„Wprost”: Z Kremla płynie jasny komunikat, kto powinien zapłacić za wywołanie kryzysu na polsko-białoruskiej granicy. Szef rosyjskiego MSZ, Siergiej Ławrow, otwarcie przyznał, Unia powinna wesprzeć Białoruś ws. fali migrantów, tak jak kiedyś pomogła Turcji.
Gen. Roman Polko: Ta wypowiedź nie pozostawia wątpliwości, że mózgiem całej operacji jest Rosja. Przekaz jest prosty: skoro Unia dała się zaszantażować Turcji kilka lat temu i płacić jej za to, by zablokowała przejście imigrantów w stronę Europy, można i teraz zapłacić haracz Łukaszence. Białoruś chce zarabiać na migrantach na dwa sposoby.
To znaczy?
Po pierwsze: kasują pieniądze za to, że zapewnią uchodźcom cudowną przyszłość na zasiłkach w bogatej Europie. Po drugie: chcą zarobić na szantażu całej UE tym, jak mocno kurek z migrantami zostanie odkręcony. Strategia Putina obliczona jest na destabilizowanie Europy, a nie wsparcie Łukaszenki.
Chce zająć czymś Europę tak, by w innych obszarach Rosja mogła poruszać się swobodnie.
Tę zręczną politykę prowadzi od lat, a Unia jest bezsilna.
To prawda. Umacnia Łukaszenkę, który rządzi na Białorusi, mimo że przegrał wybory, pomógł mu rozprawić się z opozycją w zamian zajęcie pełnej kontroli nad Białorusią. Teraz dąży do przejęcia pełnej kontroli nad Ukrainą, odbudowy dawnych stref wpływów na Litwie, Łotwie, Estonii i w Polsce.
Putin jest pewien siebie, bo anektował Krym, zdestabilizował Donbas, traktuje Morze Czarne jak prywatny kanał, dzięki któremu może prowadzić skuteczne działania.
Koncentruje siły na granicy z Ukrainą niekoniecznie po to, by tam interweniować, ale doprowadzić do upadku obecnych władz i zamknąć jej drogę do NATO i UE.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.