Fani Maxa Czornyja doczekali się powrotu Eryka Deryło i Tamary Haler. Policyjny duet tym razem będzie ścigał tytułową „Bestię”, a w powieści nie brakuje nawiązań do poprzednich odsłon przygód tych bohaterów. Pojawiają się również inne znane postaci, ale uspokajamy – czytelnicy dopiero poznający twórczość Czornyja mogą sięgnąć po najnowszą pozycję bez ryzyka, że czegoś nie zrozumieją.
„Skazany na karę dożywotniego pozbawienia wolności Igor Lubow – autor kryminałów, popełnia w celi samobójstwo. Mężczyzna odbywał wyrok za serię zabójstw dokonanych według fabuł własnych powieści. Po jego śmierci dochodzi do kolejnego morderstwa. Dokładnie takiego, jakie opisał w ostatniej książce. Tyle że ta książka nie została nigdy opublikowana.
Sprawa trafia na biurko powracającego do zdrowia Eryka Deryło. Komisarz wraz z Tamarą Haler muszą jak najszybciej rozwikłać zagadkę. Ostatnia książka Lubowa jest bowiem wyjątkowo krwawa, a zabójca ściśle trzyma się jej treści. Wszystko wskazuje na to, że już upatrzył swój następny cel. Gdzie jest granica między fikcją a rzeczywistością? A może wcale jej nie ma?” – pyta wydawnictwo Filia, a czytelnik wraz z lekturą kolejnych stron poznaje odpowiedzi na tak postawione kwestie.
Skrupulatny jak Czornyj
Każdy odbiorca ma swoich ulubieńców, których jest w stanie bronić niczym niepodległości, nie uznając przy tym twórczości innych pisarzy. Tym samym Czornyj prawdopodobnie nie jest czołobitnie wielbiony przez wszystkich fanów kryminału w Polsce, ale niezależnie od sympatii czytelniczych, jedno trzeba mu oddać – skrupulatności może uczyć się od niego wielu polskich autorów.
Autor „Bestii” nie tylko dokładnie opisuje działania oraz cechy głównych bohaterów, ale z równym pietyzmem nakreśla wątki poboczne. Nawet postaci drugoplanowe są wprowadzane do powieści krok po kroku, a odbiorca dowiaduje się o ich sytuacji życiowej i rozterkach. I gdy już przywiąże się do danego bohatera okazuje się, że jest to tylko mężczyzna, który znalazł ciało ofiary. Rozczarowanie? Nie, to tylko element gry, jaką Czornyj prowadzi z osobami sięgającymi po jego najnowszą książkę.
Równie szczegółowe, co przerażające, są sceny zbrodni. Jeśli macie zwyczaj czytania podczas jedzenia, to teraz możecie odłożyć na bok swoje nawyki. Sceny tortur Czornyj kreśli na tyle dokładnie, że czytelnik oczyma wyobraźni widzi cierpienie ofiary, jej ból oraz zmiany fizyczne zachodzące w jej ciele. Nie jest to przyjemne wrażenie, ale zarazem nadaje powieści autentyczności.
Można się uśmiechnąć
Deryło i Haler przyzwyczaili czytelników do zabawnych, często ironicznych dialogów. Mimo powagi fabuły, Czornyj przemyca również inteligentne poczucie humoru, będące odskocznią od krwawych opisów zbrodni. Dzięki temu czytelnik nie musi zanurzać się w patosie, którego nadmiar groziłby kiczem i czytelniczą czkawką.
Rozdziały w „Bestii” są stosunkowo krótkie, a perspektywa zmienna. Narracja jest prowadzona zarówno z punktu widzenia Deryło i Haler, jak i mordercy uczącego swoich odbiorców trudnej sztuki pisarstwa. Dzięki temu historia nie staje się monotonna, a napięcie rośnie z każdą stroną. I tak jak to Czornyj ma w zwyczaju, końcówka powieści jest bardzo dynamiczna, a zakończenie zaskakujące i skłaniające do ponownego przemyślenia wszystkich wątków, które na kartach „Bestii” serwował Czornyj.
Czytaj też:
Max Czornyj o genie zła, planach na przyszłość i nowej książce. „Pisanie to nieustanna podróż”Czytaj też:
Wycinał piersi i sromy martwych kobiet. Tak działał słynny nekrofil z Poznania