Straż Graniczna codziennie publikuje raporty dotyczące sytuacji na granicy z Białorusią. W najnowszym komunikacie mundurowi przekazali, że w środę 28 grudnia w sposób nielegalny próbowało do Polski przedostać się 35 cudzoziemców. Na odcinku strzeżonym przez Placówkę Straży Granicznej Bobrowniki pojawiła się grupa 19 migrantów, w tym 13 osób – obywatele Syrii, Mali, Czadu, Gwinei i Kamerunu – nielegalnie przeprawiło się przez rzekę Świsłocz. Funkcjonariusze z Placówki SG Michałowo zatrzymali obywatela Ukrainy za „pomocnictwo”.
Straż Graniczna podsumowała także sytuację na przejściach granicznych z Ukrainą. Stan za 28 grudnia przedstawia się w następujący sposób: na kierunku z Ukrainy do Polski funkcjonariusze odprawili 27 tys. osób (od 24 lutego – ponad 8,7 mln), a na kierunku z Polski do Ukrainy odprawiono 31,7 tys. osób (od 24 lutego ponad 6,9 mln osób).
Kryzys na granicy z Białorusią. „Wszystko jest sterowane”
Rzeczniczka SG por. Anna Michalska w rozmowie z „Wprost” komentowała sytuację na granicy z Białorusią i wskazywała na intencjonalne działanie tamtejszych władz. – Ostatnie dni pokazały – o czym zresztą mówimy od początku presji migracyjnej na granicy polsko-białoruskiej – że wszystko jest sterowane i zależy od tego, na jaki pomysł wpadną władze Białorusi – powiedziała.
– Tu nie ma mowy o żadnej naturalnej fali migrantów, jak na granicy z Ukrainą. Gdy np. zostaną wzmożone działania wojenne to wiemy, że więcej osób będzie przekraczać granicę. A gdy zbliżają się święta, to więcej osób wyjeżdża do swoich rodzin na Ukrainę. (…) W drugim przypadku wszystko zależy od strony białoruskiej i od tego, ilu cudzoziemców z różnych państw na świecie uda im się zachęcić, żeby przyjechali – stwierdziła rzeczniczka SG.
Czytaj też:
Prowokacja na granicy polsko-białoruskiej. „Takiej sytuacji jeszcze nie widzieliśmy”Czytaj też:
Migranci mają sposób na zaporę? Przynieśli sprzęt na granicę polsko-białoruską