W festiwalowej kategorii „Odkrycia” nie zabrakło filmów wartych uwagi. Zasłużyło na nią również najnowsze dzieło Luki Guadagniniego, „Nienasyceni”. Reżyser, niczym w broszurze biura turystycznego, oferuje widzowi pocztówkę ze skąpanej w słońcu, beztroskiej włoskiej mieściny. Dodaje jednak do tego arkadyjskiego obrazka pakiet wielu innych atrakcji – bezkompromisowych bohaterów oraz zaskakujących, przedziwnych zdarzeń.
Nie tylko potrzeba relaksu i cudnych widoków przyświecała Paulowi i Marianne (Matthias Schoenaerts i Tilda Swinton), gdy decydowali się na podróż do Włoch. To przede wszystkim chęć znalezienia odpowiedniego miejsca, w którym można się schować przed zgiełkiem oraz harmidrem wielkiego miasta. Oderwana od rzeczywistości kraina ma umożliwić artystce przejście przez uporczywą rekonwalescencję. Utraciwszy głos po koncertowej trasie, gwiazda stara się wrócić do sił. Zobowiązana milczeć i odpoczywać, postanawia umilić sobie wakacje, zapraszając na nie swego energicznego, dziarskiego eks-chłopaka Harry'ego (Ralph Fiennes), z którym straciła wszelki kontakt. Do rajskiej Italii przybywa on z dopiero co poznaną dorosłą córką Penelope (Dakota Johnson). Szalenie enigmatyczna i charakterna, nie do końca daje się lubić, ale za to wydaje się być nadto przywiązana do ojca.
Przyjezdni goście zakłócają spokój trzymającemu się na uboczu Paulowi, ambitnemu twórcy filmów dokumentalnych borykającemu się z alkoholowym uzależnieniem. Usiłuje on zatuszować antypatię, którą żywi w stosunku do przybyszów. Dystansuje się od tej rozochoconej i łaknącej przygód kompanii, nierzadko z politowaniem obserwuje zabawy, którym tak gorliwie się oddają. To przeświadczenie o odebraniu mu miłości przez dawnego przyjaciela tłumaczy niejako jego chłodne nastawienie. Tak to już najczęściej bywa, że aby zawalczyć o kobiecą uwagę, należy przystąpić o nią do ,,boju” Podobnie dzieje się z dwoma (swego czasu bliskimi sobie) mężczyznami wychodzącymi poza swoją strefę komfortu. Ich działania powoli zaczynają się zaogniać, zaś konflikt – wzmagać. Który z nich zwycięży? Ciepły, nieco melancholijny reżyser, czy stale zachłanny, nieposkromiony producent muzyczny?
Istnieje niewątpliwa przyjemność w przyglądaniu się tym wszystkim humorystycznym, opakowanym wspaniałymi plenerami zajściom. Postaciom mającym wilczy apetyt na życie także. Niemniej diametralna zmiana atmosfery nie wychodzi ,,Nienasyconym” na dobre. Reżyser, wprowadzając wątek zbrodni w afekcie, burzy uprzednie wrażenie doświadczania typowego feel-good movie. W zastępstwie podsuwa średniej jakości thriller, zupełnie wymuszony i taki, z rozwiązania którego niewiele wynika. Gdyby jednak nie zboczył z właściwych torów, a dalej bawił, uwodził lekkością, zdecydowanie by na tym zyskał.
Ten naddany i zupełnie niepotrzebny motyw zabójstwa rozbija przekonanie o ,,Nienasyconych" jako o filmie, który do końca pozostaje atrakcyjny. A mógł on ,,zawojować", stać się w ramach swojego gatunku absolutnie pierwszorzędnym, świeżym. Eksperymenty, poszukiwania nowych form ekspresji wiążą się z ryzykiem. Podjęte przez Lucę Guadagniniego, ostatecznie działają na niekorzyść obrazu, czyniąc go nieco ponad przeciętnym, ale wciąż całkiem interesującym.
Ocena: 6/10
Urszula Obstarczyk