole, w której był nauczycielem zajęć praktyczno-technicznych. Powodem - jak napisano - było molestowanie nieletnich dziewcząt.
Bestry podkreślił, że atak na niego ma wymiar nie tylko polityczny, ale "podłoże jest finansowo-rodzinne". Wyjaśnił, że informacje podane w dzienniku pochodzą "z najbliższego otoczenia rodzinnego".
Według Bestrego, autorzy tekstów o nim współpracowali z informatorami, aby wyłudzić od niego pieniądze. Nie wyjaśnił, kogo konkretnie ma na myśli. Jak jednak zaznaczył, w ciągu najbliższych dni zostanie to "wykazane".
Na konferencji pojawił się również autor artykułu z "Super Expressu", przeciwko któremu Bestry ma złożyć we wtorek pozew - Jacek Harłukowicz.
W rozmowie z dziennikarzami Harłukowicz nazwał bzdurami informacje o tym, że za tekst otrzymywał pieniądze. Przyznał jednocześnie, że posiada oświadczenia kobiet, które były molestowane przez Bestrego i które zgadzają się zeznawać w procesie.
Bestry tłumaczył, że dziennikarze dali się "naiwnie wmanewrować w fałszywe źródła informacji". Najbardziej wstrząsające dla niego jest jednak to, że informacje pochodzą z jego najbliższego otoczenia rodzinnego.
Poseł RLN tłumaczył, że 20 lat temu stosunki między uczniem a nauczycielem wyglądały inaczej niż obecnie. "Przytuliło się dziecko, posadziło na kolanach, pogłaskało" - wspomina. "Proszę zwrócić uwagę, co dzieje się dzisiaj w szkołach - przemoc, przemoc, przemoc" - podkreślił.
Według Bestrego, oficjalnym powodem odejścia z pracy w szkole przed 20 laty był jego zły stan zdrowia. "W tym czasie byłem na rencie i przeszedłem dalej leczyć się" - oświadczył poseł. Ujawnił, że od dłuższego czasu jest chory na stwardnienie rozsiane.
Bestry poinformował też, że skierował do badań grafologicznych dokumenty, na podstawie których został zwolniony ze szkoły, a które opublikowała prasa. Jak przyznał, nie jest w stanie przypomnieć sobie czy faktycznie je podpisał.
Bestry odniósł się również do czwartkowych doniesień "Faktów". Przypomniał, że jako konduktor pracował w okresie stanu wojennego. Zaznaczył, że wówczas panowała napięta sytuacja kłótni i awantur. "Zdarzyła się wówczas również sytuacja, w której kobieta została przeze mnie uderzona" - przyznał.
W czwartek "Fakty" TVN podały, że w czerwcu 1983 roku Bestry został skazany na rok i sześć miesięcy więzienia, w zawieszeniu na trzy lata, za "spowodowanie naruszenia czynności narządów ciała". Chodzi o zdarzenie z 1982 r., gdy Bestry pracował jako konduktor w pociągu relacji Szczecin-Poznań. Miał wtedy - według "Faktów" - zgwałcić podróżną.
Lider RLN oznajmił też, że razem z żoną postanowił powołać fundację na rzecz poszkodowanych przez media, a także przez sądy. Miałaby ona pomagać osobom pomawianym i fałszywie oskarżanym. Według Bestrego takich osób jest bardzo dużo.
pap, ss, ab