W ubiegłym tygodniu - po spotkaniu Marcinkiewicza z premierem Jarosławem Kaczyńskim - pojawiła się informacja, że b. premier ma zostać prezesem PKO BP.
Podczas piątkowej konferencji prasowej przewodniczący rady nadzorczej PKO BP Marek Głuchowski poinformował, że rada nadzorcza banku zdecydowała o zorganizowaniu konkursu na prezesa PKO BP, a termin zgłaszania kandydatur upłynie 16 stycznia. Następnego dnia oferty zostaną otwarte. Rozmowy z kandydatami na prezesa odbędą się 24 stycznia, a z kandydatami na wiceprezesów 25 i 26 stycznia.
"Osoba, która chce kandydować musi zgłosić się sama" - powiedział Głuchowski pytany, czy kandydaturę Marcinkiewicza może zgłosić minister skarbu. Skarb państwa ma 51,5 proc. udziałów w PKO BP.
W konkursie, oprócz prezesa, ma być wyłonionych dwóch wiceprezesów banku. Wymagania stawiane kandydatom do zarządu PKO BP to m.in. wiedza o działalności banku i sektora bankowego, wiedza o zasadach działalności spółek prawa handlowego, doświadczenie niezbędne do pełnienia funkcji.
Według prezesa Związku Banków Polskich (ZBP) Krzysztofa Pietraszkiewicza, Rada Nadzorcza PKO BP stara się postępować tak, by nie uchybiać obowiązującym przepisom prawa, które są w stosunku do kadry kierowniczej banku bardzo rygorystyczne.
W opinii szefa ZBP, Komisja Nadzoru Bankowego miałaby obecnie poważne problemy z podjęciem decyzji wobec Marcinkiewicza i - zdaniem Pietraszkiewicza - b. premier to rozumie.
Pietraszkiewicz uważa, że drogą do zdobycia doświadczenia przed objęciem stanowiska prezesa banku może być np. pełnienie funkcji członka zarządu, natomiast funkcja doradcy zaproponowana Marcinkiwiczowi nie umożliwia nabywania takich kwalifikacji.
Zdaniem Głównego ekonomisty banku BPH Ryszarda Petru, jeżeli Marcinkiewicz weźmie udział w konkursie na prezesa PKO BP, to jego szanse będą pomniejszone z powodu braku doświadczenia w bankowości.
"Fikcyjna" tak o funkcji doradcy prezesa PKO BP powierzonej Kazimierzowi Marcinkiewiczowi mówi Adam Szejnfeld. "Jeżeli się nie ma kompetencji do tego, żeby być szefem jakiejś instytucji, to tym bardziej nie ma się kompetencji, by być doradcą szefa takiej instytucji" - uważa polityk PO.
Według Szejnfelda, gdyby były premier został prezesem PKO BP, "na podstawie doświadczenia w ten sposób nabytego", byłaby to "mistyfikacja na oczach dziesiątek milionów obywateli".
Z tą opinią nie zgadza się przewodniczący sejmowej komisji gospodarki Maks Kraczkowski. Uważa, że funkcja doradcy to kolejne doświadczenie dla Marcinkiewicza, a b. premier przyjął ją, gdyż jest zdecydowany kandydować na prezesa PKO BP.
Kraczkowski zauważył, że Marcinkiewicz to poważny polityk, który jako były szef rządu ma zasób wiedzy i umiejętności w zarządzaniu, ale, czy są to wystarczające kwalifikacje, zadecyduje rada nadzorcza.
Sam Marcinkiewicz uważa, że jego kwalifikacje zawodowe są wystarczające do kierowania bankiem, gdyż od lat kieruje różnymi instytucjami. W rozmowie z PAP powiedział, że spodziewa się wygranej w konkursie na stanowisko prezesa PKO BP, a od 2 stycznia będzie doradzać Sławomirowi Skrzypkowi m.in. w sprawach dotyczących strategii banku.
"Mam za sobą zarządzanie wieloma instytucjami o różnym zakresie. W każdym przypadku zajmowałem się realizacją dużego budżetu, a więc także finansami instytucji" - podkreślił b. premier.
Przypomniał, że przez kilka kadencji Sejmu pracował w komisjach: finansów i skarbu państwa. "W komisji finansów publicznych pracowałem zarówno nad prawem bankowym, jak i prawem ubezpieczeniowym oraz nad budżetem państwa" - wyliczał. Podkreślił, że był również członkiem stałej podkomisji w komisji finansów ds. bankowości.
Poprzedni prezes PKO BP, Andrzej Podsiadło, zrezygnował pod koniec czerwca br. z pełnienia funkcji prezesa największego polskiego banku, po czterech latach pracy w banku. Obecnie pełniącym obowiązki prezesa jest Sławomir Skrzypek. Konkurs na stanowisko szefa PKO PB, po rezygnacji Podsiadły, pozostał nierozstrzygnięty z powodu rezygnacji wyłonionego wówczas kandydata, Andrzeja Klesyka.
ab, pap