Trybunał Konstytucyjny był, jest i będzie organem władzy całkowicie niezależnym - powiedział prezydent Lech Kaczyński na uroczystości powołania nowego prezesa TK. Podkreślił, że TK ma olbrzymią władzę, a jego sędziowie są w praktyce nieodwoływalni przed końcem kadencji. Wyraził przekonanie, że powołanie sześciorga nowych sędziów nie zmieni "podstawowej substancji", a Trybunał pozostanie całkowicie niezależny. "Tam, gdzie istnieje przejrzyste prawo, tam są organy kontroli konstytucji; to władza, której istnienie i kompetencje są co do zasady niepodważalne" - mówił.
Lech Kaczyński pogratulował też nowo wybranym sędziom Trybunału: Marii Gintowt-Jankowicz, Wojciechowi Hermelińskiemu i Markowi Kotlinowskiemu, którzy w sobotę złożyli ślubowanie.
Ustępujący prezes Marek Safjan mówił w pożegnalnym wystąpieniu, że bolały go zarzuty o polityczne motywacje TK, który zawsze kierował się przesłankami prawnymi. Nowym członkom Trybunału Safjan życzył, by w swych działaniach pozostawali niezależnymi sędziami i by czerpali to, co najlepsze z 20-letniego dorobku TK. Safjan wyraził satysfakcję, że premier Jarosław Kaczyński uznał piątkowy wyrok TK w sprawie ordynacji samorządowej za "zgodny z prawem". Zarazem Safjan wyraził nadzieję, że i w przyszłości przedstawiciele władzy będą uznawać orzekaną przez TK wykładnię prawa, nawet jeśli wyroki nie będą po ich myśli. "Kultura polityczna wymaga, by umieć się pogodzić z wyrokiem" - dodał.
Zabierając głos nowy prezes oświadczył, że do końca swej kadencji, która upłynie w ostatnich dniach czerwca 2008 r., chce pozostać przede wszystkim sędzią Trybunału Konstytucyjnego, co - jak sądzi - pozwoli mu lepiej sprawować tę funkcję i "wpisać się w szereg swych wielkich poprzedników", choć zdaje sobie sprawę, że jest to bardzo trudne zadanie.
Na konferencji prasowej po uroczystości prof. Stępień mówił, że przez siedem lat jego dotychczasowej pracy w TK nie było nawet prób nacisków ze strony polityki. "Myślę, że świat polityki wie, iż my jesteśmy na te naciski impregnowani" - dodał. W jego opinii to, że niektórzy sędziowie Trybunału wywodzą się z polityki, nie musi być dla nich "negatywnym obciążeniem". "Ta ich dodatkowa porcja bagażu doświadczenia może się okazać przydatna w Trybunale" - powiedział Stępień, który zanim został sędzią TK, był senatorem (1989-93) oraz nadzorującym samorządy wiceministrem spraw wewnętrznych i administracji w rządzie Jerzego Buzka (1997- 99). "Nie żyjemy dzisiaj w czasach PRL, gdy na rekomendacja partyjna trwała dokąd partia nie cofnie rekomendacji, wiele się zmieniło. Jeśli dziś ktoś tak patrzy na sprawę i zarzuca nam, że nie możemy się oderwać od polityki, to znaczy, że on nie zrzucił z siebie tego peerelowskiego bagażu" - mówił Stępień.
Przyznał on, że między światami polityki i prawa zawsze pozostaje napięcie, co jest naturalne. "Politycy patrzą na prawo jako na materię do zmian, widzą je przez pryzmat swojego świata, życia dziejącego się wokół polityki. Sędziowie czytając to samo prawo widzą inny system wartości - dorobek konstytucyjny" - dodał.
pap, em