Siłą serii "Scream", stworzonej przez Wesa Cravena, jest bardzo zgrabne połączenie stylistyki horroru z elementami komediowymi. Ważnym czynnikiem, sprawiającym wielką frajdę podczas seansu, jest także ogromna samoświadomość dzieła. Bohaterowie każdej części są świetnie rozeznani w świecie filmowych horrorów i z dumą recytują zasady rządzące tym gatunkiem.
Tym, co podoba mi się w serii Cravena najbardziej, jest fakt, że korzysta ona z utartych schematów, jednocześnie je wyśmiewając. Wydaje się więc, że reżyser czasami sam nie traktuje swojego dzieła zbyt poważnie, śmiejąc się sam z siebie. Celowo bierze swój film w cudzysłów, przez co daje nam wiele powodów do śmiechu. "It doesn’t get more meta than that!", cytując jednego z bohaterów części czwartej.
Świetne jest też to, że wszystkie części są ze sobą silnie powiązane. Wydarzenia, przedstawione w części pierwszej, odcisnęły mocne piętno na całej serii i są niemal nieustannie cytowane. Trzeba znać wszystkie odsłony tej historii, by móc w pełni cieszyć się nowymi pomysłami scenarzysty(/ów). Kevin Williamson wykonał kawał świetnej roboty, pisząc scenariusz do prawie każdego odcinka tej intrygującej serii. (W "trójce" niestety zamienił go Ehran Krueger. I od razu czuję się tę zmianę).
Atutem serii jest również to, że dostajemy wreszcie bohaterów horroru, którzy częściej używają swojego mózgu i w rozsądny sposób kombinują jak wydostać się z sytuacji bez wyjścia. Bardzo dobre jest aktorstwo. Większość aktorów, przewijających się przez ekran, wypada niezmiernie ciekawie i naturalnie, dzięki czemu ich bohaterowie są wiarygodni. To zaś sprawia, że jest komu kibicować! (Aktorzy z "trójki" trochę psują ogólną statystykę, ale poza tym jest naprawdę dobrze).
Seria kojarzy się głównie z takimi nazwiskami jak: Neve Cambell, Courtney Cox i David Arquette, ale warto wspomnieć, że w poszczególnych odcinkach grali też tacy aktorzy, jak (m.in): Liev Schreiber, Jamie Kennedy, Skeet Ulrich, Drew Barrymore, Jerry O’Connel, Sarah Michelle Gellar, Patrick Dempsey, Emma Roberts, czy Hayden Panettiere. Każde z nich tworzy naprawdę ciekawych bohaterów, których z ogromną przyjemnością się ogląda.
To właśnie nietypowa formuła, dobre aktorstwo i ciekawi bohaterowie sprawiają, że wszystkie odcinki "Krzyku" ogląda się wyśmienicie. Poniżej kilka dodatkowych powodów, dla których podobały mi się poszczególne "epizody" tej intrygującej serii.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.