Pi’erre Bourne nie należy do najpopularniejszych raperów, o czym świadczą wyniki jego klipów osiągane na YouTube. Najpopularniejsze materiały mają po 2-4 miliony wyświetleń, co w porównaniu z innymi przedstawicielami branży nie jest imponującym osiągnięciem. Artysta ma jednak swoich fanów, a 1 marca wystąpił w warszawskim klubie Hybrydy. Wirtualna Polska podaje, że podczas koncertu dobrze się bawił i nawet wyjął biało-czerwoną flagę.
„Nigdy więcej nie wrócę do Polski”
Kontrowersje wzbudziła relacja muzyka, jaką ten później zamieścił na Instagramie. – Nigdy więcej nie wrócę do Polski. Wasze lotnisko sprawiło, że czuję się brudny – mówił na swoim InstaStories. – Jesteśmy jedynymi czarnymi na lotnisku – dodawał. Nie wspomniał jednak, czy spotkał się na terenie lotniska z przejawami rasizmu.
Jak podaje WP, raper był także rozczarowany faktem, że po koncercie nie doszło do spotkania z przedstawicielami polskiej marki ubraniowej MISBHV. Ci mieli nie znaleźć czasu, o czym Bourne również poinformował w mediach społecznościowych. Artysta stwierdził, że wspomniana marka promowała swoje produkty korzystając ze zdjęcia muzyka oraz innego rapera, Lil Uzi Vertera.
Czytaj też:
Zdobywca Oscara oskarżony o gwałt na 14-latce. Aktor twierdzi, że historia jest sfabrykowana