Już w najbliższy piątek premierę będzie mieć „Więzień labiryntu: Próby ognia”, czyli filmowa adaptacja drugiej części trylogii „Labiryntu” autorstwa Jamesa Dashnera. Pierwsza część filmu okazała się ogromnym kasowym sukcesem, film zarobił na całym świecie ponad 340 milionów dolarów (przy dziesięciokrotnie mniejszym budżecie) i zachęcił rzesze nastolatków do zapoznania się z serią książek Dashnera. Już dziś wiadomo, że niezależnie od zainteresowania widzów drugą częścią „Więźnia labiryntu”, na pewno zostanie nakręcona kolejna, która na srebrne ekrany trafi w 2017 roku. Z okazji nadchodzącej premiery filmu opowiadającego o przygodach Thomasa chciałbym nieco bliżej przyjrzeć się innym seriom młodzieżowym. Jaka jest receptura na sukces i w którym kierunku zmierza kino młodzieżowe XXI wieku?
Wszystko zaczęło się od młodego czarodzieja z blizną błyskawicy na czole. Potteromania nie mogła ominąć kina i zgodnie z oczekiwaniami ogromny sukces autorki książki, J. K. Rowling, został przeniesiony na twórców kolejnych części filmowych przygód Harry’ego Pottera. Czy pamiętacie jeszcze te szalone nocne premiery, na które przybywały tysiące nastolatków przebranych za czarodziejów? To właśnie tego typu eventy zachęciły dystrybutorów do organizowania wszechobecnych dzisiaj nocnych maratonów filmowych, które nadal cieszą się ogromnym zainteresowaniem. Filmowe adaptacje powieści Rowling były naprawdę świetnie zrealizowane, żyły własnym światem, urzekały autentyczną magią. W obsadzie filmu znalazło się wielu aktorów z najwyższej półki (Maggie Smith, Alan Rickman, Gary Oldman), a wyłoniona w castingach trójka pierwszoplanowych aktorów zyskała statusy gwiazd. Każdy z nas, niezależnie od tego, czy interesuje się kinem czy też nie, zna Daniela Radcliffe’a, zachwyca się stylem i klasą Emmy Watson, śledzi kolejne aktorskie wcielenia Ruperta Grinta. Kiedy kilka tygodni temu ten ostatni został zidentyfikowany w Krakowie podczas kręcenia zdjęć do nowego filmu, w Internecie wybuchła prawdziwa wrzawa. To oznacza jedno: kult Harry’ego Pottera jest wciąż żywy. Właśnie dlatego już wkrótce na ekranach kin będziemy mogli zobaczyć adaptację kolejnej książki opowiadającej o świecie znanym z przygód Pottera. „Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć”, bo taki jest tytuł tej powieści, już teraz budzą ogromne emocje, a fakt, że główną rolę w filmie dostał zdobywa Oscara 2015, Eddie Redmayne, zwiastuje, że będziemy mieć do czynienia z prawdziwym hitem. Odcinanie kuponów? Pożyjemy, zobaczymy.
Seria filmów o Potterze była krytykowana przez niektóre ruchy religijne i filozoficzne, ale większość krytyków filmowych nie miała jej nic do zarzucenia. Zupełnie inaczej było w przypadku serii „Zmierzch”, której bohaterowie wzbudzali jeszcze większe emocje i której krytycy nie byli w stanie zostawić w spokoju. Wylansowany w czwartej części filmowej serii o Potterze Robert Pattinson, decydując się na rolę wampira Edwarda, podjął tak naprawdę decyzję o całej swej przyszłości. Saga „Zmierzch” dała Pattinsonowi status gwiazdy, miłość milionów nastolatek na całym świecie i… łatkę, której do dzisiejszego dnia trudno mu się pozbyć. Mimo że to już za nami, naprawdę niełatwo jest wyprzeć z pamięci sceny tragicznego aktorstwa duetu Stewart & Pattinson oraz rozdmuchaną przez media (i zapewne przez samych dystrybutorów) historię ich romansu. Ostatnie zawodowe wybory aktora wskazują na to, że zdoła w końcu zerwać z etykietą bladego wampira (świetna rola w „The Rover” Michoda). Podobnie jest z samą Stewart, która zdobywając Cezara za rolę Najlepszej aktorki drugoplanowej w filmie „Sils Maria”, utarła wszystkim nosa i udowodniła, że ma do pokazania coś więcej niż wiecznie otwartą buzię niezdecydowanej Belli.
Przypadek Radcliffe’a i Pattinsona, czy też może przypadek Pottera i Cullena, wprowadził do kina nowy typ bohatera młodzieżowego. To postać pozytywna, lecz w pewnym stopniu także naznaczona złem. Posiada skomplikowaną przeszłość i wszystko wskazuje na to, że czeka ją tragiczna przyszłość. Właśnie tacy są wszyscy bohaterowie kolejnych serii młodzieżowych, które bazując na sukcesie sag o czarodzieju i wampirze, zalały kina. Tym oto sposobem do grona wspomnianych bohaterów dołączył potomek Posejdona (seria o Percym Jacksonie z Loganem Lermanem w roli głównej), uciekinier z planety Lorien („Jestem numerem cztery”) oraz Nocna Łowczyni Clary Fray („Dary Anioła: Miasto kości”). Niestety, tylko temu pierwszemu udało się przetrwać i ukazać swą historię w więcej niż jednym filmie. Spośród anulowanych serii młodzieżowych warto wymienić też „Intruza”, „Piękne istoty” czy „Grę Endera”, które nie spotkały się z takim zainteresowaniem widzów, na jakie liczyli producenci i dystrybutorzy. Miejsce Harry’ego i Edwarda zajęły bowiem … kobiety. Kobiety odważne, charyzmatyczne i – podobnie jak Bella z adaptacji książek Stephene Meyer – rozdarte uczuciowo. Nadszedł czas Katniss Everdeen i Beatrice Prior.
Filmowe serie „Igrzyska śmierci” oraz „Niezgodna” wykazują naprawdę dużo podobieństw i prezentują się zdecydowanie lepiej niż wymienione wyżej tytuły. W główne role wcielają się bardzo utalentowane aktorki z pewnym dorobkiem, o których wszyscy słyszeliśmy wcześniej, przy okazji premier zupełnie innych filmów. Jennifer Lawrence i Shailene Woodley wzbudzają w widzach wiele pozytywnych emocji i wprost nie da się ich nie lubić. Lawrence rozkochała wszystkich swym urokiem dziewczyny z sąsiedztwa, a Woodley konsekwentnie udowadnia, że jest niezwykle utalentowaną aktorką (niedowiarkom polecam „Gwiazd naszych wina”). Katniss i Beatrice zastąpiły niejako Harry’ego i Edwarda, ale przecież do zwieńczenia ich historii brakuje już tylko jednego filmu. Strach pomyśleć, co będzie dalej? Może czas na zombie albo młodocianych superbohaterów rodem z filmów Marvela?
Wiatr zmian nie ominął również seriali młodzieżowych. Dawny przepis na taką produkcję zdawał się być banalnie prosty. Piękni i młodzi bohaterowie, trójkąty i czworokąty miłosne, rywalizacja pomiędzy przedstawicielami tej samej płci, skomplikowane relacje rodzinne, problemy szkolne i nastoletnie poczucie wyobcowania. Właśnie to wszystko mogliśmy oglądać w bijących rekordy popularności hitach takich jak: „Beverly Hills 90210”, „Jezioro marzeń”, „The O.C.”, „One Tree Hill” czy „Skins”. Receptura na współczesny serial młodzieżowy zdaje się różnić od tej zaproponowanej powyżej. Dziś do przedstawionego zestawu należy doliczyć bowiem postać wampira/wilkołaka („Pamiętniki wampirów”, „Nastoletni wilkołak”) oraz homo- lub transseksualisty („Glee”). Następnie wszystko to okrasić sosem irracjonalnych i beznadziejnych intryg oraz maksymalnie niezrozumiałych i niemożliwych do wyjaśnienia sekretów („Słodkie kłamstewka”). Młodzieży, dokąd zmierzasz?
Pierwsza część „Więźnia labiryntu” zebrała bardzo różne opinie krytyków filmowych. Bez wątpienia film wniósł do kina powiew pewnej świeżości i pozwolił utalentowanemu Dylanowi O’Brienowi zaprezentować się szerszemu gronu widzów. Choćby dla tego aktora warto w najbliższy piątek udać się do kina. Kto wie, może to właśnie „Więzień labiryntu” wyznaczy nowy, jeszcze zupełnie nieznany nurt w kinie młodzieżowym?