Agencja Reutera przypomina, że 30-letni Jung Joon-young został aresztowany w marcu. Policja zatrzymała także jego rówieśnika i przyjaciela, Choi Jong-hoona, który w przeszłości występował w zespole FT Island. Obywatele Korei Południowej to znani przedstawiciele K-popu, a afera z ich udziałem wzbudziła duże zainteresowanie światowych mediów.
„Uważali kobiety za obiekty seksualnej przyjemności”
Muzycy nie dość, że dopuścili się gwałtów, to jeszcze wymieniali się nagraniami dokumentującymi stosunki płciowe oraz żartowali na temat gwałcenia kobiet i podawania im narkotyków. Prym wiódł w tym Jung Joon-young, który za gwałt i rozpowszechnienie nagrania dokumentującego to przestępstwo został skazany na sześć lat więzienia. Jego kolega spędzi za kratkami rok mniej. Obaj mężczyźni będą musieli spędzić również 80 godzin na terapii dotyczącej przemocy seksualnej. Jak podaje BBC, podczas śledztwa wyszło na jaw, że gwiazdorzy wykorzystali fakt, iż ich ofiary były pijane i nieprzytomne.
Sędzia Kang Seong-soo w uzasadnieniu wyroku przekazał, że „oskarżeni są znanymi celebrytami i przyjaciółmi, ale ich rozmowy pokazały, że uważali kobiety za obiekty seksualnej przyjemności oraz popełniali przestępstwa, które były niezwykle poważne”. „Surowa kara jest nieunikniona, ponieważ wyrządzonych szkód nie da się cofnąć, a ofiary domagały się wysokich wyroków” – dodał.
Co na to sami zainteresowani? Jung Joon-young przyznał, że rozpowszechniał nagrania ukazujące jego stosunki seksualne, ale argumentował, że we wszystkich przypadkach kobiety zgadzały się na pójście z nim do łóżka. Choi Jong-hoon również zaprzeczał, jakoby dopuścił się gwałtu i twierdził, że nie pamięta stosunku odbytego z domniemaną ofiarą. Dodał, że jeśli faktycznie do niego doszło, to na pewno za zgodą obu stron.
Czytaj też:
Madonna odwołała koncerty. Napisała o „przytłaczającym bólu”