Wielkim zwycięstwem Kościoła katolickiego nazwał Jan Rokita (PO) odwołanie ingresu abp. Stanisława Wielgusa. Jeszcze przed podaniem informacji o rezygnacji arcybiskupa z funkcji metropolity warszawskiego, Rokita powiedział, że już sama zapowiedź odwołania ingresu to znak, że dojdzie do zmiany na stanowisku ordynariusza, sam zaś jego termin to tylko kwestia czasu. "To wstęp do potężnego wzrostu autorytetu Kościoła katolickiego, a zwłaszcza stolicy apostolskiej i Benedykta XVI" - powiedział Rokita dziennikarzom jeszcze przed ogłoszeniem informacji o rezygnacji abp. Wielgusa. Jego zdaniem, Kościół w takiej sytuacji nie tylko nie traci autorytetu, ale unaocznia wszystkim, "że po pierwsze: w warunkach bardzo głębokiego kryzysu liczy się z głosem świeckich w Kościele, co ma olbrzymie znaczenie dla jego przyszłości, po drugie: że jest w stanie podejmować twarde, odważne i mądre decyzje". Wcześniej w audycji "Siódmy dzień tygodnia" w Radiu Zet Rokita mówił, że "zasiadanie na stolicy warszawskiej biskupiej przez metropolitę, który dopuścił się kłamstwa lustracyjnego - mówiąc językiem świeckim - czyni proces rozliczenia komunizmu w Polsce, i proces lustracyjny niemożliwym moralnie do kontynuowania". Jego zdaniem, gdy "na stolicy kardynała Stefana Wyszyńskiego zasiada agent komunistycznych służb, oznacza to, że na każdym stanowisku w państwie może zasiadać agent". Zastanawiał się także, czy w takiej sytuacji nauczanie moralne głoszone przez arcybiskupa mogłoby być wiarygodne.
Tadeusz Cymański (PiS) pytany o odwołanie ingresu mówił, że gdyby do niego doszło "nie byłaby to radosna uroczystość". "Ta sprawa (...) jest przeżywana bardzo boleśnie przez wielu katolików, również przez mnie" - mówił. Dodał, że chodzi głównie o wydźwięk moralno-etyczny sprawy arcybiskupa.
Z kolei Waldemara Pawlaka (PSL) mówił wówczas, odnosząc się do informacji o odwołaniu ingresu abp. Wielgusa, że "jeśli osoba o takiej pozycji rezygnuje, to nie dlatego, żeby wyjaśniać sprawę, lecz tylko dlatego by oczyścić atmosferę i zdjąć z Kościoła odium oskarżeń jakie się w ostatnim czasie pojawiają".
Zaś Krzysztof Filipek (Samoobrona) mówił, że "w najtrudniejszej sytuacji jest sam arcybiskup. Kościół przetrwa, ale sprawowanie funkcji przez arcybiskupa byłoby bardzo trudne".
Ryszard Kalisz (SLD) powiedział dziennikarzom jeszcze przed ogłoszeniem informacji o rezygnacji arcybiskupa z funkcji metropolity warszawskiego, że "Kościół, hierarchia kościelna, która ma doświadczenie dwóch tysięcy lat poradzi sobie. Poradzi sobie również z tymi tzw. katolikami świeckimi, publicystami, którzy w ostatnim czasie tak bardzo hierarchię atakowali"
"Stolica apostolska wie najlepiej co robić, to jest jej uprawnienie i żadne podpowiedzi władzy świeckiej nie są tutaj wskazane" - powiedział szef Kancelarii Prezydenta Aleksander Szczygło. Pytany o ewentualne rozmowy między stroną polską z nuncjaturą apostolską poprzedzające rezygnację abp. Wielgusa ze sprawowanej funkcji powiedział, że nic na ten temat nie wie.
Senator PO Jarosław Gowin uważa, że abp. Stanisław Wielgus, rezygnując z urzędu metropolity warszawskiego, podjął dobrą decyzję. Według senatora, dobrze się też stało, że ta rezygnacja została przyjęta przez papieża Benedykta XVI jeszcze przed ingresem. "Gdyby stało się inaczej, to byłby to potężny cios nie tylko w autorytet Kościoła, ale cios w polską duszę. Jeżeli ktoś może być przez dziesięciolecie agentem, zdradzać Kościół, zdradzać wiernych i wypierać się tego końca i okłamywać Ojca Świętego, okłamywać współbraci biskupów, okłamywać naród i mimo to zostać metropolitą warszawskim, to oznaczałoby to, że wszystko wolno" - powiedział Gowin. Jego zdaniem, przyjęcie rezygnacji abp. Wielgusa przez papieża to jedyna decyzja, jaką mogła podjąć Stolica Apostolska". "Bardzo się cieszę, że zapadła ona przed ingresem" - dodał. Pytany, czy zamieszanie wokół nominacji abp. Wielgusa może narazić na szwank wizerunek Kościoła w Polsce, powiedział: "oczywiście, że tak". "To nie jest wina Stolicy Apostolskiej, tylko wina instytucji powołanej do przygotowania nominacji biskupich, czyli Nuncjatury Apostolskiej. Tę kandydaturę przygotowano bez należytej ostrożności. Co więcej, zignorowano ważne sygnały ze strony władz państwowych. Dlatego do takiej nominacji nie powinno dojść. Mam nadzieję, że nastąpi przyspieszenie w oczyszczaniu się Kościoła z jego mrocznej przeszłości"- podkreślił Gowin.
Wiceszef Samoobrony Janusz Maksymiuk uważa, że rezygnacja abp. Stanisława Wielgusa z urzędu metropolity warszawskiego i przyjęcie tej rezygnacji przez papieża Benedykta XVI nie oznacza "osądzenia winy arcybiskupa". "Ta decyzja była wynikiem głębokiego przemyślenia arcybiskupa Wielgusa. Ale przyjęcie tej rezygnacji przez papieża w żadnym wypadku nie oznacza osądzenia winy arcybiskupa" - powiedział Maksymiuk. Jak ocenił, w sytuacji, jaka powstała po ujawnieniu materiałów IPN w sprawie arcybiskupa, pełnienie obowiązków metropolity warszawskiego przez Wielgusa byłoby bardzo utrudnione. Maksymiuk zwrócił uwagę, że opinia publiczna zna tylko fragmenty materiałów dotyczących abp. Wielgusa. "Całą sprawę trzeba do końca wyjaśnić. Jestem przekonany, że arcybiskup wyjdzie z tej przykrej sprawy obronną ręką" - podkreślił. Wyraził też nadzieję, że zamieszanie wokół nominacji abp. Wielgusa nie wpłynie negatywnie na obraz Kościoła w Polsce. "Kościół przechodził już większe próby i z tej też wyjdzie obronną ręką" - powiedział wiceszef Samoobrony.
Senator Zbigniew Romaszewski (PiS) jest "bardzo zadowolony" z rezygnacji abp. Stanisława Wielgusa z urzędu metropolity warszawskiego. Jak powiedział, stało się to, co powinno było się stać, bo każdy dzień trwania poprzedniej sytuacji przynosił uszczerbek Kościołowi katolickiemu w Polsce. "Jestem bardzo zadowolony, sprawa została załatwiona tak, jak powinna zostać załatwiona" - powiedział Romaszewski. Podkreślił, że każdy dzień trwania poprzedniej sytuacji przynosił uszczerbek Kościołowi w oczach wiernych, przede wszystkim młodzieży, która utożsamiała całą sytuację z postawą hierarchii kościelnej. W ocenie Romaszewskiego, choć zachowanie abp. Wielgusa dyskwalifikowało go jako kandydata na metropolitę warszawskiego, to zapewne jest dla niego miejsce w polskim kościele. "Abp z jego dorobkiem naukowym może jeszcze czynić dobro dla polskiego kościoła" - powiedział Romaszewski.
Były marszałek Sejmu prof. Wiesław Chrzanowski z ulgą przyjął rezygnację abp. Stanisława Wielgusa z urzędu metropolity warszawskiego. Prof. Chrzanowski obawia się jednak wywołanych całą sprawą napięć w polskim Kościele. Jak powiedział prof. Chrzanowski, z pewną ulgą przyjąłem decyzję o rezygnacji abp. Wielgusa. Ratuje ona w jakiś sposób Kościół - nie tylko archidiecezję warszawską. Prof. Chrzanowski dodał, że na takie zakończenie sprawy miał nadzieję już po piątkowym oświadczeniu abp. Wielgusa, w którym oddał się on do dyspozycji papieża. "Jestem pełen uznania, że Watykan, który nie w pełni musi rozumieć wszystkie sprawy tutaj, w krótkim czasie podjął taką decyzję, to dobry znak" - zaznaczył prof. Chrzanowski. B. marszałek Sejmu podkreślił jednak, że sprawa dla polskiego Kościoła nie jest ostatecznie zakończona. Jak wyjaśnił, obawia się kontrowersji i napięć wewnątrz Kościoła. Zdaniem Chrzanowskiego, dobrze się stało, że prezydent Lech Kaczyński jest obecny na mszy dziękczynnej za posługę prymasa Józefa Glempa. To jest pozytywny sygnał dla społeczeństwa, że władze państwowe chcą uczestniczyć w załagodzeniu sytuacji. W ocenie Chrzanowskiego, cała sprawa przyniesie koszty dla autorytetu Kościoła katolickiego w Polsce, ale byłyby one niepomiernie większe, gdyby ta decyzja o rezygnacji abp. Wielgusa nie zapadła.
Metropolita krakowski kard. Stanisław Dziwisz powiedział: "Uszanujmy decyzję księdza arcybiskupa, a przede wszystkim decyzję Ojca Świętego Benedykta XVI. "Przyjmujemy decyzję Ojca Świętego. To dla nas jest rozkaz i wskazanie. Ojciec Święty tak zadecydował i za to jesteśmy mu wdzięczni" - dodał kardynał Dziwisz.
Katolicki włoski polityk, były minister ds. europejskich Rocco Buttiglione, komentując dymisję arcybiskupa Stanisława Wielgusa z urzędu metropolity warszawskiego, powiedział, że nie był on "zdrajcą ani szpiegiem". Podkreślił zarazem, że dobrze, iż arcybiskup złożył rezygnację. "Wielgus nie był zdrajcą i szpiegiem; oczywiście w sposób nieroztropny zbliżył się do tajnych służb, od których powinien był trzymać się z daleka" - oświadczył Buttiglione, przyjaciel Jana Pawła II. "To był błąd i grzech, który nie podaje jednak w wątpliwość wierności Stanisława Wielgusa wobec Polski" - podkreślił Buttiglione. "Dobrze, że podał się do dymisji" - powiedział.
"Aktem miłości do Kościoła" nazwał rezygnację arcybiskupa Stanisława Wielgusa z urzędu metropolity warszawskiego włoski watykanista Andrea Tornielli. Publicysta dziennika "Il Giornale" podkreślił, że dymisja arcybiskupa położy kres niezwykle kłopotliwej sytuacji, w jakiej znalazł się polski Kościół. "Myślę, że ten gest stanowi akt miłości do Kościoła, przede wszystkim zaś do archidiecezji warszawskiej, której arcybiskupem Stanisław Wielgus był zaledwie przez trzy dni" - powiedział Andrea Tornielli. Jak dodał, "jego ingres i pozostanie na czele archidiecezji wywołałoby problemy i bardzo kłopotliwą sytuację". "Jestem przekonany, że arcybiskup Wielgus powiedział prawdę, kiedy wyjaśnił, że nigdy nie wyrządził nikomu krzywdy swą współpracą z SB. Nie był bowiem +przydatnym+ współpracownikiem tajnych służb reżimu komunistycznego" - zauważył Tornielli. Jego zdaniem "problemem stało się jednak to, że na początku abp Wielgus wszystkiemu zaprzeczył, że nie przyznał, iż został regularnie zwerbowany i że podpisał dokumenty".