O liście, jaki Jan Rokita wystosował do Donalda Tuska napisał w sobotę "Dziennik". Tłumaczy w nim, dlaczego zachował się przyzwoicie popierając kandydata PiS na prezydenta Krakowa. "Drogi Donaldzie! Skoro minęły wybory, mogę wreszcie bez obawy wzbudzania nagłych poruszeń w elektoracie zwrócić się do Ciebie z prośbą" - brzmią pierwsze słowa listu. Poprosił w nim Tuska m.in. o "wyraźne i publiczne odcięcie się od postkomunistów, aby ukrócić niedobre dla Platformy spekulacje na ten temat". "Wydaje mi się to konieczne także ze względu na propagandę PiS wpychającą nas w ramiona SLD i tego wszystkiego, co przecież jest nam obce i przeciw czemu walczyliśmy w ławach opozycji w poprzedniej kadencji Sejmu" - podkreślił Rokita.
Jego zdaniem, wybory samorządowe stały się okazją do potrzebnej i pasjonującej debaty o przyszłej roli Platformy w Polsce. "To może być przecież wielka rola!" - dodaje. Na koniec zapewnił: "Moja dłoń jest - jak zawsze - wyciągnięta do lojalnej współpracy bez oczekiwania (co wiesz dobrze!) na stanowiska i zaszczyty".
pap, em