Klub parlamentarny SLD skieruje nowelę ustawy likwidującej Wojskowe Służby Informacyjne do Trybunału Konstytucyjnego - zapowiedział poseł Sojuszu Janusz Zemke.
W ocenie posłów SLD, nowelizacja jest "skandaliczna".
Sejm znowelizował w czwartek ustawy likwidujące Wojskowe Służby Informacyjne i zezwolił na ujawnienie raportu z weryfikacji żołnierzy tych służb. Raport ujawni swoim postanowieniem prezydent.
Zgodnie ze zmianami, raport przewodniczącego komisji weryfikacyjnej żołnierzy WSI, wiceszefa MON Antoniego Macierewicza ma zawierać m.in. nazwiska agentów WSI, jeżeli ich działania miały charakter przestępczy lub nie dotyczyły obronności państwa i bezpieczeństwa wojska.
"Uważamy, że jest to ustawa skandaliczna. Oznacza ona bowiem, że jedna osoba, bez zachowania jakichkolwiek procedur prawnych i sądowych bez możliwości przedstawienia innych racji będzie de facto decydowała o tym, czy ktoś zostanie napiętnowany, czy też nie" - mówił na czwartkowej konferencji prasowej w Sejmie Zemke.
"Ten raport będzie mógł być aneksowany w nieustanny sposób. Czeka nas zatem +niekończąca się opowieść+" - mówił poseł.
"W najbliższym czasie, gdy ustawa wejdzie w życie, skierujemy ją do Trybunału Konstytucyjnego" - zapowiedział. Jak ocenił, nowela łamie co najmniej dwie zasady: że każdy ma prawo do niezależnego sądu oraz zasadę domniemania niewinności.
"Nie może pan (Antoni) Macierewicz, wikłając w to najważniejsze osoby w państwie: prezydenta, marszałków Sejmu i Senatu jednoosobowo stwierdzać, czy ktoś łamie prawo czy nie" - powiedział Zemke.
W jego ocenie, zarzuty, że przecieki z raportu Macierewicza pochodzą z Sejmu, są nieprawdziwe. "Myśmy jeszcze nie otrzymali do Sejmu sprawozdania z działalności komisji, a już elementy pewne, choćby dotyczące majątku służb, dotyczące działania oddziału +Y+, czy też inne, ukazywały się w niektórych mediach" - powiedział Zemke.
Według niego, w 1992 r., kiedy Macierewicz ujawnił listę domniemanych agentów służb bezpieczeństwa PRL, też był, podobnie jak dzisiaj przekonany o prawdziwości informacji. "Potem co najmniej połowa z tych osób (z listy) wygrała sprawy w sądach. Takich spraw teraz nie będziemy mieli kilkadziesiąt, a kilkaset. Mamy głębokie przekonanie, że wielu ludziom stanie się krzywda" - podkreślił.
W jego ocenie, "zupełnie skandaliczną" rzeczą jest także to, że można ujawniać dane o współpracownikach WSI. "WSI zaczęło działalność na początku lat 90. Gdyby przyjąć tę logikę, oznaczałoby to, że demokratyczne państwo wstydzi się i napiętnuje tych, którzy z tym państwem współdziałali" - powiedział.
Przyjęta w czwartek nowela zakłada też ujawnienie osób zajmujących kierownicze stanowiska w państwie, które nie udaremniły sprzecznego z prawem współdziałania z WSI, chociaż o nim wiedziały.
pap, ss
Sejm znowelizował w czwartek ustawy likwidujące Wojskowe Służby Informacyjne i zezwolił na ujawnienie raportu z weryfikacji żołnierzy tych służb. Raport ujawni swoim postanowieniem prezydent.
Zgodnie ze zmianami, raport przewodniczącego komisji weryfikacyjnej żołnierzy WSI, wiceszefa MON Antoniego Macierewicza ma zawierać m.in. nazwiska agentów WSI, jeżeli ich działania miały charakter przestępczy lub nie dotyczyły obronności państwa i bezpieczeństwa wojska.
"Uważamy, że jest to ustawa skandaliczna. Oznacza ona bowiem, że jedna osoba, bez zachowania jakichkolwiek procedur prawnych i sądowych bez możliwości przedstawienia innych racji będzie de facto decydowała o tym, czy ktoś zostanie napiętnowany, czy też nie" - mówił na czwartkowej konferencji prasowej w Sejmie Zemke.
"Ten raport będzie mógł być aneksowany w nieustanny sposób. Czeka nas zatem +niekończąca się opowieść+" - mówił poseł.
"W najbliższym czasie, gdy ustawa wejdzie w życie, skierujemy ją do Trybunału Konstytucyjnego" - zapowiedział. Jak ocenił, nowela łamie co najmniej dwie zasady: że każdy ma prawo do niezależnego sądu oraz zasadę domniemania niewinności.
"Nie może pan (Antoni) Macierewicz, wikłając w to najważniejsze osoby w państwie: prezydenta, marszałków Sejmu i Senatu jednoosobowo stwierdzać, czy ktoś łamie prawo czy nie" - powiedział Zemke.
W jego ocenie, zarzuty, że przecieki z raportu Macierewicza pochodzą z Sejmu, są nieprawdziwe. "Myśmy jeszcze nie otrzymali do Sejmu sprawozdania z działalności komisji, a już elementy pewne, choćby dotyczące majątku służb, dotyczące działania oddziału +Y+, czy też inne, ukazywały się w niektórych mediach" - powiedział Zemke.
Według niego, w 1992 r., kiedy Macierewicz ujawnił listę domniemanych agentów służb bezpieczeństwa PRL, też był, podobnie jak dzisiaj przekonany o prawdziwości informacji. "Potem co najmniej połowa z tych osób (z listy) wygrała sprawy w sądach. Takich spraw teraz nie będziemy mieli kilkadziesiąt, a kilkaset. Mamy głębokie przekonanie, że wielu ludziom stanie się krzywda" - podkreślił.
W jego ocenie, "zupełnie skandaliczną" rzeczą jest także to, że można ujawniać dane o współpracownikach WSI. "WSI zaczęło działalność na początku lat 90. Gdyby przyjąć tę logikę, oznaczałoby to, że demokratyczne państwo wstydzi się i napiętnuje tych, którzy z tym państwem współdziałali" - powiedział.
Przyjęta w czwartek nowela zakłada też ujawnienie osób zajmujących kierownicze stanowiska w państwie, które nie udaremniły sprzecznego z prawem współdziałania z WSI, chociaż o nim wiedziały.
pap, ss