W kulturze jeszcze nigdy nic nie zginęło, treści zawsze podlegają recyklingowi. Zwłaszcza teraz, gdy rewolucja cyfrowa tak obniżyła koszty produkcji filmów i seriali, że scenarzyści nie wyrabiają się z wymyślaniem oryginalnych historii i coraz częściej sięgają po bohaterów z przeszłości. W kinach możemy oglądać „Tomb Ridera”, kolejną adaptację kultowej gry z Larą Croft, i „Player One”, sentymentalną kronikę popkultury od Stevena Spielberga. Poza tym MacGyver czy Carringtonowie.
To tylko kilka przykładów postaci, które w ostatnim czasie powróciły na szklane i srebrne ekrany.- Dzisiejszym 30-latkom opowiada się o latach 90., czyli okresie ich dzieciństwa, estetyką, która budzi miłe skojarzenia. Widzimy np. gadżet, słyszymy piosenkę i robimy "Awwwww, sweet!”, robi się nam ciepło na sercu i to właśnie ciepło kapitalizm afektywny monetaryzuje - mówi dr Samuel Nowak, medioznawca. Dodaje, że najważniejszym zadaniem dla producentów jest zbudować tęsknotę do miejsca, które nigdy nie istniało, choć wydaje się konkretną przeszłością. - To jak z estetyką reklam z lat 50. która funkcjonuje w kulturowej pamięci jako lata 50. To trochę tak, jakbyśmy uważali, że witraże czy renesansowe malarstwo realistycznie odwzorowują tamte czasy - kontynuuje Nowak.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.