Poruszający wpis imigrantki z Kaukazu mieszkającej w Polsce bije rekordy popularności

Poruszający wpis imigrantki z Kaukazu mieszkającej w Polsce bije rekordy popularności

Dodano:   /  Zmieniono: 
Asida Turawa (fot. Facebook) 
- Kiedy ktoś mówi o „dzikusach” i „brudasach” ja pierwsza się oburzam, ja też jestem tym "dzikusem", tym "brudasem", spójrzcie na mnie, żyję z wami od lat. Przecież wśród tych ludzi mogą być lekarze, wielkie talenty i po prostu kulturalne i otwarte osoby, które nie zasługują na to, by się ich bać. Kiedy ktoś mówi, że nie warto pomagać, bo sami mamy niewiele, nie mogę się zgodzić. Ale ludzie, którzy nie szanują jedzenia na tyle, że śmieją je wyrzucać, widocznie nie potrzebują tej pomocy - napisała na swoim profilu na Facebooku Asida Turawa, imigrantka z Kaukazu, która mieszka w Polsce.
Asida Turawa w Polsce mieszka od 13 lat. Tekst na temat kryzysu imigracyjnego, który umieściła na swoim profilu na Facebooku ma prawie 48 tys. "lajków". Udostępniono go już 27 tys. razy.

Asida przedstawia siebie jako imigrantkę nastawioną na asymilację w goszczącym ją kraju, a jej spojrzenie na uchodźstwo z Syrii nie jest pozbawione krytycyzmu. Kobieta przekonuje na wstępie, że jest tolerancyjna, daleko jej do ksenofobii i nacjonalizmu, gdyż - jak pisze - "wszystko, czego się ksenofob boi najbardziej - to ja". Opowiada, że uciekała przed wojną do Rosji z mamą, ciocią i dwiema siostrami. Jej ojciec został na miejscu i walczył o kraj.

- Pamiętam, że przygarnęło nas na jakiś czas sanatorium dla dzieci z chorobami skóry. To nie były dzieci ze zwykłą wysypką, tam były naprawdę przerażające choroby, dzieciaki wyglądające jak 90-letnie starcy... My byłyśmy przerażone, pierwszą reakcją było odrzucenie, ale dorośli bardzo szybko wytłumaczyli nam, że tu żyjemy na ich zasadach. Jemy z nimi, kiedy oni jedzą, śpimy wtedy, kiedy oni śpią, oglądamy telewizję i bawimy się razem z nimi, bo jesteśmy tu gośćmi - pisze.

Do Polski przyjechała na studia. Pisze, iż "za sprawę honoru" uznała poprawne wysławianie się bez akcentu. Tłumaczy, że chodziło o szacunek do ludzi, z którymi żyje. - Czuję się obywatelem świata i nikomu nie zaglądam do łóżka - wszystkie kolory skóry i tęczy są dla mnie tak samo wartościowe. Ale tolerancja nie polega na ślepej akceptacji wszystkiego jak leci - przekonuje.

Asida Turawa podkreśla, że nie zajmie stanowiska w sprawie uchodźców. Przyznaje przy tym, że kiedy ona uciekała z mamą przed wojną, mężczyźni nie porzucali swojego kraju, żeby "wyruszać do bardzo odległych geograficznie i kulturowo państw, by obrzucać odchodami autobusy na granicy, wyciągać kobiety z samochodów za włosy, bić je i kopać z powodu bluzki z dekoltem, a potem gwałcić, tymże dekoltem usprawiedliwiając swoje zachowanie". - Ktoś, kto nie szanuje drugiego człowieka na tyle, że w jego własnym kraju, udzielającym azylu, śmie podnieść na niego rękę - nie jest uchodźcą, proszę mi wierzyć - pisze kobieta.

Cały wpis Asidy Turawy przeczytać można na jej profilu na Facebooku.

wprost.pl