4-letnie dziecko miało zaginąć w okolicach wsi Dubnica Kurpiowska. Grupa Granica dostała wiadomość od rodziców dziecka w nocy z poniedziałku na wtorek. Jak informuje Onet, rodzice ostatni raz widzieli córkę Elieen po polskiej stronie granicy, w powiecie sokólskim, zanim z Polski zostali zawróceni na Białoruś. Tłumaczyli, że gdy zostali złapani przez polską Straż Graniczną, dziewczynka była z inną osobą, która nie została złapana przez funkcjonariuszy. 4-latki bezskutecznie miało szukać kilkunastu żołnierzy i strażników, a w nocy do poszukiwań użyto drona z kamerą termowizyjną.
Dalej czytamy, że dziewczynka jest ubrana w czerwoną zimową kurtkę, a na nogach ma ciemne śniegowce w jasne gwiazdki. Grupa Granica posiada tylko jedno zdjęcie dziewczynki, bo białoruscy pogranicznicy mieli zniszczyć telefony rodziców, na których były inne zdjęcia 4-latki. W sprawie interweniował już RPO, a rzeczniczka podlaskiej Straży Granicznej poinformowała, że w nocy w okolicach wsi Wołyńce „strażnicy ujawnili grupę sześciu cudzoziemców”, jednak w okolicy nie odnaleziono dziecka. W tej grupie mieli znajdować się rodzice 4-latki.
Później Straż Graniczna doprecyzowała informacje. „Minionej doby funkcjonariusze SG nie zatrzymali żadnych rodzin z dziećmi. Wśród osób, które próbowały przekroczyć granicę polsko-białoruską nie było dzieci” – przekazano. „Dziś po informacji przekazanej przez aktywistów do biura RPO, przez kilka godzin przeszukiwano teren z lądu i z powierza. Nie ujawniono żadnych dzieci na odcinku ochranianym przez placówkę SG w Nowym Dworze ani na pozostałych. W nocy granica, a zwłaszcza odcinki gdzie były próby jej nielegalnego przekroczenia, były patrolowane i z lądu i z powietrza, z użyciem systemów noktowizji i termowizji” – czytamy.
Granica polsko-białoruska. SG informuje o kolejnych incydentach
Choć sytuacja na granicy polsko-białoruskiej jest ostatnio nieco spokojniejsza, Straż Graniczna nadal informuje o licznych incydentach. Wielu migrantów próbuje bowiem nielegalnie dostać się na teren Polski. Minionej doby (6-7 grudnia) odnotowano 116 prób nielegalnego przekroczenia granicy, a funkcjonariusze wydali 25 postanowień o opuszczeniu terytorium Polski. Z raportu SG wynika, że doszło także do kolejnych incydentów. Na odcinku ochranianym przez placówkę Straży Granicznej w Czeremsze 30-osobowe grupy dwukrotnie forsowały granicę przy wsparciu białoruskich służb. Polscy funkcjonariusze byli oślepiani laserami, w ich stronę rzucano też kamieniami.
– Obserwujemy mniej prób przedarcia się przez granicę, ale grupy, które podchodzą, są dobrze przygotowane przez służby białoruskie – mówiła ppor. Anna Michalska, rzeczniczka Straży Granicznej. Wyjaśniła, że obcokrajowcy są wyposażeni w „różnorakie narzędzia”, często niebezpieczne.– Te osoby atakują polskie służby. Rzucają w nas kamieniami, petardami. Są sytuacje bardzo niebezpieczne. Tego nie obserwowaliśmy na początku fali migracyjnej – mówiła Michalska. – W sierpniu te grupy były duże, ale były spokojne. Nie było tej agresji, którą teraz obserwujemy – dodała.
Czytaj też:
Granica polsko-białoruska. Żaryn apeluje o „presję” na Moskwę. „To na Kremlu są planiści”