Moss wrócił z ważnym tematem. „Liczy się to, kto najgłośniej krzyczy”

Moss wrócił z ważnym tematem. „Liczy się to, kto najgłośniej krzyczy”

Okładka książki „Nie krzycz”
Okładka książki „Nie krzycz” Źródło: Instagram / marcelmoss.autor
Gdyby wartość polskich książek oceniać po zawartych w nich przesłaniach, wśród współczesnych twórców Marcel Moss z pewnością znalazłby się w ścisłej czołówce. Autor profilu „Zwierzenie” po raz kolejny porusza ważne społecznie tematy, a jego najnowsza powieść to thriller psychologiczny okraszony wątkami hejterskimi.

„Nie krzycz” to najnowsza powieść Marcela Mossa, który ma na swoim koncie pozycje takie jak „Nie odpisuj” czy „Nie wiesz wszystkiego”. Autor głównymi bohaterami swojej książki uczynił anonimową hejterkę, gnębionego przez żonę mężczyznę oraz demoniczną kobietę, która krzywdzona w przeszłości mści się na osobach w jej otoczeniu. Te postaci prowadzą narrację ze swojego punktu widzenia, a kolejne rozdziały to przeplatające się historie. Dzięki temu czytelnik otrzymuje szeroki obraz wydarzeń i może sam wybrać, jak zinterpretuje rzeczywistość.

Tutaj aż czuć emocje

Wątki nie tylko się przeplatają, ale również uzupełniają, a w punkcie kulminacyjnym tworzą spójną całość. Moss nie pozwolił sobie na zbędny chaos, prowadząc czytelnika za rękę i pozwalając mu na stopniowe odkrywanie sensu wydarzeń. W tle nie brak nawiązań do bieżących spraw społecznych i politycznych, a całość rozgrywa się w czasie epidemii koronawirusa.

Autor sprawnie posługuje się językiem, nie popadając przy tym w monotonię. I tak przy okazji wspomnień z dzieciństwa jednej z bohaterek otrzymujemy przekaz w dosadnym, prostym języku, charakterystycznym dla dziecka zmagającego się z traumatycznymi przeżyciami. Dalsze wydarzenia, a – co najważniejsze – emocje bohaterów są równie pieczołowicie oddane. Dowiadując się o bólu i cierpieniu głównych postaci, odbiorca czuje ich upokorzenie, a emocje wręcz wylewają się z każdej strony powieści. „Nie krzycz” trudno czytać na chłodno, bez angażowania się w opisywane historie, co tylko dodaje wartości książce.

Ofiary są wokół nas

Najważniejsze w najnowszej powieści Mossa są nie tylko skrupulatnie kreślone wątki i postaci, ale sedno wydarzeń doprowadzających do dramatów bohaterów. Motywem przewodnim staje się hejt, który może być albo wyrazem frustracji i wypadkową trudnych przeżyć z przeszłości, albo wykalkulowanym działaniem nastawionym na zysk.

Abstrahując od motywacji napędzających bohaterów, jedno jest pewne: ofiary przemocy pojawiają się nie tylko na kartach „Nie krzycz”, ale również w naszej codzienności. I to jest najważniejsza nauka płynąca z powieści Mossa. Autor nie boi się poruszać trudnych i często przemilczanych kwestii, takich jak wykorzystywanie seksualne kobiet czy przemoc kobiet wobec mężczyzn.

Kto jest oprawcą, a kto ofiarą? A może zarówno doznający przemocy jak i człowiek dopuszczający się jej potrzebują pomocy w równym stopniu? „W dzisiejszym świecie nie liczy się prawda. Liczy się to, kto najgłośniej krzyczy” – tak wydawnictwo Filia promuje powieść, która staje się istotnym głosem w dyskusji na temat anonimowości w sieci, hejtu, przemocy i narastającej agresji, która prędzej czy później musi znaleźć ujście.

Czytaj też:
Tajemnicze samobójstwa polskich dzieci w USA. „Każdy ma własne piekło”
Czytaj też:
Dwunastu autorów, dwanaście zbrodni. Tu nie brakuje krwi, emocji i zwrotów akcji

Źródło: WPROST.pl