Sekretarz stanu w MSZ wyjaśniał powody stojące za spacyfikowaniem grup ludzi na polskiej granicy przy użyciu armatek wodnych. Podkreślał, że mowa o agresywnych tłumach, rzucających kamieniami i innymi przedmiotami w polskich funkcjonariuszy. Wyjaśniał amerykańskim widzom, że nie są to uchodźcy, uciekający ze swojego kraju przed prześladowaniami, tylko migranci szukający lepszego życia w Unii Europejskiej.
Paweł Jabłoński mówił, iż ludzie stojący obecnie na granicy polsko-białoruskiej „są wabieni do Unii Europejskiej fałszywą nadzieją, ale stają się bronią w rękach Łukaszenki w walce przeciwko Unii Europejskiej”. Dodawał, że jest to sposób wywierania politycznego nacisku, a wpuszczenie ich do kraju byłoby jasnym sygnałem dla Aleksandra Łukaszenki, że jego strategia działa i powinna być kontynuowana.
Dziennikarka CNN nie chciała zgodzić się z polskim urzędnikiem. Twierdziła, że przynajmniej część migrantów stojących u polskich granic to uchodźcy polityczni. Jabłoński raz jeszcze powtórzył, że nasz rząd ma „stuprocentową pewność” co do pochodzenia migrantów. – Oni nie pochodzą z krajów objętych wojną, nie byli prześladowani i torturowani, oni przybyli z krajów, które są bezpieczne – zapewniał.
Kryzys graniczny. Światowe media komentują
To, co dzieje się na polsko-białoruskiej granicy, relacjonują również światowe media. Informują, że Polska wzmocniła siły na granicy, zwiększyła liczbę obecnych tam żołnierzy, pograniczników i policjantów. Cytują również wypowiedzi rządzących o tym, że żołnierze są „przygotowani do obrony polskiej granicy”, a Białoruś dąży do „konfrontacji”.
Sytuacja na granicy polsko-białoruskiej od kilku dni jest wyjątkowo niespokojna. W okolicach przejścia w Kuźnicy zebrały się setki migrantów, a służby i rządzący ostrzegają przed możliwym „szturmem". MSWiA informowało, że Polskie służby „udaremniły próbę siłowego przedarcia się na polską stronę przez migrantów".
Czytaj też:
Kryzys na polsko-białoruskiej granicy. Błaszczak: Brytyjscy żołnierze przyjadą jak szybko to możliwe