Gronkiewicz-Waltz: chcą nas podzielić

Gronkiewicz-Waltz: chcą nas podzielić

Dodano:   /  Zmieniono: 
To intryga, która ma podzielić PO" - skomentowała kandydatka PO na prezydenta Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz publikację "Naszego Dziennika", sugerującą jakoby w razie przegranej miała zostać szefem klubu Platformy. Mówi się, że funkcję tę miał objąć Rokita.
Według wtorkowego "Naszego Dziennika" Jan Rokita, po tym jak z grupą parlamentarzystów PO poparł kandydata PiS na prezydenta Krakowa Ryszarda Terleckiego, stracił szansę na objęcie funkcji szefa klubu parlamentarnego Platformy. "Jeśli w Warszawie przegra Hanna Gronkiewicz-Waltz, to ona, jako nagrodę pocieszenia, otrzyma to stanowisko" - napisała gazeta.

"To jest kolejna intryga, trochę dziennikarska, żeby podzielić PO. Nie aspiruję do funkcji szefa klubu. Będę prezydentem Warszawy
(...) Śpię po pięć godzin po to, by wygrać" - skomentowała tę sugestię Gronkiewicz-Waltz. Także szef PO Donald Tusk wykluczył taki scenariusz. "Hanna Gronkiewicz-Waltz wygra wybory w Warszawie, m.in. dlatego, żeby nie musieć mnie obalać w klubie" - żartował Tusk. Jak dodał, słyszał takie spekulacje i razem z kandydatką Platformy był nimi - jak twierdził - mile zaskoczony, że cena Gronkiewicz-Waltz "na politycznym rynku jest tak wysoka". 

"Umówiliśmy się z Hanną Gronkiewicz-Waltz, z PO i z Warszawą na zwycięstwo (...) Jeśli ja wierzyłem w jej zwycięstwo trzy miesiące temu, to proszę się nie dziwić, że mam tej wiary jeszcze więcej" - powiedział Tusk na wtorkowej konferencji prasowej w Lublinie.

Gronkiewicz-Waltz pytana, czy uważa, że potrzebne jest spotkanie zarządu partii z posłem Rokitą w sprawie jego decyzji o poparciu Terleckiego powiedziała, że nie. "Janek Rokita jest nie do okiełznania. W Krakowie ma jakieś plany polityczne, ale one nie wpływają na to co się dzieje w Warszawie" - oceniła.     Dodała, że takiego spotkania nie będzie także dlatego, że "w PO tak nie ma. Co najwyżej może ktoś komuś powiedzieć: +słuchaj, nie gadaj takich rzeczy+".