Kryzys na granicy z Białorusią. Rozmawiamy z żołnierką. „Żeby tylko nikogo nie przepuścić. Ale też, żeby nie strzelać”

Kryzys na granicy z Białorusią. Rozmawiamy z żołnierką. „Żeby tylko nikogo nie przepuścić. Ale też, żeby nie strzelać”

Żołnierze patrolujący polsko-białoruską granicę
Żołnierze patrolujący polsko-białoruską granicę Źródło: Newspix.pl / Anadolu Agency/ABACAPRESS.COM
Na granicę zabierze cały plecak gazu do kuchenek polowych. Dla siebie i kolegów, którzy są na miejscu, bo o to prosili. Z osobistych rzeczy spakowała trzy różańce. – Będę tam stać pod płotem i się modlić o to, żeby był pokój – mówi żołnierka, która musi jechać na granicę z Białorusią.

Monika* służy w 17 Wielkopolskiej Brygadzie Zmechanizowanej. Jest wśród żołnierzy, którzy otrzymali rozkaz, aby wyjechać na wschodnią granicę.

Katarzyna Świerczyńska: Z jakim nastawieniem jedziesz na granicę?

Mam nadzieję, że będąc tam, wyłączę mózg, że będę tylko stała, będę takim pionkiem wykonującym rozkazy. Układam to sobie w głowie, odkąd wiem, że jadę. Żeby tylko nikogo nie przepuścić, ale też, żeby nie strzelać. I nie patrzeć za bardzo na to, co tam się dzieje…

Tak się da? Nie patrzeć? Oprócz mózgu jest jeszcze serce…

Jadąc tam, trzeba mieć taką trochę znieczulicę. Nie wiem, co mnie czeka, ale mam nadzieję, że dam radę. Jestem żołnierzem.

Żołnierze służący na granicy są też krytykowani. Właśnie tę znieczulicę im się wytyka.

Mówisz o tym, co ta aktorka napisała i inni celebryci? Bardzo mnie to martwi. Naprawdę. Oni chyba sobie zupełnie nie zadają pytania, co my musimy czuć. Jak czuje się żołnierz, do którego być może za chwilę ktoś będzie strzelać. Co czuje, kiedy widzi przed sobą kobiety i dzieci. I o kim ja mam wtedy myśleć? O tych, co są za płotem? Czy o moim dziecku, mojej rodzinie? Wiesz, ja cały czas mocno przeżywam te sytuacje, kiedy po drugiej stronie płotu były oddawane strzały. Cały czas myślę, jak czuli się żołnierze, moi koledzy. I jak ja będę się czuła w takiej sytuacji…

Dlaczego poszłaś do wojska?

Jestem z wojskowej rodziny. I zawsze chciałam wykonywać jakiś męski, mundurowy zawód. Wiem, że dużo osób idzie do wojska dla łatwych pieniędzy. Ze mną tak nie jest. Jestem dumna, że jestem żołnierzem. Kiedy składałam przysięgę, miałam ściśnięte serce i płakałam ze wzruszenia. Takie to dla mnie ważne było, że mogę tu stać, że mogę służyć, jak kiedyś mój tata…

W przysiędze żołnierskiej są słowa o obronie granic. Czy kiedy je wypowiadałaś, myślałaś o tym, że naprawdę będziesz musiała to robić?

Nie. Nikt o tym nie myśli chyba. Nikt nie chce wojny, konfliktu. Nie zakładałam, że to się wydarzy.