Szokująca śmierć przy granicy polsko-białoruskiej. „Ofiar będzie coraz więcej”

Szokująca śmierć przy granicy polsko-białoruskiej. „Ofiar będzie coraz więcej”

Patrol Straży Granicznej
Patrol Straży Granicznej Źródło: X / Straż Graniczna
Nie żyje 58-letni Syryjczyk, który spadł z muru na granicy polsko-białoruskiej na początku kwietnia. – To kolejna śmierć na granicy. Kolejny szok – mówi Piotr Czaban z Podlaskiego Ochotniczego Pogotowia Humanitarnego, które na co dzień pomaga migrantom przy granicy. I dodaje, że sytuacja na pograniczu jest coraz gorsza a ofiar śmiertelnych przybywa z dnia na dzień.

Kryzys migracyjny na  trwa już prawie dwa lata. W lasach na Podlasiu i częściowo Lubelszczyźnie znajdowane są ciała kolejnych migrantów, których reżim w Mińsku zwozi i wypycha do naszego kraju. Migranci otrzymują drabiny, pontony i sprzęt, który ma pomóc w sforsowaniu granicy. Bardzo często ryzykując życie.

Budowa zapory na granicy, która miała zażegnać kryzys, też nie przyniosła oczekiwanego skutku. Migranci nadal przy pomocy służb białoruskich w różny sposób próbują forsować granicę. Do tej pory potwierdzono ponad 40 zgonów migrantów, którzy z Białorusi próbowali dostać się na terytorium Unii Europejskiej.

Śmierć Syryjczyka, który spadł z zapory

Do wypadku Syryjczyka, który zmarł w białostockim szpitalu, doszło w nocy z 3 na 4 kwietnia niedaleko wsi Masiewo w powiecie hajnowskim. Stan mężczyzny od początku był ciężki i pogarszał się z dnia na dzień. Wdała się sepsa.

– Pacjent miał rozległe obrażenia – powiedziała w rozmowie z „Wprost” Katarzyna Malinowska-Olczyk, rzeczniczka prasowa Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku. – Od zeszłego piątku jego stan był krytyczny. Mężczyzna mimo udzielanej pomocy niestety zmarł w niedzielę po południu – przekazała.

Coraz więcej ofiar śmiertelnych na granicy

Wolontariusze ostrzegają, że ofiar śmiertelnych kryzysu z dnia na dzień może przybywać. – Podejrzewamy, że ofiar jest o wiele więcej, niż mówią to oficjalne statystyki. Bo ludzie umierają nie tylko w naszych lasach, ale także po stronie białoruskiej. Tam jest oczywiście z weryfikacją, chociaż służby białoruskie często publikują zdjęcia zmarłych, nawet nie zachowując zasad etyki, pokazując po prostu tych biednych ludzi – tłumaczył Piotr Czaban.

– Czasami też przesuwają ich w stronę muru, żeby w celach propagandowych wykorzystać ich śmierć do walki z Polską. A po stronie Polski niestety, ale spodziewamy się, że tych śmierci jest znacznie więcej niż te, które udało się odkryć – dodawał.

Wolontariusz podkreślił, że tylko w tym roku osobiście kilkukrotnie zgłaszał policji zaginięcia wielu osób, których do tej pory nie odnaleziono. – Pierwszą ofiarą śmiertelną był w tym roku Ibrahim, który był lekarzem z Jemenu. Zmarł w Puszczy Białowieskiej. O jego śmierci powiadomili jego towarzysze, którzy trafili do ośrodków zamkniętych w Białymstoku i Białej Podlaskiej. I oni od samego też początku informowali nie tylko o śmierci Ibrahima, ale też o zaginięciu ich towarzysza Karima, także Jemeńczyka, który był w tej 5-osobowej grupie. Karim wyszedł na drogę szukając zasięgu, bo chciał wezwać pomoc i ślad po nim zaginął – opowiadał.

To właśnie tego Jemeńczyka szukano w poszukiwaniach zbiorowych zorganizowanych przez wolontariuszy wspólnie z policją. – Szukając Karima, znaleźliśmy zwłoki zupełnie innego zmarłego chłopaka, który najprawdopodobniej pochodzi z Etiopii. Było przy nim zdjęcie i na podstawie tego zdjęcia wytypowaliśmy kim może być zmarły. Skontaktowaliśmy się z jego rodziną. Teraz ktoś musi przylecieć z tej rodziny do Polski, aby pobrać DNA i sprawdzić, czy jest to na pewno ta osoba. Te historie są przerażające – podkreśla Piotr Czaban. – Trudno takie wieści przekazać rodzinom. Oni zawsze mają nadzieję, że ich bliskim się uda.

Chcą ratować migrantów, ale znajdują zmarłych

Polska prokuratura bada w tej chwili przyczyny śmierci 16 cudzoziemców, których ciała znaleziono przy granicy Polski z Białorusią. Z dotychczasowych ustaleń wynika, że najczęściej przyczyną była ostra niewydolność krążeniowo-oddechowa, spowodowana najprawdopodobniej wychłodzeniem organizmu. Wszystkie sprawy kierowane są do Prokuratury Okręgowej w Suwałkach. Prowadzi ona obecnie dwa główne śledztwa, w których każdy przypadek jest oddzielnym wątkiem.

W pierwszym ze śledztw wyjaśniane były okoliczności śmierci i ustalana tożsamość 12 zmarłych osób. W 10 przypadkach śledczy mają już wyniki badań toksykologicznych i opinie dotyczące przyczyn zgonu. Były to ostre niewydolności oddechowo-krążeniowe spowodowane wychłodzeniem organizmu.

– Za każdym razem, kiedy wychodzimy do lasu, to po to, aby znaleźć żywych ludzi i im pomóc, żeby ich uratować. Ale nie zawsze się udaje. I za każdym razem, kiedy znajdujemy kogoś zmarłego, to jest szok. Zdarza się, że w nocy płaczę – wyznał Piotr Czaban. – Ci zmarli ludzie często są nadzy, bo w hipotermii ściągają swoje ubrania. Ich ciała często ulegają rozkładowi. Nikt nie chciałby czegoś takiego oglądać. Ale to się dzieje i to bardzo blisko każdego z nas – mówił.

Ryzykują, bo szukają lepszego życia

Straż Graniczna podała, że migrantów z nadejściem wiosny na pograniczu przybywa z dnia na dzień. Wolontariusze ostrzegają natomiast przed pogłębieniem kryzysu humanitarnego, bo uchodźcy podejmują dramatyczne decyzje i z narażeniem zdrowia skaczą z wysokiego muru lub próbują przedostać się przez bagna lub rzeki.

– Jedynym rozwiązanie jest przestrzeganie konwencji genewskiej i na pewno nie wyrzucanie tych ludzi do lasu. My próbujemy pomóc. Dzisiaj wróciłem z lasu po udzieleniu pomocy wspólnie z przyjaciółką z Podlaskiego Ochotniczego Pogotowia Humanitarnego grupie Afgańczyków i oni mówią, że narażają życie, ale ich bezpieczeństwo we własnym kraju jest też zagrożone. Wcześniej pracowali dla administracji poprzedniego prezydenta – ocenił Piotr Czaban.

– Talibowie przejęli władzę, a tacy ludzie jak oni zostali sami. Talibowie pokazali wcześniej, na co ich stać, co mogą zrobić z tymi ludźmi. Wiemy, jak wielka bieda ona już w tym kraju. Ten kraj jest wyniszczony przez wieloletnie wojny, które były na terenie tego państwa. Znowu stoi nad przepaścią. I to jest naturalna kolej rzeczy, że każdy człowiek szuka dla siebie bezpiecznego miejsca. Niestety, pogranicze polsko-białoruskie tym bezpiecznym miejscem nie jest – podsumował dodając, że migranci mają zawsze nadzieję, że im się uda uratować siebie i swoje rodziny.

Wolontariusze: ta władza usankcjonowała push-backi

Wolontariusze o trudną sytuację i kryzys humanitarny na granicy obwiniają rząd PiS.

– To Maciej Wąsik swoim rozporządzeniem usankcjonował wywózki ludzi przez granicę, usankcjonował push-backi, które często skazują ludzi na śmierć. Trzeba jasno mówić, do czego te wywózki prowadzą – mówi Piotr Czaban. – W naszym kraju nie przestrzega się konwencji genewskiej, nie przestrzega się praw człowieka. Przecież zgodnie z międzynarodowym prawem, uchodźcy mają prawo do ochrony w pierwszym bezpiecznym kraju. Białoruś takim krajem nie jest. A polski rząd zamiast otoczyć tych ludzi opieką, wywozi ich i wypycha na Białoruś.

Podlaskiemu Ochotniczemu Pogotowiu Humanitarnemu tylko raz udało się także zorganizować wspólne poszukiwania zaginionych uchodźców. Wolontariusze często dostają informację od rodzin migrantów, że przestali mieć z nimi kontakt przez komunikatory. Te zaginięcia są zgłaszane przez wolontariuszy do najbliższych jednostek policji.

– Nie rozumiem, dlaczego takie wspólne poszukiwania zbiorowe odbyły się tylko raz. Nie rozumiem, dlaczego więcej już się nie powtórzyły. Można byłoby kogoś uratować. Uważam, że część sygnałów, które przekazujemy służbom, jest ignorowana. Służby działają pod dyktando rządu PiS, a ten nie jest przyjazny dla uchodźców – podkreśla Piotr Czaban.

Czytaj też:
Cudzoziemka w ciężkim stanie znaleziona przy granicy. SG ujawniła szczegóły
Czytaj też:
Niemiec zatrzymany na polsko-białoruskiej granicy. Nowy raport służb