Teraz przyszedł czas podsumować tegoroczne wyprawy i wybrać Festiwalowe Perełki 2015. Ranking podzielony został na dwa segmeenty - filmy, które trafią do szerokiej dystrybucji w Polsce w 2016, czyniąc z listy ciekawą zapowiedź nadchodzących wrażeń oraz na obrazy, które wciąż czekają na informację czy pojawią się w oficjalnym, pozafestiwalowym obiegu. Dzisiaj - zapowiedzi 2016, na dniach - filmy (jeszcze bez polskiej premiery).
Moje córki krowy, reż. Kinga Dębska
(polska premiera: 8 stycznia)
Kinga Dębska opowiada z czułością o rodzinnych animozjach. Z lekkością i ogromną mądrością przedstawia nieuchronne, unikając moralizatorskiego zadęcia i reżyserskiego pouczania wynikającego z doświadczenia i większej wiedzy. „Moje córki krowy” to fantastyczna komedia obyczajowa, która oswaja widza z największymi lękami: samotnością i śmiercią rodziców. Fenomenalnie balansuje pomiędzy humorem a nostalgią, przerysowaniem a powściągliwą kreacją. Film zyskuje dzięki niesamowitej aktorskiej energii i budowaniu kontrastów, przez co obfituje w niezapomniane sceny. A duet Gabriela Muskała i Agata Kulesza staje się ucieleśnieniem trudnej siostrzanej miłości, która potrafi wspólnie przetrwać najgorsze chwile.
Czytaj też:
Festiwal Filmowy w Gdyni – relacja, cz. 3
Syn Szawła, reż. László Nemes
(polska premiera: 22 stycznia)
„Syn Szawła” to niezwykły obraz o wielkiej rodzicielskiej miłości oraz poświęceniu, rozgrywający się w obozie koncentracyjnym. Główny bohater, Szaweł, podczas kolejnych dramatycznych wydarzeń, rozgrywających się w obozie, próbuje pochować swojego syna zgodnie z żydowskim obrządkiem. Będzie to nie lada wyzwanie, a jego liczne próby sprawią, że będziemy mogli oglądać obozowe wydarzenia z pierwszej ręki. Bardzo ciekawy, dramatyczny głos, wśród innych relacji z tragicznych obozów zagłady.
„Pokój” reż. Lenny Abrahamson
(polska premiera: 26 luty)
Dźwiękoszczelny pokój z małym świetlikiem na suficie. Wanna, kuchnia i sypialnia na kilku metrach kwadratowych. Ma od 7 lat ma tylko tyle, jej 5-cio letni syn Jack ma aż tyle. Jack nie zna świata poza pokojem, dla niego pokój to cały świat. Urodził się w nim, w nim je, biega, bawi się. To cały jego świat. Zna tylko swoją matkę i Starego Nicka, który ich tu zamknął. „Pokój” Lenny’ego Abrahamsona, który zdobył w tym roku nagrodę publiczności na Warszawskim Festiwalu Filmowym najbardziej porusza wtedy, kiedy oddaje głos małemu protagoniście. Jego prostota patrzenia na świat, którego nigdy nie dane mu było poznać jest ujmująca. To opowieść o odkrywaniu świata. Odkrywaniu go na nowo i poznawaniu po raz pierwszy. Film dwóch aktorów Brie Larson (Ma) i Jacoba Tremblaya (Jack), którzy razem potrafią wywołać u widza całe spektrum emocji. To jest największą zaletą tego filmu – każe widzowi przejąć się tą historią, wczuć w sytuację bohaterów, emocjonalnie ją przeżywać. Film, który emocjonalnie trzyma Cię na skraju siedzenia.
Czytaj też:
TIFF '15 - Room
The Lobster, reż. Giorgos Lanthimos
(polska premiera: 26 luty)
„Homar” jest nietypową opowieścią o świecie przyszłości, w którym społeczeństwo może żyć tylko w parach. Gdy jesteś osobą samotną, zostajesz wysłany do specjalnego hotelu, w którym Twoim zadaniem jest znaleźć sobie drugą połówkę. Gdy nie uda Ci się znaleźć partnera/partnerki w trakcie „turnusu”, w pobliskim lesie odbywają się specjalne polowania na singli, a Ci, którzy zostaną upolowani, zostaną przemienieni w zwierzęta, wybrane wedle własnego uznania. Absurd punktu wyjścia to nie jedyna zaskakująca rzecz w obrazie Greka. Cały film wypełniony jest szczególną energią, humorem, który wywołuje uśmiech i „wewnętrzne ciepło”, a chwilami nawet salwy śmiechu. Pod osłoną humoru, reżyser Giorgios Lanthimos jednak wiele intrygujących uwag dotyczących naszego społeczeństwa.
Carol, reż. Todd Haynes
(polska premiera: 4 marca)
„Carol” to dystyngowana historia pełna czułości, jak i lęku zanurzona w Ameryce lat 50. Todd Haynes przynosi dopracowane dzieło rozpisane na aktorską wirtuozerię Cate Blanchett i Rooney Mara. Każde ich spojrzenie czy gest jest pełen napięcia, daje nadzieję i radość, uwypukla smutek i rozczarowanie rzeczywistością. Trudno przejść obok historii miłości dwóch kobiet spętanych ramami społecznej poprawności w patriarchalnym świecie, szczególnie kiedy różni je niemal wszystko: doświadczenie, wiek, posiadany status czy psychiczna dojrzałość. Tym bardziej zaskakuje fakt, że nic nie jest takie jakim się wydaje. Carol nie kusi dla sportu, a Therese nie jest bezwolną szarą myszką. „Carol” to precyzja zdjęć, muzyki, kostiumu i scenografii. Fetysz dla lubiących piękne, dopracowane obrazy, w których każdy element opisuje świat przedstawiony. Nic dodać, nic ująć.
Czytaj też:
Relacja z Cannes - Dzień 3: The Lobster
„Louder than bombs”, reż. Joachim Trier
(polska premiera: 1 kwietnia)
„Louder Than Bombs” to wielowątkowa i wielotematyczna opowieść, historia pewnej rodziny, w której losy wpisana jest tragedia. Film delikatny, spokojny, chwilami zabawny, momentami piekielnie smutny. To przede wszystkim opowieść o próbach radzenia sobie z żałobą, różnych drogach oswojenia straty, w zależności od tego, kto musi się z nią rozprawić – mąż czy synowie. Obraz gładko i sprawnie łączący również opowieść o życiu i związkach, rozczarowaniach, jakie ze sobą mogą nieść, trudnościach wytrwania w wierności, jak i o początkach uczuć, tych młodzieńczych i dojrzałych. Spokojny, interesujący, wciągający film.
Czytaj też:
All About Freedom Festival: „Nadejdą lepsze czasy”, „Louder Than Bombs”
„Powrót” reż. Simon Stone
(polska premiera: „wiosna 2016”)
Scenariusz „Powrótu” oparty został na dramacie Henryka Ibsena pt. „Dzika kaczka”. Wcześniej wystawiany na deskach teatru zdobył uznanie wśród widzów i krytyków, jego filmową wersję zdaje się czekać to samo. Genialny obraz rodzinnych tajemnic, stawiający pytanie o to, co się stanie, kiedy sekrety skrywane przez lata niespodziewanie ujrzą światło dzienne. Simon Stone bezwzględnie rozprawia się ze swoimi bohaterami, nikogo nie foworyzując. Jego reżyserski debiut staje się niejako traktatem o prawdzie i wszystkich jej twarzach, nawet tych najbrzydszych. A to wszystko podane w pięknej wizualnie formie. Australia, jakiej często nie widzimy. Peryferyjna, smutna, szara trochę depresyjna, a mimo to jest w niej coś pięknego i pociągającego.