Byli to przede wszystkim obywatele Palestyny, Iraku czy Syrii. Nie posiadali odpowiednich dokumentów. Wystarczyło jednak, że mieli kilka tysięcy dolarów, by członkowie międzynarodowej grupy przestępczej zajęli się organizacją całego przedsięwzięcia. Z Białorusi cudzoziemcy trafiali najpierw do Polski, a następnie z Polski do Niemiec.
Prokuratura postawiła zarzuty 6 osobom
Szajka przemytników rozbita została przez funkcjonariuszy z Wydziału Operacyjno-Śledczego Nadbużańskiego Oddziału SG – poinformowała 20 listopada Komenda Główna. Ich pracę nadzorował zaś Lubelski Wydział Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Lublinie. SG ocenia, że przestępcy – Białorusini, Irakijczycy, Ukraińcy i Polacy – mogli umożliwić przemyt nawet 2,6 tys. osobom.
Obecnie prowadzone jest śledztwo ws. 32 podejrzanych obywateli: Gruzji, Turcji, Iraku, Syrii, Ukrainy i Polski. W sprawę zaangażowane są służby niemieckie, polskie i litewskie, które współpracują z Europolem i Eurojustem (Agencja Unii Europejskiej ds. Współpracy Wymiarów Sprawiedliwości w Sprawach Karnych). Lubelska prokuratura przedstawiła zarzuty 6 osobom, którym grozi nawet 8 lat więzienia. Jeden z podejrzanych został tymczasowo aresztowany – na 3 miesiące. Kolejnych 5 osób natomiast otrzymało zakaz opuszczania granic Polski i zastosowano wobec nich policyjny dozór.
Polskie służby zatrzymały 10 osób
Podobnym sukcesem funkcjonariusze Straży Granicznej chwalili się w lipcu. Wówczas udało się zatrzymać 10 członków gangu przemytników. Organizowali oni transport przez Polskę imigrantom z Afganistanu czy Iraku – informował TVN24. Gdy docierali już pod granicę polsko-niemiecką, opuszczali pojazd i szli dalej pieszo. Od każdego cudzoziemca przestępcy inkasowali 5 tys. euro (blisko 22 tys. zł).
Czytaj też:
Co zmieni się na granicy z Białorusią? Siemoniak do Błaszczaka: Niech pan się zajmie piknikamiCzytaj też:
Kryzys na granicy z Białorusią. Najnowszy raport SG