– To straszny czas dla artystów. Odłożona kupka pieniędzy kiedyś się skończy i za co będę żyć? Bez kasy, która z dnia na dzień topnieje? – zastanawiała się w rozmowie z „Faktem” Maryla Rodowicz, która podkreśliła zarazem, że nie ma na myśli tylko kwestii finansowych. – Scena i koncerty dają ogromną energię. Dzięki nim czuję, że oddycham i żyję. Bez tego umrę – stwierdziła. Piosenkarka ma już pomysł na to, by pomimo epidemii zagrać dla swoich sympatyków. Zasugerowała, że chciałaby zorganizować koncert akustyczny w swoim domu. – Może fani chcieliby zapłacić cegiełkę, by dołączyć do transmisji na żywo – dodała.
Wydatki na rozwód
Przypomnijmy, na początku marca informowano o tym, że Maryla Rodowicz od trzech lat rozwodzi się ze swoim mężem. Jak przekazywała Wirtualna Polska, kwestią sporną pozostaje podział majątku. Z ustaleń portalu wynika, że piosenkarka rozważała sprzedaż willi w Konstancinie, bo bała się, że nie będzie w stanie utrzymać posiadłości. Na takie rozwiązanie miał się jednak nie zgodzić mąż wokalistki, który chciał, aby w tej nieruchomości zamieszkał w przyszłości ich syn.
Mężczyzna miał początkowo zgodzić się pokrywać koszty utrzymania willi. Jak informowała Wirtualna Polska, bieżące opłaty i wypłaty dla pracowników to koszt około 20 tys. złotych miesięcznie. Mężczyzna od ponad pół roku nie płacił rachunków za willę, co oznaczało, że wszystkie opłaty spadły na Marylę Rodowicz – podawał „Super Express”. Do wspomnianych kosztów należy jeszcze doliczyć 5 tys. zł miesięcznie, które piosenkarka wydawała za wypożyczenie samochodu.
Czytaj też:
Pol'and'Rock Festival 2020 w Kostrzynie nad Odrą odwołany. „Chwilowo pokonał nas wirus”