Nazywam się Elton Hercules John i jestem alkoholikiem. Kokainistą. Bulimikiem uzależnionym od seksu i zakupów, z niezdrowymi tendencjami do palenia haszu. Chcę z tym wszystkim skończyć – mówi facet w lateksowym stroju pomarańczowego lewiatana, z rogami sterczącymi nad różowymi okularami przeciwsłonecznymi i z wielkimi czerwono-czarnymi skrzydłami na plecach. Wokół: pusta sala, krzesła ustawione w okrąg i grupa nieco bardziej anonimowych alkoholików.
Tak zaczyna się „Rocketman”, który w światowym box office-ie przekroczył już 100 milionów dolarów przychodu. Z tej okazji studio Paramount udostępniło klip, na którym świetnym odtwórca głównej roli, Taron Egerton wykonuje z Eltonem Johnem "Your Song". Stał się jedynym gościem pożegnalnej trasy koncertowej Brytyjczyka.
Klamrą hitowego musicalu jest spowiedź artysty w czasie sesji terapeutycznej. To historia wzlotu, upadku i próby ponownego stanięcia na nogi. Dexter Fletcher umiejętnie dozuje blichtr i ból, pozwala wybrzmieć zarówno chwilom szczęścia, jak i niespełnieniom gwiazdora. Ale portretując ekscentrycznego artystę, reżyser nie trzyma swojej wyobraźni na wodzy. I tak upadając do basenu po przedawkowaniu prochów Elton John spotka tu małego Eltonika Johna, który w złotym skafandrze płetwonurka gra na mikro-fortepianie.
Nic dziwnego, że po canneńskiej premierze filmu muzyk, w błękitnym garniturze z wyszytymi na kieszonce kwiatami i napisem „Rocketman”, popłakał się, chwycił za mikrofon i niespodziewanie zaśpiewał: „I’m Still Standing”. A na sali wybuchły brawa. Teoretycznie, żyjemy w czasach odwrotu od autorytetów i idoli, gdy ton kulturze nadaje młodzieńcza bezczelność nowych gwiazdek i buta internetowych celebrytów. Jednak biografia Eltona Johna pojawia się na ekranie ledwie chwilę po tym, gdy ucichły echa „Bohemian Rhapsody”. Opowieść o Freddiem Mercury’m przyniosła 900 milionów dolarów i ponowny boom na muzykę legendy. Fachowe pismo "Variety" ostrzega jednak przed porównaniami. Bo film Fletchera jest mniej konwencjonalny, dozwolony tylko dla starszych widzów, są w nim sceny zażywania narkotyków i gejowskiego seksu. A to wszystko ogranicza szanse na komercyjny sukces. Z pewnością jednak po raz kolejny showbiznes staje się soczewką, przez którą filmowcy widzą rzeczywistość wyraźniej. Bo życie ma tu największe kwantyfikatory, dramaty przeżywa się na oczach milionów, a pieniądze, zawody miłosne i nałogi podniesione są do n-tej potęgi. Jak w życiu Eltona Johna.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.