Przemysław Borkowski jest aktorem oraz współtwórcą tekstów Kabaretu Moralnego Niepokoju. Dobrze odnajduje się jednak także w poważniejszych formach, czego dowodem jest literacki dorobek pisarza. Jego najnowszy „Rytuał łowcy” to historia, której jedną z głównych bohaterek staje się młoda prokurator Gabriela Seredyńska. „Po przeprowadzce do Warszawy dostaje swoją pierwszą poważną sprawę – morderstwo. Zwłoki znaleziono w pobliżu muru cmentarza, a twarz ofiary została mocno okaleczona. Komisarz Aleksanderski, który pierwszy przybył na miejsce zbrodni, odnajduje pod murem cmentarza kartkę z wierszem, który zdaje się jedynym tropem policji. Wkrótce pojawia się kolejna ofiara, a po niej następne. Wszystkie łączy to samo: niecodzienne obrażenia zadawane po śmierci, które mogą wskazywać na jakiegoś typu praktyki magiczne” – czytamy w opisie wydawnictwa Czwarta Strona.
Magia i pradawne rytuały
Magia stanowi notabene istotny element rysu fabularnego powieści. „Gdy zawodzi rozum, w ludziach budzą się pierwotne instynkty” – tak brzmi hasło promujące książkę, co dobrze koresponduje z postacią mordercy. Tajemniczy mężczyzna coraz bardziej zatraca się w swoim szaleństwie, poszukując sposobów na przedłużenie życia. Sięga przy tym do mitologii i rytuałów, a istotnym wątkiem staje się rola fetysza. Borkowski inspirował się tutaj zwyczajami panującymi na Mali, co świadczy o dobrym przygotowaniu merytorycznym do napisania „Rytuału łowcy”.
Uwagę zwraca starannie kreślony portret psychologiczny zabójcy. I chociaż dokonywane przez niego morderstwa z punktu widzenia zwykłego człowieka są niewytłumaczalne, to kolejne fakty z życia i głębokie wiwisekcje jego osobowości naświetlają motywacje bohatera. Staje się on zresztą jednym z narratorów powieści, a Borkowski ukazuje również perspektywę prowadzących śledztwo. Tym zabiegiem autor buduje napięcie pokazując, jak prokurator i komisarz wręcz depczą po piętach zabójcy, który niemal za każdym razem wymyka im się z rąk. Razić może za to nieporadność Seredyńskiej, która swoimi błędami prowadzi do dramatycznych wydarzeń z udziałem drugoplanowych bohaterów.
Borkowski bawi się językiem, a rozdziały przedstawiane z punktu widzenia mordercy i śledczych nieznacznie się od siebie różnią. Morderca posługuje się często krótkimi, ale jednoznacznie nacechowanymi zdaniami. Z kolei opisy towarzyszące poczynaniom prokurator i komisarza są bardziej rozbudowane i nie przypominają rozmyślań charakterystycznych dla tropionego psychopaty. Autor chętnie sięga także po wulgaryzmy i potoczne słowa takie jak „gęba” czy „facet”, by po chwili zaskoczyć czytelnika zwrotami typu „emfaza” czy „emablować”. Taka karuzela językowa z jednej strony może zniechęcać do lektury, ale z drugiej wskazuje na bogaty zasób pisarza, który nie boi się skrajności w prowadzeniu narracji.
Krótkie rozdziały i zmieniająca się perspektywa sprzyjają budowaniu napięcia, które przybiera na sile aż do ostatnich stron powieści. Końcówka jest dynamiczna i nieco przewidywalna, ale za sprawą umiejętnego kreowania akcji nie pozwala odłożyć książki przed przeczytaniem jej do końca. O ile polski rynek wydawniczy w ostatnich latach obfituje w powieści kryminalne, o tyle jedynie część autorów odważyło się sięgnąć po elementy związane z rytuałami, które są obce polskiej kulturze. Odwaga Borkowskiego może jednak się opłacić, a jego najnowsza pozycja z pewnością nie pozostanie niezauważona.
instagramCzytaj też:
Mroczne tajemnice mogą w końcu wyjść na jaw. „Żałobnica” to nieoczywista opowieść o śmierci i strachuCzytaj też:
Wycinał piersi i sromy martwych kobiet. Tak działał słynny nekrofil z Poznania